Polska i Chiny: dwie wyspy, a wokół kryzys

- I w Chinach, i w Polsce rynek szybko się rozwija, znaczący jest popyt wewnętrzny, sytuacja fiskalna nie jest zła - mówi Stuart Green, globalny ekonomista banku HSBC

Publikacja: 16.01.2009 02:41

Polska i Chiny: dwie wyspy, a wokół kryzys

Foto: PARKIET, Małgorzata Pstrągowska Mał Małgorzata Pstrągowska

[b]Rz: Prezesi instytucji finansowych i firm pytani o prognozy najczęściej odpowiadają, że nadal nie znaleźli dna tego kryzysu. Gdzie pana zdaniem to dno się znajduje?[/b]

[b]Stuart Green:[/b] Jeśli używamy tej terminologii, to widzę dwa dna. Pierwsze z nich to moment, kiedy rynki osiągają pewną stabilizację. Mam nadzieję, że już je odnaleźliśmy w październiku ubiegłego roku i mamy to za sobą. Bo wyraźnie nie ma już tego uczucia paniki na rynkach finansowych. Być może stało się tak z powodu bardzo powszechnych interwencji rządowych. Może więc i sytuacja na tych rynkach nie będzie tak zła jak w ubiegłym roku.

To drugie dno pojawi się, kiedy będą znane twarde wyniki finansowe. Na razie te, które dostajemy, dotyczą końca ubiegłego roku i najczęściej są rozczarowujące, mimo że przecież oczekiwania nie są wygórowane. I praktycznie nie ma znaczenia, na które regiony świata patrzymy: strefę euro, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię. Wszystkie czynniki, które przyczyniły się do kryzysu, nadal są widoczne i odczuwalne. W tej chwili rozczarowują dane, które otrzymujemy z Niemiec czy Japonii. I dlatego będzie musiało minąć wiele miesięcy, zanim zauważymy ślady poprawy. Teraz przyglądamy się nastrojom w biznesie. Może na przykład okazać się, że w marcu – kwietniu zauważymy choćby nieznaczną ich poprawę. Mam również nadzieję, że w połowie roku pojawią się pierwsze objawy wzrostu gospodarczego.

[b]Na razie jeszcze się pojawiają fatalne wyniki banków, które w ostatnim kwartale 2008 często miały straty przekraczające straty całoroczne. Długo to jeszcze potrwa?[/b]

Trudno mi komentować wyniki banków, ale wyraźnie widać, że kryzys finansowy przełożył się na realną gospodarkę i w tej chwili już dotyczy wszystkich graczy na rynku. Nie sądzę, aby sytuacja poprawiła się w pierwszej połowie roku. W drugiej? Kto wie. W każdym razie nasza globalna prognoza dla świata to PKB kurczący się o 0,2 proc. Takiego kryzysu w powojennej gospodarce jeszcze nie było.

[wyimek]I w Chinach, i w Polsce rynek szybko się rozwija, znaczący jest popyt wewnętrzny, sytuacja fiskalna nie jest zła. Po prostu niektóre kraje przed wybuchem kryzysu były w lepszej sytuacji i teraz z niej korzystają[/wyimek]

[b]Jak pan ocenia pakiety pomocowe, za pomocą których rządy praktycznie już na całym świecie próbują zaradzić temu, co się dzieje?[/b]

Ich znaczenie jest nie do przecenienia, bo dzisiaj praktycznie tylko rządy mogą bez kłopotów pożyczać pieniądze na światowych rynkach. I tylko im chętnie ktokolwiek pożycza. Nie jestem jednak pewien, czy obniżanie stóp procentowych pomaga w działalności władz poszczególnych krajów. W każdym razie, kiedy sektor finansowy ma kłopoty, wydatki rządowe zyskują na znaczeniu. Mam przy tym nadzieję, że kolejny pakiet amerykański rzeczywiście korzystnie wpłynie na gospodarkę. Jego ogłoszenie i wprowadzenie w życie będzie najbardziej oczekiwanym wydarzeniem w światowej gospodarce.

[b]I liczy pan również na pozytywny „efekt Obamy” po jego inauguracji?[/b]

Mam taką nadzieję i wierzę w nowy pakiet, który jest znacznie większy niż te, o których mówiono kilka miesięcy temu. Jego wprowadzenie nie jest wymuszone przez kolejne niekorzystne wydarzenia, data wynika z kalendarza życia publicznego w USA. W tej chwili to zresztą jedyny pozytywny element w naszych prognozach. I nawet jeśli jego efekty nie zostaną powiększone o inne korzystne wydarzenia w gospodarce, to i tak wydanie tak wielkich kwot musi wesprzeć wzrost w latach 2009 i 2010. I tak prawdę mówiąc, polityka fiskalna jest dzisiaj jedyną, do której można mieć zaufanie.

[b]Na co będzie pan zwracał uwagę, szukając oznak ożywienia?[/b]

Najprawdopodobniej nadejdą one ze Stanów Zjednoczonych, a generalnie z Zachodu. Wielomiliardowe pakiety stabilizacyjne już zostały wprowadzone, Europejski Bank Centralny ponownie obciął stopy o pół punktu procentowego. A przez ostatnich sześć miesięcy mieliśmy wiele innych przykładów obniżania stóp. Wpompowanie takich pieniędzy w gospodarkę i tańszy pieniądz muszą w końcu przełożyć się na wzrost. Sygnałem, że sytuacja się poprawia, będą większe skłonności do podejmowania ryzyka inwestycyjnego.

[b]W ostatnim raporcie HSBC Polska wygląda na kraj, który wyjątkowo łagodnie przechodzi ten kryzys. Nie ma recesji, jest znaczne spowolnienie wzrostu. A rok 2010 to już odbudowanie gospodarki. Czyżby Polska okazała się jedną z wysp, których nie zmyło kryzysowe tsunami?[/b]

Polska nie mogła uchronić się przed kryzysem i niekorzystne zmiany przyjdą tutaj ze strefy euro, a także z krajów sąsiednich. Zresztą to już widać. Jednakże będą one w Polsce mniej odczuwalne niż w innych krajach regionu. Chociażby z tego powodu, że udział eksportu w PKB jest znacznie mniejszy niż np. na Węgrzech i w Czechach. W znacznie lepszej kondycji jest polski rynek wewnętrzny i na nim gospodarka musi się teraz opierać. Sytuacja będzie gorsza niż w ubiegłym roku, ale zdecydowanie lepsza niż u sąsiadów. Jeśli jednak dojdzie do dalszego pogorszenia sytuacji na świecie, żaden kraj nie będzie odporny na złe wiadomości.

[b]Czy dużo jest dzisiaj na świecie takich krajów, gdzie gospodarka była w tak dobrej kondycji, że kryzys zaszkodził jej mniej niż reszcie?[/b]

Z zachowaniem prawidłowych proporcji – drugim takim krajem są Chiny, gdzie władze bardzo szybko zareagowały na kłopoty. I w Chinach, i w Polsce rynek szybko się rozwija, znaczący jest popyt wewnętrzny, sytuacja fiskalna nie była zła, obniżano stopy procentowe. Po prostu niektóre kraje były w lepszej sytuacji i teraz z tego korzystają. Oczywiście i Polska, i Chiny będą w tym roku miały znacznie wolniejszy wzrost.

[b]Nie ma wątpliwości, że ten kryzys trwale zmieni całą światową gospodarkę. Co będzie się działo, gdy świat już wyjdzie z kryzysu?[/b]

Trend globalizacyjny nie zostanie zarzucony, choć to właśnie globalizacja ułatwiła rozlanie się obecnych kłopotów po świecie. Jej tempo jednak zostanie nieznacznie wyhamowane, słabsze też będą zagraniczne transfery kapitałowe, zmniejszą się obroty handlowe. Bardzo przygnębiające są dane, które dostajemy z Azji, tam handel spadł aż o 20 procent. Natomiast sytuacja w sektorze finansowym będzie uzależniona od tego, co postanowią władze. W USA rząd ma wielki wpływ na sytuację na rynku papierów skarbowych, podczas gdy przez ostatnie lata głównym graczem był tam rynek. Jestem więc optymistą, jeśli chodzi o globalizację. Natomiast perspektywy w handlu i przepływach finansowych nie wyglądają najlepiej. Ale nie oszukujmy się, koszty tego kryzysu będziemy ponosić jeszcze długo....

[b]Na przykład walcząc z protekcjonizmem?[/b]

Chyba świat już zrozumiał, że wolny handel jest korzystny dla wszystkich. Ale z pewnością z kryzysu zostanie jeszcze ogromny wpływ państwa na sektor finansowy i tutaj z pewnością będzie można mówić o protekcjonizmie. Jednak w porównaniu z sytuacją z lat 30. świat nadal będzie znacznie bardziej otwarty.

[b]A czy wyobraża sobie pan teraz wznowienie negocjacji w ramach WTO?[/b]

I tak szły bardzo powoli. Tak naprawdę z całą mocą popierają je kraje G20, w tym przede wszystkim szybko się rozwijające, którym zależy na zwiększeniu wymiany handlowej, a i rządom w poszczególnych krajach bardziej będzie teraz zależało na wyjściu z kryzysu, więc i tutaj jestem optymistą.

[ramka][srodtytul]Sylwetka[/srodtytul]

Stuart Green pracuje w HSBC od sierpnia 2007. Wcześniej pracował jako ekonomista w kilku światowych instytucjach finansowych, zajmując się głównie rynkiem brytyjskim, europejskim i amerykańskim.[/ramka]

[b]Rz: Prezesi instytucji finansowych i firm pytani o prognozy najczęściej odpowiadają, że nadal nie znaleźli dna tego kryzysu. Gdzie pana zdaniem to dno się znajduje?[/b]

[b]Stuart Green:[/b] Jeśli używamy tej terminologii, to widzę dwa dna. Pierwsze z nich to moment, kiedy rynki osiągają pewną stabilizację. Mam nadzieję, że już je odnaleźliśmy w październiku ubiegłego roku i mamy to za sobą. Bo wyraźnie nie ma już tego uczucia paniki na rynkach finansowych. Być może stało się tak z powodu bardzo powszechnych interwencji rządowych. Może więc i sytuacja na tych rynkach nie będzie tak zła jak w ubiegłym roku.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację