Na warszawskiej giełdzie notowane są spółki z kapitałem wyłącznie prywatnym oraz spółki z udziałem Skarbu Państwa. Z udziałem, czyli oprócz Skarbu Państwa mają one także innych akcjonariuszy, niekiedy będących w mniejszości, nierzadko jednak reprezentujących większość kapitału. Obserwuję próby cywilizowania zachowań Skarbu Państwa na rynku kapitałowym. Mają temu służyć regulacje zawarte w projekcie ustawy o zasadach wykonywania niektórych uprawnień Skarbu Państwa. Wniesiony do laski marszałkowskiej 10 listopada projekt ów stał się ostatnio przedmiotem sporów o to, czy w spółkach z udziałem Skarbu Państwa biznes powinien wreszcie wziąć prymat nad polityką, czy też polityka będzie nadal spychać corporate governance (ład korporacyjny) na margines.
Skarb Państwa zazwyczaj dąży do wywierania na spółki z jego udziałem wpływu nieporównanie większego, niż wynika to z jego stanu posiadania. Jego pozycja bywa wzmacniana regulacjami dającymi mu szczególne przywileje. Inni akcjonariusze bywają traktowani jak natręci: nie dość, że jadą na gapę na plecach Skarbu Państwa, to jeszcze – niewdzięcznicy – pragną współdecydować o losie swoich aktywów.
Gdyby Skarb Państwa zwijał interesy na rynku kapitałowym, można byłoby liczyć, że aroganckie traktowanie spółek, w których ma jeszcze udziały, i ich akcjonariuszy z upływem czasu ustanie. Lecz górę bierze pogląd, że Skarb Państwa powinien pozostać na rynku, a jego obecność w spółkach jeszcze długo będzie pożądana. Ale jeżeli Skarb Państwa nie zmieni postawy, spółki z jego udziałem ucierpią na wartości i atrakcyjności. Natomiast jeżeli ustawa wejdzie w życie, zmienią się tylko niektóre z aspektów rzeczywistości. Przepisy nie wystarczą, ponieważ państwo stanowi je samo dla swoich doraźnych potrzeb.
Potrzebne są dobre praktyki zachowań Skarbu Państwa na rynku kapitałowym, wypracowane w dialogu piastunów jego interesów z akcjonariuszami spółek z jego udziałem i pozostałymi uczestnikami rynku. Gdyby Skarb Państwa nareszcie zaczął być postrzegany jako partner kierujący się racjami ekonomii: jako przewidywalny, światły inwestor długoterminowy, atrakcyjność polskiej gospodarki w oczach światowego kapitału znacznie by wzrosła.