Oczywiście, że internauci nie lubią banerów reklamowych. Tak samo, jak telewidzowie nie lubią spotów w połowie odcinka ulubionego serialu, ani słuchacze bloków wcinających się w ciekawa rozmowę radiową. Nie tak bardzo jednak, aby co do zasady płacić samemu za rozrywkę, którą lubią i do której przywykli.

Relacjonowany przez nas raport Digital Life przygotowany przez TBNS OBOP  podał konkretne liczby, ale Ameryki nie odkrył. Dotyczył wprawdzie jednego tylko z trendów e-reklamy, czyli obecności marek i korporacji w serwisie społecznościowym Facebook, ale konkluzja z niego była taka jak zawsze. Odbiorcy są zmęczeni reklamą. Konkluzję podkreślono zresztą grubą czcionką, bo taką chętnie podchwycą media. Dzięki temu o raporcie będzie głośniej i być może kupi go więcej firm zainteresowanych, co warto, a czego nie warto robić na Facebooku, żeby się wypromować... Reklama splata się tu z hipokryzją w śliczny warkoczyk.

Prosta prawda (powiedzmy: przejaskrawienie) jest taka, że bez tej denerwującej reklamy nie istniałby Facebook. Albo nie istniał w takiej formie, jaką znamy, i nie w tylu wersjach językowych. Bez spotu reklamowego w TV, nie byłoby serialowych wzruszeń. Bez reklam na połowę, albo i całą stronę gazetową nie byłoby informacji i publicystyki dwie strony dalej. Truizm? Jak najbardziej. Ale jeżeli truizm, to po co dyskusje na temat uciążliwości reklamy? Kto dzisiaj zechce wysupłać z kieszeni choćby 5 zł i zapłacić za wzruszenia, śmiech, informację, komentarz, które dostaje za darmo (ściślej mówiąc: nie płacąc pieniędzmi)?

Takie pytanie, to dla konsumenta mediów zwykła zabawa intelektualna, ale dla samych mediów – zwłaszcza prasy drukowanej i jej pochodnych mediów internetowych – być, albo nie być. Dobra jakościowa oferta medialna kosztuje, rynek reklamowy jest himeryczny i niestabilny. Dla każdego jest oczywiste, że w krótkiej perspektywie czytelnicy, słuchacze, widzowie i internauci nie zapłacą tyle, ile reklamodawcy. Trzeba dużego samozaparcia i wiary, żeby wyciągnąć rękę do tych pierwszych, a nie drugich. Nawet, jeżeli tak bardzo nie lubią reklam.