My, czyli kto?

Kiedy minister Michał Boni mówi publicznie: "Mamy gotowy projekt. Przekażemy go jutro resortom" – a mówi o zmianach w systemie emerytalnym i o pieniądzach przekazywanych do otwartych funduszy emerytalnych, to domyślne "my" staje się jeszcze bardziej domyślne

Publikacja: 02.03.2011 19:30

My, czyli kto?

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Bo kilka chwil wcześniej Jolanta Fedak, minister pracy, zapewniła nie tylko, że "OFE działają na szkodę emerytów", ale też, że PSL poprze projekt rządowy, a nawet go może zmodyfikuje w Sejmie.

 

To "my" jest domyślne również dlatego, że na początku grudnia Ministerstwo Finansów zapewniało Polaków, że odnieśliśmy sukces. Udało się (nam) skłonić Brukselę do specjalnego patrzenia na wysokość naszego długu i deficytu. A teraz, pod koniec lutego, resort rozpowszechnia wśród ekonomistów wiadomość o tym, że Bruksela (oni) wcale nie zamierza zmieniać metodologii liczenia długu. Co najwyżej będzie brała pod uwagę koszty reform emerytalnych w ocenie sytuacji budżetowej Polski (i innych krajów) przy ustalaniu procedury nadmiernego deficytu.

Rozgardiasz opinii ministrów powoli przestaje dziwić, ale nieco dziwi zachowanie premiera Donalda Tuska. Wydawałoby się, że powinien nieco uciszyć gwar resortowych wypowiedzi. Zamiast tego mamy inny komunikat. Premier w wywiadzie dla "Polityki" przestrzega, że jeśli opozycja i część koalicji (czyli oni) nie poprze propozycji rządu i faktycznie zlikwiduje OFE, to oponenci propozycji rządowych (ja) będą sobie sami winni.

W tym zagmatwaniu informacji jedno jest coraz bardziej oczywiste: z naszym problemem emerytalnym (my) płacący składki musimy sobie poradzić sami – indywidualnie.

Bo kilka chwil wcześniej Jolanta Fedak, minister pracy, zapewniła nie tylko, że "OFE działają na szkodę emerytów", ale też, że PSL poprze projekt rządowy, a nawet go może zmodyfikuje w Sejmie.

To "my" jest domyślne również dlatego, że na początku grudnia Ministerstwo Finansów zapewniało Polaków, że odnieśliśmy sukces. Udało się (nam) skłonić Brukselę do specjalnego patrzenia na wysokość naszego długu i deficytu. A teraz, pod koniec lutego, resort rozpowszechnia wśród ekonomistów wiadomość o tym, że Bruksela (oni) wcale nie zamierza zmieniać metodologii liczenia długu. Co najwyżej będzie brała pod uwagę koszty reform emerytalnych w ocenie sytuacji budżetowej Polski (i innych krajów) przy ustalaniu procedury nadmiernego deficytu.

Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Dlaczego światowe rynki zignorowały groźby Iranu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej