Sylwetka: nowy wiceminister skarbu Krzysztof Walenczak.

Krzysztof Walenczak zamienił posadę w zagranicznym banku inwestycyjnym na fotel zastępcy ministra skarbu i staje się drugą najważniejszą osobą w tym resorcie

Publikacja: 06.09.2010 04:38

Krzysztof Walenczak pracował w Nomurze i Lehman Brothers a teraz pomaga polskiemu rządowi

Krzysztof Walenczak pracował w Nomurze i Lehman Brothers a teraz pomaga polskiemu rządowi

Foto: Rzeczpospolita

Zima 2001 roku. Do wspólnego zdjęcia w kampusie Harvard Business School pozuje trzech uśmiechniętych Polaków: Maciek z Wielunia, Krzysiek z Białegostoku i Szymon z Zakopanego. Chwalą uczelnię, opowiadają dziennikarzowi „Rz” o spełnionych ambicjach, o tym, że jeśli jest się przebojowym i upartym, można zajść daleko.

– Utrzymujemy ze sobą kontakt do dziś – mówi Krzysztof, jeden z bohaterów reportażu sprzed dekady, a od dwóch tygodni wiceminister skarbu. Dwaj pozostali zostali w prywatnym biznesie. Szymon jest współwłaścicielem funduszu private equity Eos Partners. Maciej – partnerem w Bastion Capital. On – jako jedyny – znalazł się po drugiej stronie. 

– To najważniejszy dzień mojej pracy – mówi minister skarbu Aleksander Grad 2 października 2009 r., ogłaszając podpisanie ugody z Eureko. Wymienia nazwiska kilku osób, które najbardziej przyczyniły się do porozumienia. Jest wśród nich Krzysztof Walenczak, przedstawiciel Nomury – ten japoński bank inwestycyjny po upadku Lehman Brothers przejął cały zespół pracujący na rzecz polskiego rządu przy obsłudze sporu z Eureko. To wtedy, jak twierdzi dziś Walenczak, pierwszy raz ze strony ministra skarbu padła pod jego adresem oferta współpracy w innej niż dotąd roli. – Ministrowi Gradowi udało się zebrać w naszym zespole kilka osób, które świetnie się rozumiały. Jak się to mówi: zadziałała między nami dobra chemia – mówi „Rz” Walenczak. 

Te porozumienie działa najwyraźniej nadal, skoro po półrocznym pobycie w gabinecie politycznym były bankier inwestycyjny awansował na wiceministra odpowiedzialnego za jedno z najważniejszych zagadnień: prywatyzacje giełdowe. I choć zajął niewielki gabinet na samym końcu korytarza, jeszcze przed oficjalną nominacją nikt nie miał wątpliwości, że będzie mieć pozycję nieporównywalnie mocniejszą od swej poprzedniczki Joanny Schmid.

– Najbliższe miesiące będą stać pod znakiem kolejnych wielkich ofert Skarbu Państwa. To musi się udać, bo bez zasilenia tegorocznego budżetu

25 mld zł z prywatyzacji rząd znajdzie się pod ścianą. Grad, z zawodu geodeta, potrzebował właśnie kogoś takiego jak Walenczak, kto zna dobrze mechanizmy funkcjonowania rynków kapitałowych i będzie rozmawiał z finansistami jak równy z równym – mówi osoba zbliżona do resortu skarbu.

Faktycznie, pojawienie się nowego doradcy w gabinecie politycznym ministra skarbu zbiegło się w czasie z nagłym przyspieszeniem prywatyzacji i diametralną zmianą strategii – otwarciem na szersze grupy inwestorów. – Oceniając wcześniejsze wysiłki ministerstwa w tej materii, trudno było powstrzymać się od sceptycyzmu – przyznaje przedstawiciel jednej z firm doradczych. – Tym większe było moje zdumienie, kiedy nagle zaczęli wyjątkowo sprawnie posługiwać się instrumentami finansowymi i komunikować z rynkiem. To ewidentnie zasługa Chrisa. 

Ponoć fakt, że współpracownicy, mówiąc o nim, zastępują swojskiego Krzysztofa anglojęzycznym odpowiednikiem, bardziej mu schlebia, niż go drażni. Zdaje sobie sprawę, że na tle ministerialnych urzędników może się jawić jako postać z innego, lepszego świata – elitarnego grona absolwentów Harvardu, którzy równie swobodnie jak w polskim Sejmie czują się na korytarzach Wall Street. Sam przyznaje, że bardziej zależy mu na dobrej ocenie polityki Skarbu Państwa przez zagranicznych inwestorów niż przez krajową opinię publiczną.

– Naszą misją jest nie tylko prywatyzacja, ale też coś znacznie więcej. Wzmacnianie polskich rynków kapitałowych – powtarza. Dodaje, że resort skarbu powinien być instytucją aktywną, dbającą szczególnie o relacje ze środowiskiem inwestorów. – Aktywnie wykorzystujemy nasz potencjał, te pięć minut Polski na gospodarczej mapie Europy, aby dotrzeć do tych ośrodków, które na co dzień nie myślą o Polsce. Zna nas Londyn, Berlin, ale powinny znać także Genewa, Paryż czy Sztokholm – podkreśla. Pewnie dlatego niełatwo umówić się z nim na rozmowę – ciągle jest w rozjazdach. Ostatnio w Sztokholmie i Oslo zachęcał tamtejsze fundusze do włączenia się w polską prywatyzację. Namawia też Irlandczyków do sprzedaży kontrolowanemu przez rząd PKO Bankowi Polskiemu akcji BZ WBK.

– Bez wątpienia to pierwszy człowiek w resorcie od lat, który wie jak działa w praktyce świat wielkich finansów. Dlatego przez tych, którzy od lat robią biznesy z państwem, jest osobą niezbyt lubianą. Bo wreszcie ktoś od nich wymaga dużo. Ma wpływy. Na rynku otrzymał przezwisko shadow minister (minister cienia) – mówi jeden z bankowców.

Spowodował też, że wiele grup finansowych założyło biura w Polsce. Zrobił to np. Goldman Sachs. Bo był to warunek konieczny, by otrzymać zlecenia na doradztwo przy dużych prywatyzacjach. Przed nim kolejna wielka transakcja – sprzedaż Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację