Reklama

Targi o głowę ministra

Minister finansów Jacek Rostowski zamiast przeciwdziałać kryzysowi dodatkowo go pogłębił źle skonstruowanym budżetem — szermując takim zarzutem PiS domagał się odwołania ministra. Rostowski miał zapłacić głową za kryzys.?

Aktualizacja: 25.06.2009 20:25 Publikacja: 25.06.2009 20:19

Zarzuty PiS maja tę niewątpliwą polityczną zaletę, że nie da się ich udowodnić ani obalić. Każde wyliczenie opierałoby się na wnioskowaniu ekonomicznym opartym o założenie „co by było gdyby”.?

Jedno jest pewne - bez względu na wartość deficytu budżetowego w obecnej sytuacji gospodarczej Polski minister finansów jest zmuszony do cięcia wydatków państwa. I Rostowski starał się to robić. A oszczędności siłą rzeczy oznaczają problemy państwowych zakładów i administracji - zwolnienia, redukcje pensji i niezadowolenia społeczne. ?

Z tego punktu widzenia demagogią jest twierdzenie PiS, że Rostowski jest złym ministrem, bo pracownicy zakładów zbrojeniowych protestują przeciwko cięciom budżetowym. Gdyby zabrać więcej lekarzom, nauczycielom, energetykom czy górnikom też by protestowali. ? ?

Szkoda, że konsekwencja Rostowskiego w trzymaniu budżetu w ryzach nie szła w parze z realizmem założeń budżetowych. Tyle, że poprzedni rząd popełnił jednak znacznie większy grzech. Rozdymał deficyt, gdy gospodarka kwitła. Zamiast uzdrawiać finanse realizował politykę. Tyle, że nie gospodarczą. ??

Optymizm obecnego rządu miał jeszcze jedną zaletę. Nie zdusił wydatków konsumpcyjnych. Większości Polaków nie interesują konstrukcje budżetowe, ale boją się o przyszłość swoją i swoich rodzin. Gdyby rząd ich straszył baliby się wydawać, a spadek ich wydatków wraz z problemami eksporterów zapewne zepchnąłby Polskę na samo dno kryzysu. Na razie jesteśmy na jego skraju, podczas gdy nasi sąsiedzi runęli w przepaść.??

Reklama
Reklama

Niestety poza tym rząd nie ma wielu powodów by być z siebie zadowolonym. Pakiet antykryzysowy który opracował w zasadzie nie istnieje. I tu Rostowski wpadł w pułapkę. Jak pobudzać gospodarkę mając ograniczone możliwości budżetowe? Postawił na stabilny budżet kosztem np. pobudzania akcji kredytowej przez PKO BP i pośrednio przez BGK. ?

Czy minister Rostowski powinien odejść? Nie. Choćby dlatego, że w kryzysie istotne jest prowadzenie stabilnej i konsekwentnej polityki finansowej. A wymiana Rostowskiego oznaczałaby albo jej zmianę, albo jej kontynuację tyle, że przez kogoś innego. W obu przypadkach zmiana personalna nie ma sensu, oprócz publicznego upokorzenia partii rządzącej przez opozycję.

[b][link=http://blog.rp.pl/salik/2009/06/25/targi-o-glowe-ministra/]Skomentuj[/link][/b]

Zarzuty PiS maja tę niewątpliwą polityczną zaletę, że nie da się ich udowodnić ani obalić. Każde wyliczenie opierałoby się na wnioskowaniu ekonomicznym opartym o założenie „co by było gdyby”.?

Jedno jest pewne - bez względu na wartość deficytu budżetowego w obecnej sytuacji gospodarczej Polski minister finansów jest zmuszony do cięcia wydatków państwa. I Rostowski starał się to robić. A oszczędności siłą rzeczy oznaczają problemy państwowych zakładów i administracji - zwolnienia, redukcje pensji i niezadowolenia społeczne. ?

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Pierwsza wiceprezes BGK: Nowy potencjał emisji obligacji
Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Katastrofa na razie odwołana
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Kraj ludzi dawniej szczęśliwych
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławomir Mikrut: Jak AI może przyspieszyć inwestycje w infrastrukturę
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Fandrejewska: Istnienie „a” nadaje sens alfabetowi
Reklama
Reklama