Sytuacja była nadzwyczajna. Zakładam jednak, że gdy ustabilizują się rynki finansowe, państwo będzie wychodzić ze swoich inwestycji. A wracając do BZ WBK, to będzie jedna z najciekawszych od lat transakcji na polskim rynku finansowym. Wyścig po ten bank pokaże dziś skalę zainteresowania Polską.
[b]I że pojęcie zielona wyspa Europy ma głębsze znaczenie?[/b]
Tak. Ot, choćby przykład z własnego podwórka. Przez lata brakowało nam w Warszawie usług doradztwa inwestycyjnego dla dużych firm. Były one świadczone z Londynu. I co? W tym miesiącu przy współpracy z Citigroup zaczął działać zespół bankierów inwestycyjnych, który będzie także obsługiwał z Warszawy klientów z Europy Środkowej. Polska oferuje nowe możliwości, pozycja naszej giełdy jest silna, a wielu inwestorów chce zainwestować swoje pieniądze w Polsce, bo uważa, że mamy większy potencjał niż inne rynki wschodzące. Wierzę, że jest unikalna szansa, aby Warszawa stała się centrum finansowym Europy Środkowej.
[b]Tymczasem w strefie euro aż kipi od problemów. Doprowadzenie na skraj upadku Grecji to… efekt gry spekulacyjnej? Przecież już w listopadzie słyszeliśmy o kłopotach tego kraju. Statystyki były powszechnie znane. Ale część inwestorów uważa, że wówczas fundusze hedgingowe zaangażowały się w grecki dług i dzięki akcji ratunkowej Unii Europejskiej i MFW zarobiły miliardy na całej operacji. Spiskowa teoria o zmasowanym ataku spekulantów ma wobec tego rację bytu?[/b]
Nie wierzę w teorie spiskowe jako wyjaśnienie zjawisk ekonomicznych. Trzymam się faktów, a te są takie, że Grecja ma większe zadłużenie niż PKB, że istnieje tam blisko 600 zawodów pozwalających przejść na emeryturę w wieku 50 – 55 lat, że co siódmy obywatel pracuje w sektorze publicznym, że wydatki publiczne są bardzo wysokie i że przez ostatnie siedem lat Grecja pożyczała pieniądze na warunkach podobnych do Niemiec. A przecież nie są to kraje o podobnym potencjale, więc cena powinna być wyższa. Grecja korzystała na euro, również dlatego, że podawała nieprawdziwe informacje. I teraz mamy tego konsekwencje. Dlatego punktem wyjścia musi być przywrócenie dyscypliny. Miał ją narzucić pakt
z Maastricht, ale się okazało, że nie zadziałał. Nie tylko w wypadku Grecji, ale również w odniesieniu do innych państw UE. Teraz zadanie polega na tym, by zastąpić go czymś, co taką dyscyplinę utrzyma. Wprowadzając euro, wszyscy byli świadomi ryzyka, że jedna waluta dla wielu krajów i brak koordynacji polityki fiskalnej jest czymś w rodzaju grzechu pierworodnego euro. Minęło 11 lat i nie znaleziono sposobu, by to ryzyko było mniejsze. Jeśli więc chcemy mieć wspólną walutę, musimy opracować zasady koordynacji polityki fiskalnej.