Posmoleńska prowizorka

Jarosław Kaczyński zrobił ostatnio coś, co mogło go kosztować utratę prowadzenia w sondażach, a jednak zdecydował się na taki krok w imię wyższej racji. Mam na myśli Ukrainę i wsparcie rządu. Donald Tusk powinien mu się za to odwdzięczyć, stawiając pomnik jego bratu – pisze publicysta.

Publikacja: 16.04.2014 02:05

Red

W czwartkowy wieczór ?10 kwietnia poszedłem pod Pałac Prezydencki. Drewniany surowy krzyż na prowizorycznym stojaku, do niego doczepione flagi. Na lewo od krzyża czarno-białe zdjęcie Marii i Lecha Kaczyńskich ustawione na malarskich sztalugach. Po prawej walają się jakieś torby, pakunki. Przy nich jacyś ludzie, którzy nie wiadomo, czy pilnują tych toreb czy krzyża.

Wszystko to – mimo podniosłej atmosfery rocznicy katastrofy – sprawia wrażenie przygnębiające. Jedna wielka prowizorka. Zrobiło mi się wstyd. Czy naszego państwa nie stać na porządne upamiętnienie prezydenta Rzeczypospolitej?

Co do pomnika poświęconego wszystkim ofiarom katastrofy, to w moim przekonaniu powinny powstać dwa najważniejsze: na Powązkach Wojskowych (już stoi i prezentuje się godnie) oraz w miejscu lotniczego wypadku. Jeśli z przyczyn politycznych tego drugiego nie dałoby się postawić, można rozważyć inną lokalizację.

Genius loci

Pozostaje jednak nadal niewyjaśniona kwestia pamięci o człowieku, który przez pięć lat piastował najwyższy urząd w kraju. Niezależnie od sympatii politycznych oraz od oceny jego dokonań Lechowi Kaczyńskiemu od współobywateli należy się najwyższy szacunek.

W pamiętną sobotę 10 kwietnia 2010 roku przyszedłem pod Pałac. Kilka godzin po potwierdzeniu fatalnej informacji teren ten był już pełen kwiatów i zapalonych zniczy. Ludzie nie bez powodu przyszli spontanicznie w to właśnie miejsce i nie bez powodu tu właśnie stanął słynny krzyż, który później nas tak bardzo podzielił. Jeśli tak, jeśli duch polskich tragicznych dziejów przywiódł naród w ten punkt na Krakowskim Przedmieściu i jeśli punkt ten przez kolejne lata gromadzi tłumy, to trzeba to pokornie zaakceptować. To już nie jest zwykły kawałek stolicy. Obecny tam jest genius loci.

A przecież na co dzień nic szczególnego na to nie wskazuje. Ledwo widoczna mała tablica z boku to zdecydowanie za mało. O ironio, to ta garstka zdeterminowanych ludzi, którzy wieczorami modlą się tu pod przyniesionym ze sobą krzyżem, najlepiej odczytała znaczenie tego miejsca. Gdy zaś przychodzi rocznica – a przecież będą kolejne i kolejne – wszyscy wiedzą, że nadciągną tu masy Polaków. Że między politycznymi eventami przed Pałacem Prezydenckim staną w zadumie i z modlitwą w sercu tysiące ludzi. Co tam zobaczą? Drewniany krzyż na stojaku, malarskie sztalugi i rozrzucone torby?

Jestem przekonany, że obecna prowizorka – żeby nie powiedzieć: bardak – urąga powadze tego miejsca, urąga tragizmowi wydarzenia sprzed czterech lat, które na zawsze już będzie z tą lokalizacją jakoś powiązane, i przede wszystkim urąga urzędowi prezydenta Rzeczypospolitej. Najsmutniejszą ironią tej sytuacji jest fakt, że bałagan, który dziś widzimy podczas rocznic, to ten sam polski bałagan, który w dużym stopniu przyczynił się do wypadku tupolewa.

Wola polityczna

Wszystko to prowadzi do konstatacji, że tam, na Krakowskim Przedmieściu, przed Pałacem Prezydenckim, powinien jak najszybciej stanąć pomnik Lecha Kaczyńskiego. Nie wszystkich ofiar katastrofy, nie pary prezydenckiej, ale właśnie tego, który w tym budynku i w tym państwie był szefem. Wszystkie przeszkody (techniczne, urbanistyczne, estetyczne itp.) można przezwyciężyć, jeśli będzie wola polityczna rządzących.

Warto zwrócić uwagę, że Jarosław Kaczyński zrobił ostatnio coś, co mogło go kosztować utratę prowadzenia w sondażach, a jednak zdecydował się na taki krok w imię wyższej racji. Mam naturalnie na myśli Ukrainę i wsparcie rządu. Donald Tusk powinien mu się za to odwdzięczyć, stawiając pomnik jego bratu.

Autor jest publicystą „Więzi", twórcą projektu ?„Kościół dla mniej praktykujących"

W czwartkowy wieczór ?10 kwietnia poszedłem pod Pałac Prezydencki. Drewniany surowy krzyż na prowizorycznym stojaku, do niego doczepione flagi. Na lewo od krzyża czarno-białe zdjęcie Marii i Lecha Kaczyńskich ustawione na malarskich sztalugach. Po prawej walają się jakieś torby, pakunki. Przy nich jacyś ludzie, którzy nie wiadomo, czy pilnują tych toreb czy krzyża.

Wszystko to – mimo podniosłej atmosfery rocznicy katastrofy – sprawia wrażenie przygnębiające. Jedna wielka prowizorka. Zrobiło mi się wstyd. Czy naszego państwa nie stać na porządne upamiętnienie prezydenta Rzeczypospolitej?

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?