Na świecie dalej widoczne będą skutki różnych prędkości wychodzenia z recesji. Część gospodarek rozwijających się ma już problemy z rosnącą inflacją i koniecznością podwyżek stóp procentowych. To będzie przyciągać na te rynki kapitał i umacniać lokalne waluty.

Na drugim biegunie mamy USA i Japonię z programami luzowania ilościowego i stopami procentowymi bliskimi zera. Ze strony tych gospodarek można się spodziewać lepszych informacji, ale jednak nie od strony konsumenta, ale inwestycji i eksportu. Sytuacja na rynkach nieruchomości i pracy w USA nie ulegnie radykalnej zmianie na lepsze. Skoro Fed zdecydował się na dalsze luzowanie polityki pieniężnej, to może też zdecydować się na kolejny taki program, co dla rynków ryzykownych aktywów byłoby pozytywne. Rynki mogą zacząć spekulować, czy dojdzie do tego pod koniec I kwartału.

Jeśli chodzi o Europę, to ten rok mógł być szokiem dla osób, które uważały, że samo członkostwo w Unii czy strefie euro jest zabezpieczeniem przed problemami. Tegoroczne zawirowania w Grecji i Irlandii to nie koniec problemów, a w kolejnych latach rynki mogą wziąć na celownik pozostałe kraje południa Europy. Jeśli gospodarka światowa znacząco nie spowolni, strefa euro powinna obronną ręką wyjść z problemów. Szczególne znaczenie i dla strefy euro, i dla Polski ma siła ożywienia w gospodarce niemieckiej. Analizując obecne dane, można przypuszczać, że przyszły rok powinien być dobry dla polskiej gospodarki. Pewnym elementem niepewności będą oczywiście wybory parlamentarne i skala przedwyborczych obietnic.

Jaki więc będzie ten 2011 r.? Uważam, że dość pozytywny dla ryzykownych aktywów, choć groźba dalszych problemów w Europie oraz wzrost inflacji na rynkach wschodzących mogą sporo namieszać w tym pozytywnym scenariuszu. Groźna dla rynków byłaby nieudana próba zduszenia inflacji w Chinach albo gdyby jej zduszenie odbiło się na wzroście gospodarczym. Mogłoby to spowodować spadek cen aktywów, pogorszenie jakości portfeli kredytowych banków oraz recesję w innych krajach poprzez zmniejszenie chińskiego importu surowców i produktów.

Autor jest członekiem zarządu AXA TFI