Kwestia ustroju

W środę 4 czerwca decydowały się losy Polski. A przynajmniej jej ustroju. Podobnie jak przed 19 laty – w samo południe, chociaż tym razem nie powiadamiał nas o tym plakat z Garym Cooperem

Publikacja: 05.06.2008 07:25

Michał Zieliński

Michał Zieliński

Foto: Rzeczpospolita

W tym czasie bowiem Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę Adam Mielczarek versus państwo polskie. Pan Mielczarek domagał się uznania, że państwo nie może go zmuszać do odkładania środków w OFE. Powoływał się przy tym na Konstytucję RP, która stoi na straży własności prywatnej i nie może nakazywać mu „niekorzystnego rozporządzania własnym mieniem”, bo przewiduje jedynie prawo obywatela do zabezpieczenia społecznego, a nie wprowadza przymusu uczestnictwa w takim zabezpieczeniu.

Konsekwencje wyroku przyznającego rację panu Mielczarkowi byłyby przeogromne i stałyby się podstawą do zakwestionowania także przymusu płacenia składki na Narodową Fikcję Zdrowia i oznaczałyby jednoznaczne określenie, iż Polska jest krajem ludzi wolnych, samodzielnie odpowiadających za swój los. Krajem, w którym państwo jedynie – zgodnie z zasadą pomocniczości – wspiera obywateli w sytuacjach, w których nie mogą radzić sobie sami.

Sąd Najwyższy, mimo oczywistych racji ekonomicznych przedstawionych przez pana Mielczarka – a bardzo łatwo wykazać, że przy średnio rentownych inwestycjach finansowych skumulowana składka daje większy kapitał niż środki ulokowane w OFE – uznał jednak, że w Polsce obowiązuje przymus ubezpieczeniowy. Potwierdził więc, że polski ustrój ekonomiczny ma nie tylko mocne korzenie socjalistyczne, ale że takie też są jego nowe gałęzie i listowie.

Można i tak. Zastanawiam się jednak, czy ta najpoważniejsza kwestia ustrojowa nie powinna być rozstrzygnięta inaczej niż jednoosobową decyzją pani sędzi Małgorzaty Wrębiakowskiej-Marzec. A zdanie się wyłącznie na jej wiedzę i sumienie jest efektem tego, jak uchwalaliśmy konstytucję. Nie tylko przez parlamentarzystów, ale też przez większość obywateli potraktowana została ona jako świstek papieru, w którym należy zapisać parę banałów i odstawić go na półkę. Dlatego w konstytucji mamy dla każdego coś miłego.

I poszanowanie prawa własności i – zdaniem Sądu Najwyższego – przymusowe świadczenia. I gospodarkę rynkową, i prawo do pracy oraz wspaniałej bezpłatnej służby zdrowia.

Tyle tylko, że tak zdefiniowany ustrój ekonomiczny jest niemożliwy, bo takie twory, w których każdy ma prawo do prywatnych zysków, ale prywatne straty pokrywane są przez wszystkich, nie istnieją. I dlatego mamy sytuacje jak z Zielonej Gęsi. Rodacy coraz częściej wołają: „ustroju, ustroju”.

A „ustrój rodakom nie odpowiada”.

W tym czasie bowiem Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę Adam Mielczarek versus państwo polskie. Pan Mielczarek domagał się uznania, że państwo nie może go zmuszać do odkładania środków w OFE. Powoływał się przy tym na Konstytucję RP, która stoi na straży własności prywatnej i nie może nakazywać mu „niekorzystnego rozporządzania własnym mieniem”, bo przewiduje jedynie prawo obywatela do zabezpieczenia społecznego, a nie wprowadza przymusu uczestnictwa w takim zabezpieczeniu.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne