Taktyka małych kroków daje efekty niezależnie od ideologii – wiedzą o tym nie tylko spece od zarządzania spod znaku Kaizen.
Resort skarbu po 12 latach odkrył, że metodę tę można przetestować w sprawie zdawałoby się tak beznadziejnej jak polska ustawa kominowa. O tym, ile prób usunięcia tego archaicznego tworu podejmowano w przeszłości, pisaliśmy wielokrotnie. Przypominały walenie głową w ścianę w nadziei, że się rozstąpi niczym drzwi. Wyjścia z pułapki nie znajdowano, bo za każdym razem podnosił się krzyk – jakże to tak dać zarobić więcej garstce wybrańców rządzących na państwowym? To, że wybrańcy dorabiają sobie na boku w spółkach wnuczkach, już jakoś nikomu nie przeszkadzało. Czego oczy nie widzą, sercu nie żal – jak mówi kolejne porzekadło, tym razem z innego kręgu kulturowego.
Stąd pierwszy krok: odszukanie furtki w ustawie pozwalającej zawrzeć z państwowymi menedżerami umowy jak z zewnętrzną firmą. Drugi – zmniejszenie udziału Skarbu Państwa do takiego poziomu, by umknąć spod „komina”, czego przykładem teraz PZU czy wcześniej PKO BP. Krok trzeci – wyselekcjonowanie grupy najważniejszych firm, które będą spod ustawy wyjęte – dopiero przed nami.
Nie jest to metoda zbyt odważna, nie grozi protestami związkowców i krzykiem populistów. Ale może się okazać zadziwiająco skuteczna. Bo jak wszyscy się przyzwyczają do dużej liczby wyjątków, zniesienie ustawy, czyli gry pozorów, będzie już tylko kwestią formalności. I bardzo dobrze.