Dwie Polski ministra Grabarczyka

Kryzys jest odmieniany przez wszystkie przypadki. To także świetne alibi, zwłaszcza w firmach państwowych, dla zaniechań restrukturyzacyjnych w latach gospodarczego wzrostu.

Publikacja: 26.03.2009 01:36

Dwie Polski ministra Grabarczyka

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Rząd, opozycja szukają sposobów na łagodzenie jego skutków. Czasami są to działania pozorowane, idące raczej w kierunku politycznego PR.

Ale jest resort, który widzi dwie Polski: państwową, której – na razie co prawda bardziej przez słowa aniżeli czyny – chce iść z pomocą, i samorządowo-prywatną, która ma radzić sobie sama. Szkoda, że państwowa część nie nadążała za rynkiem, uważając, że w razie kłopotów rząd sypnie kasą z pieniędzy podatników.

Zgodnie z doktryną resortu PKP Cargo, które mają problem ze spadkiem przewozów i przychodów oraz z nikłym ograniczaniem kosztów, oszczędności mają szukać m.in. w zablokowaniu zlecania na zewnątrz modernizacji taboru. O ile tego typu pomysły nie muszą dziwić w odniesieniu do prezesa Cargo, choć mam duże wątpliwości co do samowystarczalności technicznej spółki i i uzyskania kosztów niższych niż w przypadku zleceń zewnętrznych, to patronowanie tej myśli przez resort infrastruktury uważam za niedopuszczalne. Zaznaczę, bo jest to wykorzystywane przeciwko mnie, że zasiadam w radzie nadzorczej niepaństwowego zakładu napraw taboru. Piszę to z troski o wszystkie firmy, w których na 18 tys. zatrudnionych wręczono już wymówienia 1600, a zagrożona jest połowa. Zasiłki dla bezrobotnych i z opieki społecznej wypłacane są z naszej kieszeni niezależnie od tego, czy pracodawca był państwowy czy nie.

Przejmuje mnie i los PKP Cargo. Jak pomóc, pod warunkiem przedstawienia programu naprawczego? Szansa jest tylko na środki na odprawy dla zwalnianych. Pieniądze na inwestycje byłyby pomocą publiczną, na którą zgoda jest wątpliwa. Można by więc dać spółce nieco oddechu, obniżając stawki za dostęp do infrastruktury i zwiększenie dotacji budżetowej na utrzymanie linii kolejowych. Tego jednak minister nie akceptuje, bo przy okazji... pomógłby też prywatnym przewoźnikom.

Zaplecze taborowe mogłoby być ratowane przez zamówienia przewoźników pasażerskich. Potrzeby są ogromne. Są pieniądze z UE. Problemem jest wkład własny. Możliwa byłaby pomocy z ARP. Dla PKP InterCity tak. Dla PKP Przewozów Regionalnych już nie, bo minister właśnie pozbył się tego problemu na rzecz marszałków województw.

Jest ustawa z 1997 r. o działach administracji rządowej. W dziale transport nie ma rozróżnienia na formy własności. Konstytucyjnym obowiązkiem ministra jest więc troska zarówno o grupę PKP, jak i rynek samorządowo-prywatny.

[i]Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR[/i]

Rząd, opozycja szukają sposobów na łagodzenie jego skutków. Czasami są to działania pozorowane, idące raczej w kierunku politycznego PR.

Ale jest resort, który widzi dwie Polski: państwową, której – na razie co prawda bardziej przez słowa aniżeli czyny – chce iść z pomocą, i samorządowo-prywatną, która ma radzić sobie sama. Szkoda, że państwowa część nie nadążała za rynkiem, uważając, że w razie kłopotów rząd sypnie kasą z pieniędzy podatników.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację