Rz: Czy ceny w Polsce rosną za szybko?
Leszek Balcerowicz:
Inflacja plasuje się u nas grubo powyżej celu inflacyjnego (2,5 proc.) wyznaczonego przez bank centralny. Tak więc odpowiedź na to pytanie jest oczywista.
Mówił pan, że gdyby podnosić stopy procentowe już w 2006 roku, dziś nie doszłoby do tak gwałtownego wzrostu cen. Przecież wtedy to pan był prezesem NBP.
No cóż, można sprawdzić w zapisach z posiedzeń RPP, że dążyłem wówczas do podwyżek stóp. Uważałem, że było wystarczająco dużo sygnałów niebezpieczeństwa wzrostu cen. Po pierwsze, mieliśmy do czynienia z szybkim tempem wzrostu ilości pieniądza i kredytu. Po drugie, rosły płace. Po trzecie, import z innych krajów niżej rozwiniętych w coraz mniejszym stopniu był czynnikiem antyinflacyjnym. W myśl doktryny, w którą wierzę, że bank ma wyprzedzać zagrożenia inflacyjne, a nie się z nimi zderzać, uważałem, że stopy należy podwyższać. Niestety, brakowało jednego głosu w radzie, by to przeszło.