Prezes w kryzysie

Szef koncernu naftowego BP po katastrofie w Zatoce Meksykańskiej przechodzi błyskawiczny kurs PR

Publikacja: 06.05.2010 03:33

Tony Hayward zapewniał, że ochrona środowiska wpisana jest w DNA BP. Katastrofa u wybrzeży USA jest

Tony Hayward zapewniał, że ochrona środowiska wpisana jest w DNA BP. Katastrofa u wybrzeży USA jest dla niego ważnym testem

Foto: AP

Kłopoty, jakie sprawił Stanom Zjednoczonym kierowany przez niego koncern, mogą mieć nieporównywalnie większe konsekwencje niż niedawna wpadka japońskiej Toyoty. Skutkiem awarii platformy wydobywczej jest bowiem największa katastrofa ekologiczna w historii USA.

Hayward ma za sobą przesłuchania w Kongresie. Teraz próbuje przekonać Amerykanów, że katastrofa w Zatoce Meksykańskiej nie jest efektem zaniedbań BP. Rynek już skasował 30 mld dol. z rynkowej wyceny BP. To kara bardzo surowa w porównaniu z 8 – 9 mld dol., na jakie analitycy wyceniają koszty akcji ratunkowej i odszkodowań, które przyjdzie wypłacić.

Jest prezesem BP od trzech lat. Ma 52 lata, wygląda na góra 40-latka. Całe życie zawodowe spędził w BP. Do objęcia stanowiska prezesa przygotowywał go jego poprzednik John Browne.

Kiedy został mianowany prezesem koncernu, jego celem było odbudowanie potęgi paliwowego giganta po skandalu obyczajowym i kłopotach w Stanach Zjednoczonych. Wkrótce potem zaliczył własną wpadkę – był zbyt łatwowierny i przegrał walkę o interesy BP w Rosji.

Jako 22-latek skończył Uniwersytet Edynburski i jest z wykształcenia geologiem.

Ma bogate doświadczenie międzynarodowe, dla BP pracował w Kolumbii, Wenezueli, Chinach, we Francji. Przez kilka lat pilnował finansów koncernu, ale najlepiej czuł się w terenie. Znany jest z odważnych wypowiedzi. Mimo że Browne uważał go za swojego przyjaciela, nie przeszkadzało to Haywardowi publicznie go krytykować.

Kiedy doszło do wypadku w rafinerii Texas City w 2005 roku, w której zginęło 15 osób, oskarżył zarząd, którego sam był członkiem, że nie potrafi słuchać ludzi i wyciągać wniosków z tego, co mówią pracownicy. – Potraficie tylko wydawać polecenia, skutki tego są opłakane. Góra nie wie, co się dzieje na dole – mówił. Rok później bezmyślne – jak stwierdził – cięcie kosztów doprowadziło do wycieków ropy na Alasce. Obecna ekologiczna katastrofa jest wielkim testem wizerunku Haywarda. Jeszcze niedawno zapewniał, że „ochrona środowiska wpisana jest w DNA BP”.

Nie jest, w przeciwieństwie do poprzednika, pracoholikiem i nie ukrywa, że największą przyjemnością jest dla niego spędzanie czasu z żoną i dwójką dzieci. Nie przesiaduje w firmie w weekendy. Ostatecznie jest w stanie się zmusić do tego, aby przejrzeć pocztę w niedzielę wieczorem. – Wykorzystuję cały należny mi urlop – przyznaje.

Ma sympatyczny sposób bycia, jest bezpośredni w rozmowach. Kibicuje drużynie futbolowej West Ham, lubi też oglądać mecze krykieta i rugby. Sam uprawia żeglarstwo.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację