Merytoryczna wartość argumentacji stosowanej przez Donalda Trumpa dla uzasadnienia kolejnych protekcjonistycznych barier handlowych jest znikoma. A tam, gdzie Trump miałby ewentualnie rację jeszcze dekadę temu, jest dziś po prostu ahistoryczny, bo jak w wielu innych przypadkach nie nadąża za zmianami. Nie ma sensu spierać się o udokumentowane fakty. Spójrzmy na garść danych dotyczących zagranicznej aktywności gospodarczej Chin.
Od kontrolowalnego spowolnienia...
Według American Enterprise Institute w latach 2005–2016 chińskie firmy ulokowały w USA 202 inwestycje (wraz z przejęciami, M&A), z czego ledwie 21 mld dol. w sektorze technologicznym. Większość z pozostałych to nieruchomości. Tylko 19 proc. amerykańskich firm czuje presję technologiczną ze strony ChRL.
Chińczycy z pewnością święci nie są, ale ich legalne płatności licencyjne (fees+royalties) za użytkowane amerykańskie technologie wzrosły od 2005 r. czterokrotnie. Dziś Chiny są drugim co do wielkości płatnikiem za legalnie użytkowane technologie. Tu postęp jest niewątpliwy. Trudno powiedzieć, czy protekcjonizm, bariery celne i pozacelne go przyspieszą czy raczej odwrócą pozytywne trendy i ożywią kradzieże własności intelektualnej.
Widać też pierwszy namacalny skutek polityki Trumpa wobec Chin, jeśli chodzi o ekspansję zagraniczną. W I półroczu 2018 r. wartość inwestycji chińskich w Ameryce Północnej (cierpi na tym również Kanada) wyniosła zaledwie 2 mld dol. (dodatkowo 2,5 mld dol. w transakcjach M&A), co oznacza spadek o 92 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, najmniej od siedmiu lat.
Chińczycy orientują się natomiast coraz mocniej na Europę. W I półroczu zainwestowali tu 12 mld dol. i dodatkowo 20 mld w transakcjach M&A. Ich nadwyżka na rachunku bieżącym stopniała w ciągu dekady z 10 proc. do 1,3 proc. PKB w roku 2017. Chińska waluta wzmocniła się wobec dolara od 2005 do 2017 r. o 25 proc. Dopiero w ostatnim półroczu obawy o skutki wojny celnej, a może i świadoma polityka partii komunistycznej nakierowana na amortyzowanie podwyżek ceł, osłabiły na powrót juana o ponad 5,2 proc.