Bogacz na cudzym

Thomas Hilfiger od podstaw stworzył własną markę i choć sprzedał firmę, nadal pracuje przy jej głównych projektach

Publikacja: 16.03.2010 00:54

Thomas Hilfiger zarabia w swojej dawnej firmie ponad 10 mln dol. rocznie

Thomas Hilfiger zarabia w swojej dawnej firmie ponad 10 mln dol. rocznie

Foto: AP

Przez wszystkich znajomych i rodzinę zawsze nazywany był zdrobniale, dlatego właśnie nazwę Tommy, a nie Thomas Hilfiger przyjęła jego marka. Produkty ją noszące można kupić w ponad 1 tys. sklepów.

Udziały w firmie sprzedał w 2006 r. funduszowi Apax Partners, choć nie wiadomo, jaka część z transakcji wartej ponad 1,2 mld euro trafiła na jego konto. Nowy właściciel zainwestował w rozwój ponad 400 mln euro, niemal podwoił liczbę sklepów i właśnie je sprzedał, za 1,9 mld euro w gotówce oraz 400 mln euro w akcjach, koncernowi Phillips-Van Heusen, do którego należy Calvin Klein. Nabywca zobowiązał się do pokrycia strat grupy wynoszących 100 mln euro.

Mimo że nie jest już udziałowcem firmy, Thomas Hilfiger ciągle w niej pracuje przy tworzeniu m.in. perfum, na czym zarabia ponad 10 mln dol. rocznie.

Był drugim z dziewięciorga dzieci irlandzkiej rodziny z miasta Elmira w stanie Nowy Jork. W 1969 r. jeszcze jako licealista otworzył pierwszy sklep z ubraniami, nazywając go Miejscem dla Ludzi – było to połączenie butiku z klubem dla młodzieży. Szybko stało się jednym z najmodniejszych miejsc w mieście, a Hilfiger postanowił rzucić szkołę i zająć się tylko biznesem. Miasto zaczęło podupadać, zamykały się sklepy, więc w 1979 r. wyjechał do Nowego Jorku. Zajął się importem spodni, otwierał sklepy, szybko miał ich dziesięć. O młodym projektancie było głośno – stawiał na wygodę i prostotę. Gdy miał 25 lat, dostał propozycję pracy jako asystent Calvina Kleina. Choć firma Hilfigera przynosiła straty, odmówił.

Opłaciło się – działający w branży odzieżowej biznesmen Mohan Murjani postanowił zaryzykować i sfinansował w 1985 r. pierwszą kolekcję. Znalazły się też pieniądze na marketing, więc ubrania szybko zniknęły ze sklepów. Biznes toczył się szybko – podpisywał umowy z sieciami odzieżowymi na sprzedaż swoich projektów.

W 1995 r., gdy już był bogaty, założył Tommy Hilfiger Corporate Foundation, aby wspierać młodych ludzi z pomysłami na przyszłość. Zaczęły też spływać nagrody – został projektantem roku według prestiżowego pisma „GQ”.

Firma rozwijała się, ale miała straty. Sam nie chciał mówić, jakiej wysokości, nawet gdy zdecydował się sprzedać pakiet kontrolny. Wypominano mu, że powinien postawić na własną sieć, a nie stoiska w dużych domach towarowych, choć firma wciąż działa w tym systemie.

Dzisiaj Hilfiger żyje spokojnie, ma czwórkę dzieci. Pojawia się na branżowych imprezach czy rozdawaniu nagród. – Z tą branżą nigdy nie można zerwać ostatecznie – powiedział w jednym z wywiadów.

Przez wszystkich znajomych i rodzinę zawsze nazywany był zdrobniale, dlatego właśnie nazwę Tommy, a nie Thomas Hilfiger przyjęła jego marka. Produkty ją noszące można kupić w ponad 1 tys. sklepów.

Udziały w firmie sprzedał w 2006 r. funduszowi Apax Partners, choć nie wiadomo, jaka część z transakcji wartej ponad 1,2 mld euro trafiła na jego konto. Nowy właściciel zainwestował w rozwój ponad 400 mln euro, niemal podwoił liczbę sklepów i właśnie je sprzedał, za 1,9 mld euro w gotówce oraz 400 mln euro w akcjach, koncernowi Phillips-Van Heusen, do którego należy Calvin Klein. Nabywca zobowiązał się do pokrycia strat grupy wynoszących 100 mln euro.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem