Globalna gospodarka znajduje się w środku najbardziej dolegliwej od zakończenia wojny światowej recesji. Niska inflacja, PKB znacząco poniżej potencjału, załamanie światowego handlu (spadek o nie mniej niż 10 proc.), szybko pogarszająca się sytuacja na rynku pracy, psująca się równowaga fiskalna, kłopoty z finansowaniem – są wspólnym dla wszystkich krajów mianownikiem obecnego kryzysu. Pomimo to wciąż zasadniczo odmienne pozostają metody, jakie poszczególne rządy i banki centralne usiłują wykorzystywać dla zarządzania kryzysem makroekonomicznym.
[wyimek]Dla europejskich krajów zaliczanych do rynków rozwijających się sięgnięcie przez Szwajcarów po konstruktywną dewaluację jest wielką ulgą[/wyimek]
[srodtytul]Pakiety na ratunek gospodarce[/srodtytul]
Pakiety fiskalne stymulujące popyt mają różną intensywność, ale stosowane są w zasadzie wszędzie. Najbardziej obficie oczywiście w Stanach Zjednoczonych. Namacalnym skutkiem programów sanacyjnych dla sektora finansowego i kosztownej stymulacji fiskalnej jest wzrost deficytu budżetowego do ponad 13 proc. PKB. Inflacja w USA jest tylko kwestią czasu. Nie będzie jej widać, dopóki nie poprawi się sytuacja na rynku pracy i nie zaczną na powrót rosnąć wynagrodzenia. Zajmie to jeszcze ok. dwóch lat.
Na razie bezrobocie zbliża się do 9 proc. (najgorszy wynik od 25 lat), a do końca roku 2011 może jeszcze wzrosnąć do 11 – 12 proc.