Tymczasem na świecie, a zwłaszcza w Europie, z powodu rosnącej zamożności społeczeństwa luksus spowszedniał, stał się dostępny dla znacznie większej grupy ludzi, niż było to kiedyś. Oczywiście są jeszcze dobra wyjątkowo ekskluzywne, dostępne jedynie dla prawdziwych milionerów, ale przecież nie o to tutaj chodzi. Te zawsze pozostaną poza zasięgiem zwyczajnego klienta.

Zarobki w naszym kraju rosną, coraz mniej osób żyje od pensji do pensji. Polacy coraz częściej także podróżują, również do krajów, gdzie na jedną markową torebkę czy garnitur z superkolekcji Armaniego wcale nie trzeba oszczędzać kilka miesięcy. I nie ma żadnego powodu, aby w kosmetycznym supermarkecie centrum handlowego płacić za kosmetyki dwa razy drożej niż w ekskluzywnym magazynie w centrum Londynu, Paryża czy Madrytu.

Żyłujący marże i nie zauważając zmian na rynkach walutowych, a także niższych podatków, handlowcy są po prostu nieuczciwi. Nam, klientom, pozostanie więc już czekać na rosnącą konkurencję na rynku, bo, niestety, nadal nie ma instytucji, która zajęłaby się solidnie w tej dziedzinie prawami konsumenta. Albo na pierwszego przyjaznego importera, który zauważy, że sprzedając więcej, może i będzie miał więcej pracy, ale i zarobki nieporównywalnie wyższe. Bo konsumenci najczęściej głosują nogami.

Skomentuj na blog.rp.pl