Przedsiębiorstwa same chcą chronić klimat

- Straty, jakie powoduje zmiana klimatu, są powodowane przez całe społeczeństwo. Ale nikt nie jest sam zainteresowany zmianą swoich zachowań, ponieważ jednostka nie może mieć wpływu na odwrócenie powszechnego zjawiska. I to jest podstawowy problem - mówi Emma Duncan, zastępca redaktora naczelnego „The Economist”, gość specjalny VIII Międzynarodowego Forum Gospodarczego w Gdyni

Publikacja: 26.05.2008 04:57

Emmą Duncan

Emmą Duncan

Foto: The Economist

Rz: Czy ocieplenie klimatu jest już problemem gospodarczym?

Emma Duncan:

W dłuższym okresie będzie to z pewnością problem gospodarczy, ponieważ sposób, w jaki zmienia się klimat, wpłynie także na działanie firm i gospodarkę. W krótkiej perspektywie nie dotyka przedsiębiorstw, z wyjątkiem kilku segmentów, np. ubezpieczeniowego. Przykładem może być wzrost wypadków i zniszczeń spowodowanych np. huraganami na północnym Atlantyku. Trudno będzie powstrzymać negatywne zmiany gospodarcze bez wydawania poważnych funduszy na zapobieganie zmianom klimatycznym i zmniejszanie ich skutków.

Jaka jest rola rządów, a jaka przedsiębiorstw w powstrzymaniu zmian klimatycznych? Kto powinien za to płacić?

Patrząc na to z punktu widzenia ekonomii, straty, jakie powoduje zmiana klimatu, są powodowane przez całe społeczeństwo, czyli działania wielu osób. Ale nikt nie jest sam zainteresowany zmianą swoich zachowań, ponieważ jednostka nie może mieć wpływu na odwrócenie powszechnego zjawiska. I to jest podstawowy problem. Dlatego wspólnie powinniśmy znaleźć drogę, by konsumenci i przedsiębiorstwa zapłaciły cenę za zniszczenia, jakie powodują. A możemy to zrobić tylko przez wprowadzenie regulacji rządowych. To jest absolutnie najważniejsza rola polityków, ponieważ regulacja rynku może być dokonana wyłącznie na szczeblu rządowym.

Jakie regulacje powinny być wprowadzone, by najlepiej zapobiec zmianom klimatu?

Przedsiębiorstwa powinny płacić za dwutlenek węgla, jaki produkują, niszcząc w ten sposób klimat. Tylko wysoka cena za emisję dwutlenku węgla zniechęci je do tego i zachęci jednocześnie do rozwijania czystych technologii. W praktyce przedsiębiorstwa okazały się bardzo aktywne. Wiele firm zdało sobie sprawę, że zmierzamy w niebezpiecznym kierunku, i inicjuje zmiany. Naciskają na wprowadzanie bardziej ekologicznych regulacji przez rządy, ponieważ chcą brać udział w tym procesie i mieć wpływ na rozwiązania zapewniające zrównoważony rozwój.

Czy mechanizmy rynkowe, np. handel dwutlenkiem węgla, mogą rzeczywiście przyczynić się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych?

Unia Europejska pierwsza wprowadziła mechanizmy rynkowe, które mają na celu zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych. Mimo że kiedy był negocjowany traktat w Kioto, Europejczycy byli przeciwni stosowaniu mechanizmów rynkowych dla wyznaczania ceny dwutlenku węgla, a popierali to Amerykanie. Tamtejsze organizacje pozarządowe wymyśliły ideę wykorzystania mechanizmów rynkowych do zwalczania zanieczyszczeń dwutlenkiem siarki, masowo emitowanym przez amerykańskie elektrownie. W latach 90. Environmental Defense Fund zaproponował, że wprowadzone zostaną limity dla sektorów przemysłu i pozwolenia na emisje SO

2

. Jeśli przedsiębiorstwo potrzebowałoby więcej pozwoleń ponad przyznany limit, musiałoby kupić je od innych firm. Taki system Amerykanie forsowali w trakcie negocjacji w Kioto. Europa była przeciwna tej idei, ale ostatecznie ją zaakceptowała. Tymczasem Amerykanie wycofali się z traktatu.

Ale do tej pory unijny system handlu CO

2

nie przyniósł wymiernych efektów.

To wspaniałe, że od podstaw został stworzony nowy rynek. Opiera się na kontraktach „kupić – sprzedać”, ale ludzie sprzedają certyfikaty potwierdzające, że coś nie istnieje, czyli że nie wyemitowali dwutlenku węgla do atmosfery. To całkiem duże osiągnięcie – stworzenie rynku wartego miliony euro. Początkowo pojawiło się kilka problemów: limity, które przydzieliła Komisja, były zbyt wysokie. Ale to nie była wina unijnych urzędników, bo oni opierali się na danych rządów krajów członkowskich. A rządy opierały swoje projekcje na danych od przedsiębiorstw. Tak więc to firmy oszukiwały rządy i dostały więcej pozwoleń, niż potrzebowały. To spowodowało spadek notowań poniżej 1 euro. Trzeba było uszczelnić system, zmniejszyć limity i rezultat jest widoczny. Ceny CO2 utrzymują się na zdrowym poziomie ok. 30 euro. Ten poziom powinien już być wystarczający, by zachęcić firmy do stosowania nowych technologii, które dotąd wydawały im się zbyt drogie, np. przechodzenie z opalania węglem na czystszy gaz.

Czy należy subsydiować produkcję biopaliw? Co prawda zmniejszają emisję dwutlenku węgla, ale z drugiej strony przyczyniają się do wzrostu cen żywności, co jest szczególnie dotkliwe dla biednych państw.

Biopaliwa były promowane, bo wydawało się, że spełniają trzy kryteria: po pierwsze są przyjazne środowisku, po drugie zapewniają bezpieczeństwo energetyczne, a po trzecie sprawiają, że rolnicy są zadowoleni. Ale jeśli spojrzelibyśmy na nie z czysto ekologicznego punktu widzenia, to można znaleźć wiele badań uczonych, którzy są bardzo sceptyczni wobec biopaliw. Bo rzeczywiście nie przynoszą one wielkiej redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery. To pomylenie motywacji wprowadziło w błąd polityków. Rynek powinien wybrać odpowiednie technologie, a nie rząd przez subsydia pewnego segmentu przemysłu.

Jak zachowają się państwa, które odpowiadają najbardziej za zmiany klimatyczne, ale do tej pory nie podejmują żadnych działań: Stany Zjednoczone, Chiny czy Indie?

Barack Obama lub John McCain prawdopodobnie ustanowią system handlu dwutlenkiem węgla. Na pewno będziemy mieli obowiązkowy system kontroli emisji, któremu opierał się dotąd George W. Bush. Ameryka zmienia swoje nastawienie do ochrony klimatu, co jest absolutnie konieczne do zmiany postawy Chin i Indii. Bez systemu kontroli emisji CO

2

w Stanach Zjednoczonych, Chiny i Indie nie zrobią w tym kierunku nic. Chiny mówią już inaczej o ochronie klimatu niż rok temu, przyznają, że istnieje taki problem. Rozpoczęły nawet negocjacje z państwami bogatymi, oczywiście nieformalne. Wszystko sprowadza się głównie do ceny, jaką bogate państwa będą musiały zapłacić, by Chiny i Indie kontrolowały emisję dwutlenku węgla. Chodzi o transfer funduszy i technologii. Ich punkt widzenia jest prosty: Europa przeszła rewolucję przemysłową 200 lat temu, a wyemitowany w tym czasie dwutlenek węgla został w atmosferze i to on powoduje większość obecnych szkód.

Czego można się spodziewać po szczytach klimatycznych w Poznaniu w grudniu tego roku i w Kopenhadze w przyszłym roku?

Kopenhaga jest najważniejsza, bo musi zaproponować porozumienie na miejsce protokołu z Kioto, który wygasa w 2012 roku. Wynik szczytu jest trudny do przewidzenia, dopóki nie wiemy, jakiego będziemy mieli prezydenta w USA. Myślę, że Kopenhaga ustanowi ramowe porozumienie bogatych państw i pewną drogę do przystąpienia do niego dla Chin, Indii i podobnych krajów, bez wyznaczania dla nich narodowych limitów emisji gazów cieplarnianych. Stany Zjednoczone w jakiś sposób przyłączą się do unijnego systemu handlu CO

2

, ustanowią u siebie prawdopodobnie podobny schemat, a uprawnieniami do emisji CO2 będzie można handlować między krajami. Co do tego jestem optymistką.

Gdzie jest granica ekologicznego szaleństwa? Czy rzeczywiście powinniśmy na każdym kroku gasić światło i brać prysznic przez pięć minut zamiast dziesięciu?

Moje dzieci gaszą mi światło za każdym razem, gdy przechodzę do drugiego pokoju, bo edukacja ekologiczna w Wielkiej Brytanii jest coraz powszechniejsza. A edukacja jest bardzo potrzebna do nacisku na polityków, sprawia, że ludzie mają sprawę ochrony klimatu na uwadze, zmieniają swoje nastawienie do ochrony środowiska i działają racjonalnie jako konsumenci.

Rz: Czy ocieplenie klimatu jest już problemem gospodarczym?

Emma Duncan:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację