Scenariusz ten nie budzi większych kontrowersji, ponieważ perspektywy wzrostu w strefie euro oraz amerykańskiej gospodarce pozostawiają wiele do życzenia. Obie gospodarki stoją przed ryzykiem spowolnienia w 2011 r., a nie brak nawet obaw przed powrotem recesji.
Przy takim otoczeniu trudno się spodziewać w Polsce agresywnych podwyżek stóp procentowych, jednak zupełna rezygnacja z zacieśnienia polityki monetarnej byłaby błędem. Wystarczy zresztą spojrzeć na sytuację, w której znajduje się Polska. Otóż wzrost gospodarczy ponownie oscyluje w pobliżu 3,5 proc., a więc zapewne nie odbiega znacznie od potencjału. Towarzyszy temu stopniowe ożywienie na rynku pracy przejawiające się wzrostem zatrudnienia oraz spadkiem stopy bezrobocia. Jakby tego było mało, na początku przyszłego roku inflacja może zbliżyć się do 4 proc.
Gdyby w scenariuszu rosnącej inflacji stopy procentowe pozostały bez zmian, oznaczałoby to zerową lub nawet ujemną stopę realną. Ponieważ naturalny poziom stopy realnej w Polsce jest bliższy 2 – 3 proc., byłoby to równoznaczne z dostarczaniem gospodarce bardzo silnego wsparcia ze strony polityki monetarnej. A można do tego dodać wciąż słabego złotego, zapewniającego eksporterom przewagę na zagranicznych rynkach. Obrazu dopełnia luźna polityka fiskalna, na której znaczne zacieśnienie nie ma na razie co liczyć.
W dłuższym okresie taki scenariusz jest nie do utrzymania i władze monetarne zapewne będą musiały wziąć to pod uwagę. Trzeba jednak znaleźć złoty środek między koniecznością stabilizacji inflacji oraz zagrożeniami zewnętrznymi. Optymalne rozwiązanie sprowadzałoby się do szybkiego rozpoczęcia cyklu podwyżek – możliwe, że jeszcze w tym roku. Podwyżki stóp powinny mieć jednak stopniowy charakter – na przykład po 0,25 pkt procentowego w każdym kwartale. Dzięki temu władze monetarne zaczęłyby szybko działać, ale zawsze miałyby czas na wycofanie się z podwyżek, gdyby zaszła taka konieczność. Chyba najgorszym rozwiązaniem byłoby bezczynne obserwowanie rosnącej inflacji i zaprzeczanie rzeczywistości.
[i]Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego[/i]