Minister Boni zapowiada ułatwienia dla obywateli

- Licznik Balcerowicza może niebezpiecznie zmienić sposób patrzenia na Polskę na rynkach międzynarodowych - mówi minister Michał Boni, szef doradców strategicznych premiera

Publikacja: 09.10.2010 01:28

Michał Boni, szef doradców strategicznych premiera

Michał Boni, szef doradców strategicznych premiera

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]"Rz:"[/b] Czy po jesiennej rządowej akcji zmniejszania biurokracji od przyszłego roku nie będziemy już musieli co miesiąc potwierdzać ubezpieczenia i opłacania składek zdrowotnych?

[b] Michał Boni:[/b] To możliwe będzie dopiero po wprowadzeniu nowych dowodów osobistych i elektronicznego systemu ewidencyjnego w ochronie zdrowia. Nie będziemy musieli potwierdzać ubezpieczenia od 2012 roku, a opłacania składek rok później.

[b] Ale przecież mamy zamiast zaświadczeń pisać po prostu: numery NIP i REGON, że nie byliśmy karani, że nie zalegamy ze składkami ubezpieczeniowymi. I to ma wystarczać urzędnikom![/b]

Kończymy prace nad projektem ustawy zmniejszającej obciążenia administracyjne. W listopadzie trafi on do parlamentu. Wprowadzamy zasadę, że jeśli jakaś instytucja ma dostęp do spisów i rejestrów nie powinna żądać zaświadczeń. Wystarczą oświadczenia obywateli, a instytucja sama zweryfikuje informacje, jeśli uzna że sprawdzenie jest potrzebne. Ale nie wystarczy zapisać takiej zmiany w jednej ustawie. Jeśli byśmy tak zrobili zostawilibyśmy obywatela z problemem interpretacji. Bo urzędy natychmiast zaczęłyby się powoływać na „swoje” przepisy szczegółowe. Dlatego nasza ustawa ma ponad sto stron. Dokładnie określamy, kiedy potrzebne będzie zaświadczenie, kiedy oświadczenie, a kiedy urząd sam ma szukać informacji. Gdy ustawa wejdzie w życie zniknie wiele obowiązkowych dziś zaświadczeń, niektóre znikać będą wraz z rozwojem e – państwa. Ale prowadzący biznes hazardowy i handlujący bronią będą nadal musieli przedstawiać zaświadczenia o niekaralności. To oczywiście nie oznacza, że wszystkie dane staną się ogólnodostępne dla wszystkich urzędów. Informacje o obywatelu muszą być chronione.

[b]Hamulcowymi inwestycji i kłopotem dla przedsiębiorców są prawo budowlane i przepisy o zagospodarowaniu przestrzennym. Będzie prościej?[/b]

Z prezentacją rozwiązań dotyczących prawa budowlanego czekamy na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, nową ustawę o zagospodarowaniu przestrzennym przedstawimy Sejmowi tej jesieni.

[b]Wierzy pan, że uda się ograniczyć zatrudnienie w administracji o dziesięć procent w ciągu roku i potem utrzymać stan zatrudnienia?[/b]

Nikt nie ma wątpliwości, że administracja rozrasta się bardzo szybko, za szybko, nawet jak na powinności wynikające z realizacji projektów unijnych. Restrukturyzacja jest potrzebna. To nie będzie proste cięcie. Wydłużamy czas na przygotowanie raportów początkowych, które powstaną po analizie sytuacji w instytucjach. Zatrudnienie zmaleje w 2011 roku i niższy poziom będzie utrzymywany do końca 2012 roku. Chodzi o to, by pracować efektywniej, lepiej dzielić zadania, nawet te nowe.

[b]Wprowadzacie zasadę, że jeśli ktoś chce przejść na emeryturę będzie musiał rozwiązać umowę o pracę?[/b]

Tak. Chcemy, by dotyczyła wszystkich pracowników, nie tylko urzędników i osób zatrudnionych w administracji.

[b]Czy gotowy jest scenariusz zmniejszania ulg podatkowych i działań naprawczych, gdy dług przekroczy 55 proc. PKB?[/b]

W najbliższym czasie rząd zajmie się skonsolidowaną ustawą o finansach publicznych. Będą tam opisane: reguła wydatkowa, zasady zarządzania płynnością budżetu, algorytm wzrostu VAT jeśli przekroczymy próg ostrożnościowy. Rozważymy czy jest sens opisywać co wtedy miałoby się dziać w ramach programu naprawczego i jak konkretne miałyby to być narzędzia. Projekt przygotowuje resort finansów. Ale moim zdaniem nie przekroczymy 55 proc. PKB. Za dwa lata wzrost gospodarczy powinien być już na tyle stabilny i wysoki, że pułap 55 proc. nam nie grozi. Problem naszego długu publicznego jest nadmiernie rozdmuchany, szczególnie w porównaniu z sytuacją wielu innych krajów. Irlandia ratuje się dziś zastrzykiem w wysokości chyba 30 proc. PKB. Dla Polski znacznie poważniejszy jest problem deficytu sektora finansowego.

[b]Ale licznik Leszka Balcerowicza bije...[/b]

Ten licznik może niebezpiecznie zmienić sposób patrzenia na Polskę na rynkach międzynarodowych. Do tej pory traktuje się nas jako kraj z dużym deficytem sektora finansów publicznych i może zbyt dużą ostrożnością reformatorską, ale nie jako kraj, któremu grozi bankructwo wywołane przez zbyt duży dług publiczny. Ekonomiści, po to by media podchwyciły temat, [link=http://www.rp.pl/artykul/449164,543243-O-falszowaniu-rzeczywistosci--.html]wymyślili porównanie z czasami Edwarda Gierka[/link]. To utrwala fałszywy stereotyp. Tamten dług urósł w ciągu sześciu lat o 42 proc. w relacji do PKB, a ten - jak się szacuje - z lat 2008 – 2013 – przyrośnie najprawdopodobniej o 14 proc. Przecież w obecnym długu są jeszcze spłaty tamtych pożyczek! Dzisiaj cały dług, łącznie ze spłatami wynosi ok. 51 proc., a po tamtych czasach w 1990 roku dług Polski w relacji do PKB wynosił 95 proc.

[b] A może gdyby zapowiedź reform strukturalnych i finansów publicznych była bardziej konsekwentna, kampania ostrzegawcza nie musiałaby chwytać się takich sposobów?[/b]

A co to znaczy wyraźniejsza zapowiedź reform?

[b]Konkretne projekty podnoszące wiek emerytalny, zmiany w ubezpieczeniach rolniczych, włączenie rolników w system podatków osobistych...[/b]

Większość tych rozwiązań nie przynosi natychmiastowych skutków finansowych. Aby te ustawy przyjąć trzeba mieć warunki do ich skutecznego wdrożenia. Borykamy się z tym drugim problemem. Co nie znaczy, że nie oszczędzamy. Robimy to innymi działaniami, a na pakiety systemowe przyjdzie czas.

[b] Nigdy nie będzie spokojnych warunków do skutecznego reformowania, zawsze będą przeszkody...[/b]

Na początku kadencji tego rządu, nastąpiło gwałtowne obniżenie wzrostu gospodarczego, bo zaczął się kryzys gospodarczy i potrzebne były doraźne oszczędności. To nie był czas, by przeprowadzać reformy strukturalne. Wiosną ubiegłego roku opozycja proponowała, by obniżyć VAT i podnieść deficyt. Trzy czwarte tej kadencji to czas niemożności podejmowania decyzji, bo napotykały one na opór prezydenta. A teraz mamy ostatni rok przed wyborami. Kwestie, które są neutralne na początku kadencji, pod jej koniec stają się histeryczne. Przypominam jak się "wywróciły" emerytury pomostowe i górnicze w 2005 roku, pod koniec kadencji Sejmu. Nie ma powodu powtarzać tamtych błędów. Trzeba przygotować projekty i przedstawić je na początku przyszłej kadencji.

[b] Przecież podnosicie podatki, a nie przedstawiacie innych projektów reform. Efekt zmian ubezpieczeń rolniczych jest tuż po ich wprowadzeniu taki sam jak zmiany wysokości zasiłku pogrzebowego - 0,1 - 0,15 proc PKB, około 2 mld zł.[/b]

Efekt finansowy jest podobny. Różnica polega na tym, że pierwszą zmianę - podatki - jesteśmy w stanie skutecznie przeprowadzić, a drugiej - ubezpieczenia rolnicze - nie. Część rozwiązań będzie prezentowana po wyborach parlamentarnych.

[b]Ta kadencja jest stracona?[/b]

Jak to stracona? Trzeba złej woli, by tak interpretować. Wprowadziliśmy emerytury pomostowe, obroniliśmy OFE, jesteśmy bardziej zaawansowani w modernizacji KRUS. Wprowadziliśmy nowe rozwiązania dla łączenia pracy z opieką nad dziećmi, wydłużono urlopy macierzyńskie, wprowadzono nowe formy opieki nad dziećmi do lat 3. To ważne dla młodego pokolenia. Wprowadziliśmy zmiany w systemie edukacji, szkolnictwa wyższego i nauki. Zmieniliśmy prawo, by sprawnie inwestować w drogi i szerokopasmowy Internet. To jest bardzo ważne dla wyzwań demograficznych. Posłanie teraz do szkół sześciolatków daje nam dodatkowo 350 tys. osób pracujących za lat kilkanaście. Za chwilę wprowadzimy nowy model ochrony zdrowotnej.

[wyimek]Zatrudnienie w administracji zmaleje w 2011 r., niższy poziom zostanie utrzymany do końca 2012 r.[/wyimek]

Unormujemy koszty refundacji leków a to pozwoli na przeznaczenie co roku 700 – 800 mln zł więcej na świadczenia zdrowotne, bo nie będzie rosła skala wydatków na refundacje. To mało? Ta kadencja rozkręciła inwestycje infrastrukturalne. Jeszcze cztery lata temu wydawaliśmy na nie 2 mld zł, w tym roku ponad 20 mld zł, w przyszłym 30 mld. Tylko w tym roku na łagodzenie skutków powodzi zostało wydanych 2,4 mld zł. Teraz, w czasie spowolnienia, wyostrzył się problem deficytu i jego strukturalnego charakteru. Ale on istnieje od połowy lat 90., wtedy ministrami finansów byli: Balcerowicz, Kołodko, Belka i nikt tego nie uporządkował. Nie mówię, że jest świetnie, ale nie fałszujmy tego co mamy.

[b]Czy w tych planach na wypadek przekroczenia przez dług publiczny 55 proc. PKB może znaleźć się zniesienie ulgi podatkowej dla dzieci?[/b]

Nie chcę, aby do tego doszło. Ze względu na sytuację demograficzną optymalna byłaby zmiana konstrukcji ulgi: zachowanie jej dla trzeciego i kolejnych dzieci oraz znaczne podwyższenie. Ale wówczas pieniądze, których nie dostaliby rodzice w ramach ulgi na pierwsze i drugie dziecko powinny być przeznaczone na rozwój opieki nad dziećmi, żłobki i przedszkola, programy edukacyjne w szkołach, poprawienie opieki zdrowotnej dzieci i młodzieży. Przedstawiam mój pomysł. Jest czas, żeby o nim spokojnie rozmawiać nikogo nie strasząc. Elementy polityki rodzinnej nie mogą być elementem kary dla społeczeństwa. To musi być raczej element umowy społecznej. Uważam za groźne, że zamiast po debacie wprowadzać rozwiązania systemowe mielibyśmy się nastawiać na doraźne „zatykanie dziur”. Projekty na krótką metę nie rozwiążą długofalowych wyzwań związanych z długiem i deficytem.

[b] Nie obawia się pan powtórki z „jednego okienka”? Gdy okazywało się, że administracja nie jest gotowa z e-usługami przesuwano termin zmiany przepisów...[/b]

Nie. Teraz system informatyzacji różnych rejestrów i administracji jest znacznie bardziej zaawansowany niż parę lat temu.

[b]Poradzicie sobie przynajmniej z absurdami i bublami?[/b]

Taką mam nadzieję. Sami odkryliśmy kilkadziesiąt "kwiatków", sporo wskazali nam pracodawcy.

[b]I nadal by się napić piwa w wagonie WARS trzeba jechać pociągiem międzynarodowym, bo w krajowym piwa nie ma?[/b]

Jesteśmy otwarci na zmianę. Będzie można w krajowym też! Ale sklepu z alkoholem nadal nie wolno będzie otwierać gdzie kto chce.

[ramka][b]Michał Boni[/b], minister w Kancelarii Premiera, szef zespołu doradców Donalda Tuska. Doktor nauk humanistycznych. Od 1980 r. aktywny działacz "Solidarności". W 1991 roku minister pracy i polityki socjalnej, w latach 1992 – 1993 sekretarz stanu w tym ministerstwie odpowiedzialny m.in. za politykę rynku pracy[/ramka]

[b]"Rz:"[/b] Czy po jesiennej rządowej akcji zmniejszania biurokracji od przyszłego roku nie będziemy już musieli co miesiąc potwierdzać ubezpieczenia i opłacania składek zdrowotnych?

[b] Michał Boni:[/b] To możliwe będzie dopiero po wprowadzeniu nowych dowodów osobistych i elektronicznego systemu ewidencyjnego w ochronie zdrowia. Nie będziemy musieli potwierdzać ubezpieczenia od 2012 roku, a opłacania składek rok później.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Następne cięcie stóp procentowych najwcześniej we wrześniu?
Opinie Ekonomiczne
Pensje Polaków dogoniły zarobki Brytyjczyków. O czym to świadczy?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: To nie są wybory prezydenckie
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wojna orła ze smokiem
Opinie Ekonomiczne
Dr Mateusz Chołodecki: Czy można skutecznie regulować rynki cyfrowe