W niektórych przypadkach to skutek tego, że część resortów w tym roku płaciła faktury za ubiegły. Ale np. ministerstwa Rozwoju Regionalnego i Gospodarki wydały więcej przez inwestycje współfinansowane z funduszy Unii Europejskiej.
To właśnie wydawanie środków z Unii miało być polskim sposobem na światowy kryzys. Swoistym dopalaczem, którego dziś brakuje wielu innym krajom. Może m.in. dzięki temu polska gospodarka jako jedyna spośród 27 państw UE zanotuje w II kwartale wzrost produktu krajowego brutto.
Ale wysokie tempo wydawania publicznych złotówek może też oznaczać obawę urzędników, że pod koniec roku sytuacja finansów publicznych może znów być gorsza od planów. To oznaczałoby ponowne blokowanie wydatków resortów. Ten scenariusz wszyscy przerabialiśmy już pod koniec ubiegłego roku.
Oby zatem potwierdziły się nadzieje, że kondycja polskiej gospodarki będzie lepsza od prognoz. Jeśli tak się stanie, lepiej będą też wyglądały m.in. wpływy z podatków, co może poprawić kondycję budżetu. A wtedy minister finansów nie będzie musiał blokować rachunków poszczególnych resortów.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/08/17/pawel-czurylo-zapobiegliwy-jak-urzednik/]Skomentuj[/link][/ramka]