W opublikowanym 11 lutego 2014 w „Rzeczpospolitej" komentarzu pan Konrad Szymański
twierdzi, że Europa prowadzi jednostronną politykę klimatyczną, której nikt nie naśladuje, i że wpływa ona negatywnie na konkurencyjność UE. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą.
Po pierwsze, działania w ramach polityki klimatycznej mają uzasadnienie ekonomiczne dla Europy, a dla Polski w szczególności. Na naszą konkurencyjność negatywnie wpływa stale rosnące uzależnienie UE od importu paliw kopalnych, których ceny cały czas utrzymują się na wysokim poziomie. Jako przykład może posłużyć fakt, że od 2008 r. Polska jest importerem netto węgla, a szacunkowy roczny koszt tego importu to ok. 1,5 mld euro, według danych Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego. Polska dysponuje także wielkim niezrealizowanym potencjałem, jeśli chodzi o oszczędzanie energii, ponieważ intensywność zużycia energii pierwotnej w Polsce (całkowite zużycie energii na jednostkę PKB) nadal pozostaje grubo powyżej unijnej średniej. To właśnie tego rodzaju koszty obniżają naszą konkurencyjność.
Po drugie, to prawda że pod koniec 2008 r. Unia Europejska jednostronnie zobowiązała się do obniżenia emisji o 20 proc. do 2020 r., ale od tamtej pory ponad 90 kolejnych państw przyjęło swoje własne krajowe cele redukcji emisji. Wśród tych państw jest całkiem sporo najważniejszych partnerów UE na całym świecie, w tym Stany Zjednoczone, Chiny, Brazylia, Meksyk, Japonia i Korea. Przyjmowane przez poszczególne kraje zobowiązania międzynarodowe często są w znacznej mierze motywowane wewnętrznymi celami politycznymi dotyczącymi zwiększenia innowacyjności, poprawy bezpieczeństwa energetycznego i konkurencyjności najważniejszych sektorów gospodarki, a także ograniczenia zanieczyszczeń. Właśnie z takich powodów Chiny i Stany Zjednoczone są obecnie dwoma krajami, które dokonują największych na świecie inwestycji w czystą energetykę.
Oczywiście to prawda, że Europa nie może samodzielnie rozwiązać globalnych problemów. Inne kraje muszą mieć w tym swój proporcjonalny udział. Dlatego podczas konferencji klimatycznej, która odbyła się w Warszawie w grudniu ubiegłego roku, wszystkie państwa, w tym kraje rozwinięte jak i kraje rozwijające się, zgodziły się wnieść swój wkład w nowe porozumienie klimatyczne, które zostanie zawarte w Paryżu w 2015 r. Jednocześnie kraje te zobowiązały się do wykonania „pracy domowej", tj. przygotowania swoich planów redukcji emisji z dużym wyprzedzeniem przed paryską konferencją.