Czy walczyć z kryzysem drukując pieniądze

Wszystkie przyjmowane programy oszczędnościowe zmniejszą deficyt budżetowy o ok. 1 proc. PKB. Natomiast potrzeby pożyczkowe krajów UE wynoszą ok. 20 proc. PKB

Publikacja: 22.12.2011 00:04

Czy walczyć z kryzysem drukując pieniądze

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Teatr Europa ma zaszczyt przedstawić sztukę podtytułem „Hamlet dzisiaj". W porównaniu z wersją klasyczną są dwie różnice. Współczesny Hamlet pyta: drukować czy nie drukować? I od razu udziela odpowiedzi nato pytanie. W zależności od aktora odpowiedzi są różne. Angela Merkel mówi: nie drukować, szefowie Komisji Europejskiej: drukować, a Sarkozy: drukowałbym, gdybym mógł.

Odpowiedź Hamleta bankowo-centralnego, czyli Maria Draghiego, brzmi: nie mogę drukować, bo nie pozwalają mi na to traktaty. Może to być interpretowane jako twarde „nie", ale też jako rada: rozwiążcie mi ręce, to naprodukuję wam pieniędzy. Za tą drugą interpretacją przemawia dymisja Juergena Starka, członka zarządu Europejskiego Banku Centralnego, i jego pożegnalna wypowiedź: „Stosowanie środków polityki pieniężnej nie zażegna problemu kryzysu finansów publicznych strefy euro.

Do jego rozwiązania konieczne jest sprawne wdrożenie wytycznych niedawnego szczytu UE". Z poglądem tym (z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że identycznie twierdzi guru polskiej ekonomii Leszek Balcerowicz) w połowie można się zgodzić, a w połowie nie. Oczywiste jest, że mnożenie pieniądza nie rozwiąże problemu kryzysu. Z kolei twierdzenie, że większa dyscyplina fiskalna może w krótkim okresie zabezpieczyć nas przed najgorszym, jest dosyć naiwne.

Łatwo to sprawdzić. Wszystkie masowo przyjmowane programy oszczędnościowe zmniejszą deficyt budżetowy o ok. 1 proc. PKB. Natomiast potrzeby pożyczkowe krajów UE wynikające z obsługi zadłużenia i konieczności rolowania papierów, których termin wykupu zapada, wynoszą ok. 20 proc. PKB. Skuteczność sprawnego wdrożenia wytycznych szczytu UE można zatem porównać do gaszenia pożaru lasu poprzez kopanie rowów przeciwpożarowych. Firewall to słaby.

Zadziałać może dopiero, gdy wszystko się wypali. Trudno jednak przypuszczać, że „Hamleci negatywni" o tym nie wiedzą. Na co więc liczyli, uchwalając 10 grudnia o czwartej rano „nowy pakt fiskalny"? Być może na to, że sama taka decyzja, co prawda nijaka, uspokoi rynki i pożar wygaśnie. Następnego dnia sytuacja na rynkach finansowych faktycznie była niezła.

W ubiegłym tygodniu dobrze się sprzedały obligacje włoskie i hiszpańskie. Daje to nadzieję, choć słabą. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że europejscy decydenci potrzebowali dostatecznie długiego czasu, aby skruszyć Angelę Merkel (czytaj: niemieckiego wyborcę), i dostatecznie krótkiego, aby katastrofa się nie wydarzyła. I jak wynika z ostatniej prognozy Nouriela Roubiniego, w ogóle może do niej nie dojść. Europa będzie się taplać w recesji, USA – rozwijać w ślimaczym tempie, a Chiny podejdą do lądowania. No cóż, jeśli sam dr Zagłada nie zakłada krachu, to może zaiste go nie będzie

Teatr Europa ma zaszczyt przedstawić sztukę podtytułem „Hamlet dzisiaj". W porównaniu z wersją klasyczną są dwie różnice. Współczesny Hamlet pyta: drukować czy nie drukować? I od razu udziela odpowiedzi nato pytanie. W zależności od aktora odpowiedzi są różne. Angela Merkel mówi: nie drukować, szefowie Komisji Europejskiej: drukować, a Sarkozy: drukowałbym, gdybym mógł.

Odpowiedź Hamleta bankowo-centralnego, czyli Maria Draghiego, brzmi: nie mogę drukować, bo nie pozwalają mi na to traktaty. Może to być interpretowane jako twarde „nie", ale też jako rada: rozwiążcie mi ręce, to naprodukuję wam pieniędzy. Za tą drugą interpretacją przemawia dymisja Juergena Starka, członka zarządu Europejskiego Banku Centralnego, i jego pożegnalna wypowiedź: „Stosowanie środków polityki pieniężnej nie zażegna problemu kryzysu finansów publicznych strefy euro.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem