Triada ogłosiła wczoraj wyniki za ubiegły rok. Przychody sięgnęły 540 mln zł. Także zysk netto okazał się rekordowy i przekroczył 10 mln zł, wobec 5,31 mln zł w roku 2007 i 2,36 w 2006 r. Na ten rok grupa zapowiada jednak zmniejszenie tempa wzrostu przychodów. Najprawdopodobniej nie przekroczy ono 10 proc., wobec 70 proc. w 2008 r.
Piotr Zawistowski ma jednak nadzieję, że mimo kryzysu Triada pozostanie największym touroperatorem na polskim rynku. Nazwa firmy odzwierciedla fakt, że założyły ją trzy osoby – obok obecnego prezesa byli to Marek Markiewicz i Maciej Truskolaski.
W 1991 r. ci trzej studenci warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej rozkręcali swój pierwszy biznes na kserowaniu uczelnianych skryptów. Szedł znakomicie. Do kserokopiarki, wtedy urządzenia rzadkiego, ustawiały się tasiemcowe kolejki. Codziennie mijał je szef Katedry Turystyki Roman Łazarek, który w końcu zachęcił przedsiębiorczych studentów do bardziej perspektywicznego przedsięwzięcia – organizacji wycieczek zagranicznych.
W kilka tygodni zdobyli pierwszych 200 klientów. Sami pasjonowali się nartami, więc wysłali ich na stoki Słowacji. W połowie lat 90. Zawistowski ze wspólnikami zdobył nawet pozycję lidera w organizacji zimowych wyjazdów narciarskich.
Z czasem zaczął jednak stawiać przede wszystkim na wyjazdy letnie – najpierw krótkie zwiedzanie Paryża czy Londynu, potem dłuższe autokarowe wyjazdy do takich krajów jak Włochy czy Grecja. Pod koniec lat 90. firma organizuje pierwsze czartery. I to na nich opiera dziś działalność.