Wybory Marszałka - felieton Zdzisława ?Najdera

Niedawno ktoś „zacytował" Piłsudskiego: „Skazuję was na wielkość – bez niej zewsząd zguba". To nie są słowa Marszałka. Włożył mu je w usta Kazimierz Wierzyński w tomie „Wolność tragiczna" (1936).

Aktualizacja: 16.01.2015 15:53 Publikacja: 16.01.2015 00:57

Wybory Marszałka - felieton Zdzisława ?Najdera

Foto: Fotorzepa, Bartlomiej Zborowski

Można zrozumieć intencję poety: Polska niepodległa znalazła się wtedy między Sowietami, głoszącymi ideologię światowej rewolucji, tymczasem zaś wyniszczającymi Ukrainę Hołodomorem a Niemcami Hitlera opętanego wizją ujarzmienia Europy.

Ale Piłsudski, mistrz polskiego słowa, nigdy by tak nie powiedział. (Jego najlepiej znane teksty, takie jak mowa do żołnierzy I Brygady Legionów z 6 sierpnia 1914 r. lub bogate retorycznie przemówienie w Sali Malinowej warszawskiego Bristolu albo mowa przed złożeniem na Wawelu zwłok Juliusza Słowackiego były improwizowane, nie odczytywane. Spisane ze stenogramów, nie wymagały żadnych poprawek).

A zatem Marszałek nigdy by tak nie powiedział, bo nie był deterministą tak jak jego główny przeciwnik ideowy Roman Dmowski. Dmowski był przyrodnikiem; patrzył na ludzi jak na okazy gatunku, na narody jak na zbiory takich okazów kierowane wspólnym instynktem. Piłsudskiego fascynowała historia – i wiedział, że ludzie i całe ich zbiorowości  dokonują świadomie zaskakujących wyborów.

„Żołnierze!... Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru jako czołowa kolumna wojska polskiego idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny" – mówił 6 sierpnia 1914 r. do żołnierzy kompanii kadrowej I Brygady Legionów.

Ta grupa młodych ludzi, pochodzących z bardzo różnych sfer i z różnych stron podzielonej rozbiorami Polski, dokonała wyboru – wcale nie oczywistego. A ponieważ wybrali cel trudny, przez pokolenia niedościgły, „sen o Niepodległej", doznają teraz zaszczytu uczestniczenia w wielkiej sprawie.

Człowiek, który ich do tego celu namówił, był postacią wyjątkową, w wieku lat 47 (nazywali go „Dziadkiem") miał za sobą bogate życie: przywódczą działalność w Polskiej Partii Socjalistycznej, redagowanie, druk i przemyt „Robotnika", więzienie, symulację obłędu, ucieczkę, liczne nielegalne przekraczanie granic – i spory dorobek pisarski, między innymi „Zarys historii militarnej powstania styczniowego". Mówił kilkoma językami, w tym biegle po polsku, francusku i rosyjsku. Carskie wyroki uniemożliwiły mu studia, ale posiadł imponującą wiedzę historyczną i, co trudniejsze do nabycia, wojskową.

Konspirator przemienił się w szkoleniowca wojskowego (Artur Rubinstein, mieszkający wtedy w Galicji, wspomina z rozbawieniem, że „krążyło na jego temat wiele drwiących historyjek") i przywódcę politycznego. Znakomitym pomysłem była tajna Polska Organizacja Wojskowa, bo dostarczyła kadr odradzającej się Rzeczypospolitej i ułatwiła przejęcie władzy po upadku państw zaborczych.

Zdzisław Najder

Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej
felietony
Marek A. Cichocki: 80 lat po wojnie Polska staje przed olbrzymią szansą
analizy
Włoski historyk Massimiliano Signifredi: Obiecujący początek papieża Leona XIV
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem