O krok od słabego juana

Prezydent Donald Trump cofa Chiny tam, gdzie nikt ich nie chce – pisze główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Publikacja: 08.08.2018 21:00

O krok od słabego juana

Foto: Bloomberg

Merytoryczna wartość argumentacji stosowanej przez Donalda Trumpa dla uzasadnienia kolejnych protekcjonistycznych barier handlowych jest znikoma. A tam, gdzie Trump miałby ewentualnie rację jeszcze dekadę temu, jest dziś po prostu ahistoryczny, bo jak w wielu innych przypadkach nie nadąża za zmianami. Nie ma sensu spierać się o udokumentowane fakty. Spójrzmy na garść danych dotyczących zagranicznej aktywności gospodarczej Chin.

Od kontrolowalnego spowolnienia...

Według American Enterprise Institute w latach 2005–2016 chińskie firmy ulokowały w USA 202 inwestycje (wraz z przejęciami, M&A), z czego ledwie 21 mld dol. w sektorze technologicznym. Większość z pozostałych to nieruchomości. Tylko 19 proc. amerykańskich firm czuje presję technologiczną ze strony ChRL.

Chińczycy z pewnością święci nie są, ale ich legalne płatności licencyjne (fees+royalties) za użytkowane amerykańskie technologie wzrosły od 2005 r. czterokrotnie. Dziś Chiny są drugim co do wielkości płatnikiem za legalnie użytkowane technologie. Tu postęp jest niewątpliwy. Trudno powiedzieć, czy protekcjonizm, bariery celne i pozacelne go przyspieszą czy raczej odwrócą pozytywne trendy i ożywią kradzieże własności intelektualnej.

Widać też pierwszy namacalny skutek polityki Trumpa wobec Chin, jeśli chodzi o ekspansję zagraniczną. W I półroczu 2018 r. wartość inwestycji chińskich w Ameryce Północnej (cierpi na tym również Kanada) wyniosła zaledwie 2 mld dol. (dodatkowo 2,5 mld dol. w transakcjach M&A), co oznacza spadek o 92 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, najmniej od siedmiu lat.

Chińczycy orientują się natomiast coraz mocniej na Europę. W I półroczu zainwestowali tu 12 mld dol. i dodatkowo 20 mld w transakcjach M&A. Ich nadwyżka na rachunku bieżącym stopniała w ciągu dekady z 10 proc. do 1,3 proc. PKB w roku 2017. Chińska waluta wzmocniła się wobec dolara od 2005 do 2017 r. o 25 proc. Dopiero w ostatnim półroczu obawy o skutki wojny celnej, a może i świadoma polityka partii komunistycznej nakierowana na amortyzowanie podwyżek ceł, osłabiły na powrót juana o ponad 5,2 proc.

Przez półtora roku Pekin wyraźnie przekierowywał politykę gospodarczą na delewarowanie (spowolnienie tempa zadłużania, ograniczenie kredytu zwłaszcza dla wielkich firm zależnych od państwa, ograniczenie przeinwestowania) i równoczesne utrzymanie dynamiki wzrostu, co oznaczało większą efektywność wykorzystania kapitału i popieranie prywatnej konsumpcji.

Wzrostowi konsumpcji służyć miała konsultowana obecnie redukcja podatków, której wersja finalna powinna zostać przedstawiona w październiku. Równolegle władze zapowiedziały uszczelnienie systemu podatkowego. Kwota wolna od podatku miałaby wzrosnąć z 6,3 tys. do 9 tys. dol. rocznie. Mają być wprowadzone trzy nowe progi PIT: 3, 10 i 20 proc. (dla tej stopy procentowej dochody mają wzrosnąć z 16 tys. do 45 tys. dol. rocznie. Najwięcej procentowo zyskaliby na tym podatnicy z przedziału 27–45 tys. dol. Dla podatnika z dochodem 31 tys. dol. efektywna stopa opodatkowania spadłaby o 8,1 proc., powyżej 90 tys. dol. spadłaby o 4,2 proc. Wpływ obniżki PIT na dochody budżetu byłby niewielki, bo podatek ten we wpływach mało waży. W 2017 r. według aktualnego kursu przyniósł on 180 mld dol., czyli ok. 8 proc. wpływów podatkowych ogółem (w USA podatki od dochodów osobistych stanowią połowę wpływów podatkowych). VAT to w Chinach 39 proc. dochodów podatkowych, a CIT – 22 proc. W ub.r. dochody podatkowe ogółem wzrosły o 11 proc., w tym z PIT o 19 proc.

...do obrony status quo

Ograniczenie lewarowania gospodarki długiem i wzrost prywatnej konsumpcji przyniosłyby w dłuższym okresie skutki oczekiwane powszechnie przez ekonomistów: dalszy spadek nadwyżki na rachunku bieżącym, bardziej zrównoważony wzrost, większą dbałość o zasoby i środowisko.

W I kwartale udział konsumpcji w chińskim PKB wyniósł 78 proc. Fixed-asset investment (nowe budynki, infrastruktura, maszyny i urządzenia), czyli dotychczasowy motor wzrostu chińskiej gospodarki, rósł najwolniej od 1995 r. Spadało tempo wzrostu kredytów konsumpcyjnych i sprzedaży detalicznej.

Ta polityka nie spodobała się inwestorom. Indeks CSI 300 (duże spółki z Szanghaju i Shenzhen) stracił w tym roku 17 proc., co było wynikiem najgorszym wśród dużych giełd na świecie. Wyprzedaż wzmocniła presję na chińską walutę, która w tym roku straciła do dolara ponad 5 proc.

Chińskie władze dla odzyskania kontroli nad procesem stabilizacji wzrostu postanowiły uwolnić warunkowo 500 mld juanów z rezerw obowiązkowych banków. Warunkiem miało być finansowanie z nich transakcji zamiany długu na akcje, co miało ograniczyć zadłużenie wielkich państwowych molochów. Płynność mniejszych banków została zasilona kwotą 200 mld juanów, gdzie warunkiem wykorzystania środków było sfinansowanie małych i średnich przedsiębiorstw.

Dla powstrzymania tempa spadku juana chiński bank centralny reprodukował też obowiązkową 20-proc. rezerwę dla banków sprzedających klientom dolary w transakcjach forward. Banki przerzucą koszt tych rezerw na klientów, co z kolei podniesie koszt zakładów na osłabienie juana.

Widać, że presja wywierana przez Trumpa na Chiny reorientuje wewnętrzną politykę gospodarczą władz ChRL, ale inaczej, niż powinniśmy sobie tego życzyć. Nie chodzi tylko o retorsje handlowe. Teraz bowiem dla władz chińskich celem zasadniczym staje się amortyzacja szoków zewnętrznych i uniknięcie niekontrolowanego załamania gospodarki. Słabnący popyt wewnętrzny wsparty utrudnionym dostępem do rynków zagranicznych stawia pod znakiem zapytania sens polityki schładzania gospodarki.

Eksport – pamiętajmy – obok konsumpcji miał być drugą nogą bardziej zrównoważonego wzrostu gospodarki Chin. W maju 2018 wzrósł on o 13 proc. r./r., wobec 8 proc. przed rokiem. Wojna handlowa Trumpa zagraża eksportowi chińskiemu i tym samym całej strategii kontrolowanego spowolnienia gospodarki.

Stąd ryzyko odwrócenia reformy, powrotu do wpierania tanim kredytem zależnych od państwa przedsiębiorstw oraz świadomej akceptacji przez władze słabego juana. Byłby to znaczący krok wstecz nie tylko dla Chin, lecz także dla całej globalnej gospodarki.

Wojna handlowa rozpętana przez administrację amerykańską w celach wewnętrznych przyszła w najmniej odpowiednim dla świata momencie. I jak w starym przysłowiu: brzytwa w ręku małpy niekoniecznie służyć będzie do golenia.

Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku