Spory o pieniądze w każdym rządzie nie są łatwe, ani wtedy gdy się je dzieli, a szczególnie gdy się je odbiera. Ale w gabinecie Donalda Tuska nie ma prostego podziału na ministrów, którzy bronią potrzeb społecznych i tych, którzy pilnują dyscypliny finansów. Oprócz klasycznego sporu koalicyjnego, liczą się równie klasyczne ambicje szefów resortów i doświadczenie PSL w rządzeniu.

Spektakularny pod tym względem był sojusz minister pracy Jolanty Fedak i ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego dotyczący kwestii finansów publicznych oraz otwartych funduszy emerytalnych. Dla profesora Rostowskiego bardziej liczą się zresztą proste rozwiązania, z szybkimi i znaczącymi efektami, niż finezyjne, spokojne i wymyślane z myślą o akceptacji społecznej i kilkunastoletniej perspektywie propozycje Michała Boniego, szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Jeśli mamy problemy z finansami, to wprowadźmy najbardziej efektywne rozwiązania fiskalne – wydaje się proponować Ministerstwo Finansów i wskazuje na cięcie ulg podatkowych. Michał Boni wolałby zapewne, by zmiany w systemie podatkowym podporządkowane były jakiemuś wyzwaniu, na przykład demograficznemu. Ale tego wszystkiego nie wiemy na pewno, bo rząd nie dba o politykę informacyjną. Jej siłę i znaczenie na pewno lepiej rozumie PSL niż PO.

Gdy trzeba jakoś zajawić o podnoszeniu podatku VAT, to robi to Michał Boni, gdy trzeba ubrać się w rolę obrońcy pieniędzy Polaków, rolę tę przejmuje Waldemar Pawlak, szef PSL. Gdy rząd przyjmuje ciężki projekt budżetu, gdzie cięte są wydatki, to jako pierwszy przed dziennikarzami staje Marek Sawicki, minister rolnictwa, i mówi, że jest zadowolony z projektu, bo pieniądze na rolnictwo rosną. A o zachowaniu ulg, kto zapewnia pierwszy: minister Jolanta Fedak, też z PSL.