W innych krajach wydatki na ten sprzęt ciągle się kurczą, a spadek wartości rynku zaczął się jeszcze w ubiegłym roku.
Sytuacja za granicą nie dziwi – jest kryzys, wiele osób oszczędza, tnąc przede wszystkim wydatki na drogie towary nie pierwszej przecież potrzeby. To zachowanie Polaków jest nietypowe. Tym bardziej że, jak wynika z różnych badań, mają oni świadomość pogarszającej się sytuacji gospodarczej i tego, że może się ona przełożyć na ich własną.
Jak to wytłumaczyć? Inkarnacją starego szlacheckiego zawołania: zastaw się, a postaw się? Próbą zaklinania rzeczywistości? A może zwyczajnym brakiem rozsądku i odpowiedzialności?
Wydaje się, że prawdziwa jest ta ostatnia odpowiedź. Ale to, co jest głupotą w przypadku jednostki, w skali społecznej może mieć dobroczynne skutki. Spadająca konsumpcja jest bowiem w stanie pogrążyć gospodarkę, doprowadzić firmy do bankructwa, a bezrobocie do znacznego wzrostu.
Są kraje, jak choćby Chiny czy Stany Zjednoczone, w których ożywienie konsumpcji jest jednym z filarów planu wyjścia z kryzysu. Te pierwsze, dzięki ogromnym nadwyżkom finansowym, stać na dotowanie towarów i kredyty dla ludności. Te drugie muszą się w tym celu poważnie zadłużyć.