[b]Rz: Czy zgadza się pan z opinią, że kolejne konflikty gazowe Rosji z najbliższymi sąsiadami Białorusią i Ukrainą tak naprawdę niczego nie nauczyły Unii i niewiele zmieniło się w samej Polsce?[/b]
[b]Janusz Steinhoff:[/b] Mam wrażenie, że jako kraj straciliśmy osiem lat, jeśli chodzi o poprawę bezpieczeństwa energetycznego. Jesteśmy w gorszej sytuacji niż w 2001 roku, kiedy to mieliśmy zawarte umowy z Danią i Norwegią oraz plan budowy gazociągów z Szelfu Norweskiego do Niechorza. Nie tylko nie zostały zrealizowane, ale nie zrobiono nic w zamian – ani nie zwiększono wydobycia gazu z krajowych złóż, ani też nie powstały nowe magazyny surowca, o jakimkolwiek nowym gazociągu już nawet nie warto wspominać. Ale też Bruksela nie wyciągnęła żadnych wniosków z lekcji, jakiej udziela jej Gazprom, odcinając lub ograniczając eksport przez Białoruś i Ukrainę.
[b]Jak ocenia pan skuteczność projektów terminalu LNG i rurociągu do Danii? Pojawiają się opinie, że to wystarczy i nic więcej nie trzeba robić, a już na pewno nie warto budować połączenia z Niemcami?[/b]
Poprzedni rząd podjął racjonalną decyzję, promując terminal LNG i połączenie z Danią. Ale nie można się ograniczać tylko do tych inwestycji. Obecny zarząd PGNiG podjął słuszną decyzję, gdy zaczął przygotowania do budowy rurociągu z Niemcami, bo im więcej możliwości, tym lepiej. Nawet jeśli się okaże, że będzie to drogi gaz. Ale nie możemy się koncentrować tylko na naszych potrzebach. Polska może odegrać większą rolę w Unii jako kraj tranzytu.
[b]Co rząd powinien zatem zaproponować Brukseli? Czy w ramach poprawy bezpieczeństwa dostaw w regionie Polska powinna forsować projekt drugiej nitki rurociągu jamalskiego? [/b]