Transakcje dopina rynek, nie ja

Skarb Państwa, tak jak każdy inny akcjonariusz, oczekuje biznesowego podejścia i jak najlepszych rozstrzygnięć - mówi Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa

Publikacja: 16.06.2011 08:00

Transakcje dopina rynek, nie ja

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

„Rz": 146 zł za akcję Jastrzębskiej Spółki Węglowej to dobra cena? Analitycy są podzieleni. Jedni mówią, że będą redukcje zapisów, bo zainteresowanie będzie duże, drudzy twierdzą, że cena dla inwestorów instytucjonalnych będzie zmieniana.

Aleksander Grad:

146 zł to cena maksymalna, po której zapisują się inwestorzy indywidualni i dla nich nie będzie wyższa. O reszcie zdecyduje rynek. Patrząc na jego reakcję wydaje mi się, że ustaliliśmy odpowiedni poziom. Zawsze bardzo sobie cenię te opinie, w których zdania są podzielone.

A bierze pan pod uwagę takie wyjście awaryjne, że jak nie OFE, które mają mniej wpływów ze składek, to może KGHM czy inna spółka kontrolowana przez skarb państwa mogłaby kupić akcje JSW?

Widzę, że Państwo też nie możecie się zdecydować, czy ta transakcja będzie się cieszyć powodzeniem czy nie. Państwo naprawdę myślicie, że ta czy inna spółka jest wskazywana, aby dopiąć transakcję? Trzeba mieć wielką cierpliwość, aby ciągle wysłuchiwać tej tezy. Transakcja odbywa się na rynku, który jest zmienny i ktoś się decyduje na zakup lub nie. Dla przykładu inwestycje w akcje Azotów Tarnów przez PGNiG, tak piętnowana, miała jedną z najlepszych stóp zwrotu. JSW to atrakcyjne aktywo, kraj o tym wie, świat za chwilę się dowie podczas roadshow. Ja nie działam w sferze decyzji administracyjnych, którymi domykam transakcje albo nie. Robi to rynek.

Czy gdyby nie protesty związków zawodowych zakończone dopiero w miniony piątek, cena mogłaby być wyższa?

Nie. Wcześniejszy premarketing i raporty z wycenami uwzględniały brak porozumienia. Więc jego zawarcie to dobra informacją dla inwestorów. A że ktoś słuchając „przez szklankę" pomylił 156 zł ze 146 zł... Nie wyciągałbym z tego zbyt daleko idących wniosków.

Ale związki JSW ugrały wiele. 10-letnie gwarancje pracy, wymagana zgoda rady ministrów na zejście skarbu państwa poniżej 50 proc. udziałów w spółce i po raz pierwszy w historii objęcie darmowych akcji przez całą załogę, nie tylko uprawnionych ustawowo. Dlaczego właśnie tu? Południowy Koncern Węglowy z grupy Tauron, który nie dostał akcji swojej firmy rok temu już mówi, że będzie chciał podobnej emisji...

Premia prywatyzacyjna dla załogi może mieć różne formy. W przypadku Bogdanki była to gotówka. Tu przyjęto rozwiązanie akcji dla nieuprawnionej części załogi. Powstawanie struktury JSW przez lata było skomplikowane i z tego wynika, iż 16 tys. z 22,6 tys. załogi nie ma prawa do akcji! W innych firmach skala ta była mniejsza. Oczywiście był to też gest w kierunku załogi. Ale ja nie uważam, że związkowcy wygrali, choć ja nie mam nadzoru właścicielskiego nad tą spółką (ma go resort gospodarki – red.). A sprawy pracownicze załatwiane są na linii zarząd - związkowcy. Uważam, że osiągnięte w JSW porozumienia są kompromisem.

Resort skarbu sprzedaje wałbrzyską koksownię Victoria, która wcześniej, zgodnie ze strategią dla górnictwa, miała być włączona do JSW, podobnie jak Kombinat Koksochemiczny Zabrze, który wejdzie do JSW w momencie jej upublicznienia. Pan zdecydował inaczej. Czy to nie paradoks, że teraz JSW ubiega się o kupno Victorii?

Po pierwsze, to Rząd, nie ja, zdecydował inaczej. Po drugie, „strategia" została zmieniona. Nie wiem, kto kupi Victorię, ale ja nie widzę tu żadnego paradoksu. Rada Ministrów uznała, że wniesienie koksowni zabrzańskich podniesie wartość JSW i korzystnie wpłynie na to, co uzyska skarb państwa. W przypadku Victorii uznaliśmy, że lepsza będzie samodzielna prywatyzacja i każdy podmiot ma prawo wziąć w niej udział. Jest konkurencja, transakcja będzie czysto rynkowa,

A Skarb Państwa na tym zyska, co jest w tym niewłaściwego? Jeśli JSW zaproponuje najlepsze warunki, to wygra. Jeśli nie - wygra ktoś inny.

Na koniec kadencji ma pan trudne transakcje. JSW, sprzedaż BGŻ, przygotowanie prywatyzacji Lotosu... Jak to było z BGŻ? Pojawiły się informacje, jakoby Rabobank, jego główny akcjonariusz, oferował wam cenę wyższą niż ta, po której udało się sprzedać papiery na giełdzie. Czy można więc było sprzedać je Rabobankowi i osiągnąć większe przychody?

Nie same przychody się liczą. BGŻ nie jest spółką Skarbu Państwa, większościowy pakiet ma tam Rabobank. W negocjacjach Skarb Państwa przyjął giełdę jako sposób na wyjście z tej inwestycji. Upubliczniliśmy bank w odpowiednim momencie, a zatrzymując 25% mamy takie same prawa jak wtedy kiedy mięliśmy 37%.  . Daliśmy sobie dwa lata na negocjacje z Rabobankiem, ale propozycje dotyczące naszego pakietu, które dostawaliśmy, były, mówiąc delikatnie, mało satysfakcjonujące. Stąd wspólna decyzja o wejściu BGŻ na giełdę. Upublicznienie BGŻ, o co wielokrotnie apelowała KNF jest dobrym rozwiązaniem. Propozycje, które pojawiają się, gdy realizowana od miesięcy transakcja jest już zamknięta, są niezbyt realne.

A co musiałoby się zdarzyć, by unieważnił pan przetarg na Lotos? Podobno w grze zostały firmy, które nie do końca wpisują się w strategię rozwoju firmy.

To spekulacje. Od października 2010 r. powtarzamy, że oferty wiążące pojawią się na przełomie października i listopada 2011 r., ewentualna decyzja całej Rady Ministrów na przełomie 2011 i 2012 r., więc decyzję o sprzedaży Lotosu podejmie nowy rząd. Nie chcemy sprawiać wrażenia, że nam się z czymś spieszy przed wyborami. Harmonogram oraz maksymalna ostrożność są aktualne. Warunki sprzedaży są ustalone z samą spółką i wyraźnie opisane. Jeśli będą spełnione, a inwestor wpisze się w naszą politykę gospodarczą i bezpieczeństwo energetyczne, to Rada Ministrów podejmie stosowną decyzję. A decyzja o krótkiej liście zapadnie lada moment.

Po sprzedaży PZU przypominano, że zapowiadał pan, że nie sprzeda pakietu akcji w tym roku, a jednak pan sprzedał. Co się stało, że ta transakcja odbyła się tak szybko?

A skąd państwo wiedzą, że szybko? Jeżeli ktoś mnie w marcu pyta, czy planuję sprzedać akcje PZU, odpowiadam, że na ten moment nie planuję. Przecież muszę zachowywać się racjonalnie i cały czas to robię. Przeprowadzamy gigantyczne transakcje. Ja nie mogę od marca do czerwca zapowiadać sprzedaży PZU, bo wtedy rozhuśtałbym kurs i dopiero wtedy wszyscy mieliby powody do krytykowania mnie, że nie pilnuję interesu Skarbu Państwa. A myślę, że inwestorzy byliby szczególnie niezadowoleni. To była wzorowa transakcja, która pokazuje zaufanie do naszego rynku. Kurs spadł o tyle, jakie było dyskonto i już wraca do wcześniejszych pułapów.

