Zakładnicy politycznej gry

Mam nadzieję, że ostatnia eskalacja nienawiści pozwoli zjednać polsko-rosyjską brać dziennikarską do przeciwstawienia się zawiści i usiłowania przełamania barier, które nas w przeszłości podzieliły - pisze znany podróżnik

Publikacja: 16.11.2013 08:29

Jacek Pałkiewicz

Jacek Pałkiewicz

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Mieszkam głównie za granicą, czyli mam dystans do trudnego tematu historycznych rozliczeń. Przed dwoma laty śledziłem we Wrocławiu I Polsko-rosyjskie forum mediów. Jego rangę podkreślili prezydenci Komorowski i Miedwiediew. Przypominano wtedy, że polsko-rosyjskie stosunki polityczne mają długą i złożoną historię, że nie zabliźniły się niektóre bolesne rany. Kongres miał służyć lepszemu zrozumieniu się i pozbyciu się niesprawiedliwych stereotypów. Rezultat? Kompletna stagnacja, żadnego sygnału "pojednania".

Immobilizm został wstrząśnięty przez napaście 11 i 13 listopada na ambasady w Warszawie i Moskwie. Uważam, że ludzie dobrej woli, a takich jest w Polsce zdecydowanie więcej, gotowi są podpisać się pod przeprosinami prezydenta Komorowskiego i pod listem otwartym polskich dziennikarzy do wschodnich kolegów. „Przepraszamy was za ten incydent- czytamy w odezwie. -Nie pozwólmy, by wrogowie wolności, praw człowieka i demokracji nadawali ton w stosunkach pomiędzy naszymi społeczeństwami. To nie Polacy walczą z Rosjanami, a wrogowie wolności z jej obrońcami". To wyjątkowa okazja, aby połączyć wspólne siły i próbować zatrzymać siejących wrogość ekstremistów.

Rosjaninowi z ulicy trudno zrozumieć szczególne znaczenie Katynia, bo to była dla niego kropla w morzu stalinowskiego terroru

Obecny stan dwustronnych relacji nie może zadowalać żadnej ze stron. Przeprowadzone w ostatnich latach spotkania na różnych szczeblach nie stworzyły zbyt sprzyjającego klimatu dla dialogu i porozumienia. Chociaż układnych oświadczeń zapewniających, że nasze stosunki polepszają się, że "sympozjum budzi nadzieje na budowę klimatu zaufania", że "kongres wniesie ważny wkład do naszego partnerstwa", było dużo.

„Troska" polityków i rządzących o przezwyciężenie wzajemnych zgrzytów i zaszłości pachnie dwulicowością. Brakuje im odwagi aby wyrazić oficjalnie to, o czym nieraz mówią prywatnie. Nie ma co ukrywać, przy dzisiejszej sytuacji wewnętrznej w Polsce, zakładnicy gry politycznej nie podpiszą się pod hasłem zbliżenia polsko-rosyjskiego. Bo musieliby poświęcić na straty jedną trzecią swoich wyborców. Do mojej opinii dołącza się też reżyser Krzysztof Zanussi, który 27 września br. powiedział w Moskwie na Forum Dialogu Obywatelskiego: "Dzisiejsze kontakty polsko-rosyjskie to nieustające nieporozumienie".

Optymizmu nie wnosi też atmosfera rusofobii. Siedem lat temu ekspert w dziedzinie polityki wschodniej, dzisiaj minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, pisał w Newsweeku: ".... Może jestem rusofobem. Rzecz w tym, że w naszym kraju historia przyznaje zwykle rację rusofobom, a nie ich adwersarzom".

Chwała dla Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia za organizację szeregu służących integracji spotkań młodzieży. To właśnie ona najbardziej może pomóc zbliżyć nasze narody. Szkoda tylko, że instytucja ta błądzi nieraz zapraszając na debaty antagonistów Putina, czy organizując konferencje w Waszyngtonie bez udziału rosyjskiej instytucji partnerskiej. Czy dyrektor placówki Sławomir Dębski nie zbacza trochę z kursu pojednania polsko-rosyjskiego?

Jak można liczyć na konstruktywny, wzajemnie korzystny dialog, jeśli ofiary schizofrenicznej polityki z tragedią smoleńską w tle, burzą pojawiające się chwilami kruche więzy, a polska strona skupia się nieustannie na poszukiwaniu winnych i rozliczaniu zaszłości dziejów. Lepiej gdyby okazała ona więcej dyplomacji i szacunku, mniej zarozumiałości i dumy z „europejskości", które od zawsze kłuły Rosjan. Wyzywające zachowanie rozdrażnia, a moralna presja, stałe przypominanie historii złości. Przeciętny Rosjanin, który dostatecznie wycierpiał od reżimu komunistycznego, nie ma poczucia winy wobec Polski za dawne wydarzenia. Zatem historia nigdy nie będzie czynnikiem sprzyjającym kształtowaniu się przyjaznych stosunków między naszymi krajami. Rosjoznawca Andrzej de Lazari w swojej publikacji „Polskie i rosyjskie problemy z rosyjskością" pisze: "Przestańmy liczyć, że Rosjanie przyznają nam prawo do zadośćuczynienia 'za historię' (....). Wśród odwiecznych sporów o godło, flagę, hymn trudno radzą sobie ze swoją przeszłością i historia polsko-rosyjska nigdy nie będzie dla nich problemem istotnym".

Naukowiec-dyplomata Adam Rotfeld uzupełnia: "Dwa lata przed zbrodnią w Katyniu, gdzie zamordowano polskich oficerów, dokonywano tam egzekucji radzieckiej inteligencji. Jest to miejsce wspólnego bólu. Może to sprzyjać porozumieniu i pojednaniu. Wymaga to uświadomienia sobie elementarnej prawdy, że to nie Rosjanie mordowali Polaków, ale zbrodniczy reżim, który był wrogiem zarówno Rosjan, jak i Polaków". Nie mówiąc o tym, że Rosjaninowi z ulicy trudno zrozumieć szczególne znaczenie Katynia, bo to była dla niego kropla w morzu stalinowskiego terroru.

Oczywiście, nie wolno rezygnować z własnej pamięci historycznej, ale przeszłość lepiej jest zostawić ekspertom. Skoncentrujmy się na dniu dzisiejszym, szukajmy wspólnych akcentów, punktów stycznych. Czas przysłania gorzką prawdę, zraniona pamięć patriotyczna podlega weryfikacji. Upadek muru berlińskiego, globalna migracja nakazująca pogodzić narodowe rozpamiętywanie, wszystko to wpływa na transformację kultury pamięci. W Europie obumierają zwolna dawne spory. Finowie zapomnieli o bolesnym okresie panowania rosyjskiego, zniknęły ostre napięcia dyplomatyczne pomiędzy Włochami a Chorwacją, Francja wymazała z pamięci urazy do odwiecznego wroga Niemiec. My też odpuściliśmy winy Prusom i Austrii, tak jak później Francuzom i Anglikom po wrześniu 1939 r. Czy nie czas zmienić trochę ton historycznych pretensji wobec Rosjan?

W polsko-rosyjskiej historii były nie tylko tragiczne, ale i jasne strony. De Lazari przypomina, że przez bez mała dwa wieki sporą część polskiej i rosyjskiej inteligencji łączyło hasło "Za wolność naszą i waszą!". Liczni, z sentymentem wspominają jak to w latach komunizmu europejska Polska była dla nich witryną Europy. Liczyła się nasza moda i kosmyki. Nasi sąsiedzi pamiętają i szanują wybitne postacie, który miały polskie korzenie. Wymienię niektórych: jeden z pionierów astronautyki Konstanty Ciołkowski, chemik organiczny Mikołaj Zieliński, filozof Wasilij Zieńkowski, wybitny tancerz Wacław Niżyński, malarze Michaił Wróbel i Stanisław Żukowski, tancerka Matylda Krzesińska, śpiewak operowy Iwan Kozłowski, znakomity poeta Robert Rożdiestwieński (Pietkiewicz) i wielu innych, którzy wnieśli znaczny wkład w rozwój rosyjskiej nauki, kultury i sztuki. Starsze pokolenie ceni powieści Henryka Sienkiewicza i Stanisława Lema, Annę German i Edytę Piechę, Beatę Tyszkiewicz, czy Barbarę Brylską lub Daniela Olbryskiego.

Nie wolno zapominać też o doniosłych zasługach na polu badawczym i naukowo-odkrywczym zesłańców politycznych. Jan Czerski, Aleksander Czekanowski, Benedykt Dybowski czy Karol Bohdanowicz pozostawili po sobie trwale ślady uwiecznione m.in. w nazwach geograficznych. Do oswojenia rozległych dziewiczych zauralskich terytoriów przyczynili się także liczni emigranci, którzy 150 lat temu dobrowolnie wyjechali za Ural za lepszym chlebem. Przybysze znad Wisły, razem z przesiedleńcami z Rosji europejskiej tworzyli Irkuck, archipelag polskości. "Kultura rosyjska przesiąknięta jest polskim genem" - uważa Aleksander Pietrow, historyk z Irkuckiego Uniwersytetu. A jego kolega, prof. Bolesław Szostakowicz uzupełnia: „A już szczególnie wkładem badaczy, którzy służyli swoimi umysłami Imperium Rosyjskiego i jak mało która nacja wpłynęli na rozwój Syberii". „Dorobek kilku dziesiątków zesłańców, pod względem wielostronności, skali i objętości nie miał sobie równych", pisał z podziwem długoletni prezes Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, jeden z największych uczonych rosyjskich, geograf Piotr Siemionow Tienszański.

W dniach 15-17 listopada w Kaliningradzie odbywa się II Forum rosyjskich i polskich mediów organizowane przez Fundację „Rosyjsko-Polskie Centrum Dialogu i Porozumienia". To, czy przyniesie ono ocieplenie stosunków dobrosąsiedzkich, zależy w dużej mierze od zaangażowania mediów. Jeszcze kilka dni temu miałem uzasadnione wątpliwości, bo ich kondycja dotyka dna. Uwikłane w polityczne gierki, żerują na skandalach celebrytów i ochoczo wynoszą na ołtarz przemoc. Tanich sensacji nie szczędzi Internet, ani media opiniotwórcze, które rozdmuchując drobne incydenty potrafią wzbudzić istną "zimną wojnę". Na temat jak zażegnać animozjom narodowym, jak zmienić ducha relacji obciążonych przeszłością, nie wystarcza już miejsca.

Chcę mieć nadzieję, że ostatnia eskalacja nienawiści pozwoli zjednać polsko-rosyjską brać dziennikarską do przeciwstawienia się zawiści i usiłowania przełamania barier, które nas w przeszłości podzieliły.

Autor jest podróżnikiem, członkiem rzeczywistym Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?