Czy ciągłe dofinansowywanie rolnictwa w obecnym kształcie ma sens i na czym powinna się skupić strategia przyszłości dla polskiej wsi – nad tym zastanawiali się uczestnicy podczas debaty pt. „Nowoczesne rolnictwo, wydajne, bezpieczne i innowacyjne", która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej".
Unia widzi problem
Polskie rolnictwo rozwija się dynamicznie od dłuższego czasu, ale właśnie znalazło się na rozdrożu – zauważali eksperci. To moment, w którym trzeba się zastanowić nad tym, w jaki sposób w realiach nowoczesnego rolnictwa 4.0 mają współistnieć duże gospodarstwa towarowe i małe gospodarstwa, które ekonomicznie mogą się nie obronić.
– Władze Unii Europejskiej dostrzegają problem małych gospodarstw. Nie mówimy, że są one niepotrzebne, ale że nie mają szans w typowo rolniczej produkcji, tam nie ma jak uzyskać zadowalających dochodów, nie ma efektu skali – mówił prof. Henryk Runowski z Wydziału Nauk Ekonomicznych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
– Nie widzę problemu w tym, czy gospodarstwa są duże, małe czy średnie, one po prostu muszą się konsolidować – przekonywała Dominika Kozarzewska, prezes grupy producentów owoców Polskie Jagody. – Jeżeli mają cokolwiek znaczyć na rynku, muszą działać razem. Świetnej jakości owoce można wyprodukować i w dużym, i w małym gospodarstwie. Ale jeśli producenci nie współpracują, tylko konkurują, to jest to najprostsza droga do wycinania się ceną – ostrzegała.
Mglista przyszłość małych
Prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarstwa Wiejskiego, mówił, że uchodzi za osobę, która nie lubi małych gospodarstw. Tymczasem jego zdaniem ocena gospodarstw ze względu na ich wielkość obszarową to miara rodem z XIX wieku. Działają na rynku także małe gospodarstwa, które są efektywne i wysoko dochodowe, wyzwanie leży jednak w wyznaczonych im celach, bo gospodarstwa mają przed sobą zadania nie tylko ekonomiczne, ale także związane z ochroną krajobrazu czy środowiska.