W takim razie można się spodziewać, że dojdzie do podobnej transakcji w przypadku PGE?

Dla dobra rynku, dla każdej spółki notowanej na giełdzie, moja odpowiedź będzie, że na tę chwilę nie przewiduję sprzedaży, dotyczy to również PGE.

Na ten rok zapowiadaliście 15 mld zł z przychodów z prywatyzacji, po sprzedaży PZU jest ponad 6 mld zł. Dochodzi ponad 5 mld zł z JSW, a jest jeszcze przecież PKO BP.

15 mld zł to minimum. Jaki będzie ostateczny wynik? To się okaże.

Harmonogram sprzedaży PKO BP jest aktualny?

10 proc. udziałów sprzeda BGK, a my tyle, ile rynek zechce kupić i pozwoli nam na zachowanie kontroli korporacyjnej. Widzę, że jest zainteresowanie tą transakcją. Idzie ona zgodnie z planem, prospekt jest w przygotowaniu, inwestorzy indywidualni też będą w tej transakcji uczestniczyć.

Czy w tej kadencji uda się sprzedać Eneę?

Powrót do tego procesu możliwy jest najwcześniej pod koniec roku, po wejściu w fazę realizacji inwestycji w nowy blok energetyczny w elektrowni Kozienice. Chcemy zapewnić realizację tej inwestycji przez nowego właściciela.

A jaki jest scenariusz jeśli chodzi o Energę?

Wszystko zależy od sądu, do którego PGE się odwołało. Trzeba cierpliwie poczekać na wyrok.

Energa albo Enea mogłyby być sprzedane PKN Orlen?

Nie słyszałem o takim pomyśle.

Jesteśmy teraz w trakcie jednej z największych transakcji w Europie, sprzedaży Polkomtela. Czy jest szansa, by on mimo wszystko wszedł na giełdę?

Akcjonariusze zdecydowali się sprzedać cały pakiet w taki, a nie w inny sposób i ten proces zmierza ku końcowi. To nowy właściciel zdecyduje, co się dalej stanie.

Ale to pan ma nadzór nad spółkami będącymi właścicielami Polkomtela. Więc czy tu rolę gra tylko kryterium ceny?

To właściciele muszą podjąć decyzję, więc o transakcję trzeba pytać zarządy tych firm. Skarb Państwa, tak jak każdy inny akcjonariusz, oczekuje biznesowego podejścia i jak najlepszych rozstrzygnięć.

Czy na walnych czerwcowych w spółkach skarbu albo z kontrolą skarbu minister będzie się domagał dywidend?

W budżecie jest zapisany wpływ 3,3 mld zł. Prawo do dywidendy jest prawem właściciela, ale przy tym zawsze patrzę na potrzeby inwestycyjne spółek. Podejmując decyzje będę brał pod uwagę rekomendacje zarządu, rady nadzorczej oraz zespołów dywidendowych w MSP. Będę patrzył na wielkość kapitałów, jakie posiadają spółki oraz w jakim zakresie mogą się podzielić zyskami z akcjonariuszami. Proszę pamiętać, że historycznie patrząc to 96 proc. dywidend pochodzi zaledwie od 2 proc. spółek, a więc znaczna większość jej nie wypłaca

„Rz": 146 zł za akcję Jastrzębskiej Spółki Węglowej to dobra cena? Analitycy są podzieleni. Jedni mówią, że będą redukcje zapisów, bo zainteresowanie będzie duże, drudzy twierdzą, że cena dla inwestorów instytucjonalnych będzie zmieniana.

Aleksander Grad:

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację