Andrzej Arendarski: Zdrowotna loteria

Nad złymi nawykami trzeba pracować, starać się je zmieniać. Kto z nas nie krzywił pleców przed komputerem? Tak samo jest z brakiem aktywności fizycznej – trzeba zacząć się ruszać, żeby być zdrowym. Zamknięte siłownie, kluby fitness to dramat gospodarczy, ale i społeczny, zdrowotny.

Aktualizacja: 08.02.2021 08:30 Publikacja: 08.02.2021 07:46

Andrzej Arendarski: Zdrowotna loteria

Foto: Adobe Stock

Tymczasem minister edukacji Przemysław Czarnek chce uruchomić zajęcia dla dzieci, bo nasza młodzież zaczyna przodować w Europie w statystykach otyłości. Kiedy miałyby ruszyć zajęcia? Pod koniec lutego, na początku marca. Chwała za inicjatywę, bo przecież inwestując w zdrowie dzieci, inwestujemy w zdrowie całego społeczeństwa. Niestety, nie kwestionując słuszności tej inicjatywy, odnosi się wrażenie ponownej wybiórczości rządzących w niesieniu pomocy. Tak, jak w przypadku istnej „loterii PKD", decydowaniu subiektywnie o zamrażaniu i odmrażaniu branż.

Czym różni się zdrowie dziecka od zdrowia dorosłego? Podpowiem: niczym. Wszyscy jesteśmy obywatelami i wszyscy podlegamy pod ten sam system opieki zdrowotnej, który będzie musiał dźwigać koszty ewentualnego leczenia. Nie tylko dzieci są otyłe, dorośli w Polsce także zaczynają prężnie działać, żeby stać się liderem wagi na starym kontynencie. Czemu więc, mimo głośnego apelowania o otwarcie siłowni i klubów fitness, dla tych blisko 4 milionów ćwiczących, wciąż nikt nic nie robi w tym zakresie?

Kolejnym przykładem rozdwojenia jaźni jest uzasadnianie własnych decyzji różnymi argumentami, nie zawsze trafionymi. W przypadku dzieci i młodzieży wiceminister zdrowia mówi o niechlubnej statystyce na forum sejmowych komisji. Minister Czarnek spotyka się w tej sprawie ze specjalistami. Pytam więc, czemu inni rządzący zamykanie branż uzasadniają amerykańskimi modelami matematycznymi, a nie danymi empirycznymi, wskazującymi marginalne zarażenia wirusem np. w klubach fitness. Są bowiem takie badania z Norwegii i Wielkiej Brytanii. Na to pytanie konsekwentnie unikają odpowiedzi, choć padało nieraz w mediach.

Dodajmy do tego wszystkiego ostatnie decyzje o odmrażaniu gospodarki. W styczniu rząd otwiera galerie handlowe, galerie sztuki i muzea. 5 lutego dorzuca stoki narciarskie, możliwość uprawiania sportu na otwartej przestrzeni, kina, teatry i hotele w reżimie sanitarnym. Czy to nie jest absurd, że w kinie, gdzie seans trwa średnio 2 godziny, siedzi się w miejscu, rządzący nie widzą ryzyka, a w siłowni wciąż tak, mimo że mamy tam cyrkulację powietrza, dezynfekcję każdego przyrządu do ćwiczenia i możliwość zachowania większego dystansu?

Dobrze by było już zakończyć tę dyskusję i przejść do odbudowywania branż, wszystkich które ucierpiały – tylko częściowo przez pandemię, ale w większości przez nieroztropne działania rządzących. Przedsiębiorcy stanęli przed prawdopodobnie najcięższą próbą w prowadzeniu biznesu i uważam, że zdają egzamin – wprowadzają w lokalach usługowych rozwiązania ochronne, dezynfekcje, z miarką przesuwają stoliki, wietrzą na potęgę, a co najważniejsze – starają się utrzymać zatrudnienie, są gotowi do działania pod każdymi regułami byle działać. Tym jednak nie spłacą kredytów, zobowiązań i za chwilę, już z godności obdarci przez komorników, wierzycieli, będą się zamykać.

Podziwiam elastyczność i zdolność do adaptacji do aktualnych warunków wszystkich przedsiębiorców. Oni tworzą miejsca pracy i napędzają gospodarkę. Czas to w końcu zauważyć. Dwie branże – fitness i gastronomiczna zepchnięte zostały na margines mimo, że od wielu tygodni ci pierwsi dźwigają ciężar dostosowywania się do reżimu i nikt ich nie słucha, a ci drudzy jak na tacy podają swoje często życiowe inwestycje poddając się bezsilnie decyzjom, które na zawsze zmienią ich rzeczywistość.

Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej

Tymczasem minister edukacji Przemysław Czarnek chce uruchomić zajęcia dla dzieci, bo nasza młodzież zaczyna przodować w Europie w statystykach otyłości. Kiedy miałyby ruszyć zajęcia? Pod koniec lutego, na początku marca. Chwała za inicjatywę, bo przecież inwestując w zdrowie dzieci, inwestujemy w zdrowie całego społeczeństwa. Niestety, nie kwestionując słuszności tej inicjatywy, odnosi się wrażenie ponownej wybiórczości rządzących w niesieniu pomocy. Tak, jak w przypadku istnej „loterii PKD", decydowaniu subiektywnie o zamrażaniu i odmrażaniu branż.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację