W Meksyku trwa wojna na finansowych szczytach. Trzech najpotężniejszych mieszkańców kraju, dotychczas tworzących trio wspierających się wzajemnie przyjaciół, stanęło po przeciwnych stronach barykady. Po jednej stronie Carlos Slim, najbogatszy człowiek świata z majątkiem wycenianym na 70 mld dol. posiadający największe sieci telefonii stacjonarnej i komórkowej. Po stronie drugiej telewizyjni potentaci meksykańskiego rynku medialnego: Emilio Azcarraga, który posiada majątek o wartości 2,4 mld dol., właściciel największej stacji telewizyjnej w Meksyku Grupo Televisa SAB. Razem z nim przeciwko Slimowi stoi Ricardo Salinasa, posiadający 9 mld dol majątku właściciel drugiej na rynku TV Azteca
Telewizyjni giganci nie chcą dopuścić Slima do rynku telewizyjnego. Najbogatszy Meksykanin od lat planował założenie własnej stacji telewizyjnej za pośrednictwem spółki Telmex - swego czasu krajowego monopolisty telefonicznego, którego większość akcji zakupił na początku lat 90. Regulator rynku oraz największe stacje telewizyjne nie chcą mu pozwolić na założenie własnej telewizji, ponieważ obawiają się jego dominującej pozycji na rynku - Telmex ma już 80 proc. rynku telefonii stacjonarnej, a kontrolowany przez Slima operator komórkowy Telcel ponad 70 proc. tego rynku.
Slima zdenerwowało jednak to, że mimo iż nie otrzymał koncesji na własną stację, kontrolowane przez jego kolegów sieci telewizyjne i operatorzy kablowi oferują Meksykanom w pakietach usługi telefoniczne i dostęp do internetu.
W styczniu Slim uderzył więc po raz pierwszy - jego spółki przestały się reklamować w Grupo Televisa, która ma w Meksyku oglądalność rzędu 70 proc. Dzień później Salinas, właściciel TV Azteca, ogłosił, że spółki Slim nie będą mogły zamieszczać reklam także na kanałach tej sieci, jeśli miliarder nie obniży cen za korzystanie z jego sieci telefonicznych dla innych operatorów.
Dla Televisy straty z tytułu decyzji Slima to ok. 70 mln dol. rocznie, dla TV Azteca - 30 mln, czyli 3 proc. wszystkich wpływów z reklam.