Jeśli porównamy to z rocznymi obrotami samego tylko amerykańskiego giganta Amazon.com, sięgającymi 34 mld dol., to oczywiście wypadamy blado. Ale trzeba też pamiętać, że rynek elektroniczny dla większości Polaków to wciąż jeszcze nowinka. Jego dynamika pokazuje, że jesteśmy na e-handel bardzo otwarci.

Internetowy handel w Polsce nie rozwija się bez przeszkód. Pierwsza i najważniejsza to wciąż słabo rozwinięta sieć szerokopasmowego dostępu do Internetu, która pozwala na swobodne myszkowanie po elektronicznych regałach i półkach. Kwestia druga to zaufanie do sprzedających, a tu na markę trzeba zapracować. W tym przypadku nowych, jeszcze nieufnych klientów może przyciągnąć do sieci przenikanie do niej uznanych marek znanych z realnego handlu, a taki trend jest coraz bardziej widoczny. Trzecia sprawa to istotna dla wielu kupujących „chęć dotknięcia” towaru, zanim włoży się go do koszyka. To wymaga zmiany w mentalności kupujących.

Na rozwiniętych rynkach udział handlu internetowego w sprzedaży ogółem sięga 10 proc., u nas to wciąż czterokrotnie mniej. Ale można spokojnie założyć, że ten dystans będzie się szybko zmniejszał. Zalety kupowania przez kliknięcie myszką są oczywiste. Zarówno dla klientów, jak i dla firm, którym ten nowoczesny kanał dystrybucji może pomóc w rozwoju czy przetrwaniu. Ruszajmy więc na e-zakupy!