Optymistycznie o polskim rynku

Warszawa nie wygląda na stolicę kraju dotkniętego kryzysem – mówi Volker Greiner wiceprezes Emirates

Publikacja: 14.09.2012 00:01

Optymistycznie o polskim rynku

Foto: Emirates Airlines

Rz: Dlaczego czekaliście tak długo z otwarciem połączenia Dubaj–Warszawa?

Volker Greiner:

Bo długo trwały  analizy korzyści i zagrożeń związanych z tym połączeniem. Przedsięwzięcie musi mieć przecież sens ekonomiczny, musi być popyt na nasze rejsy. Ważne jest i to, kiedy i jakie samoloty odbieramy akurat od producentów. Wyliczenia wykazały, że otwarcie połączenia Warszawa–Dubaj  jest uzasadnione. Oczekujemy na polskim rynku popytu na nasze połączenia i widzimy perspektywy  jego wzrostu. Ostatecznie więc wystartujemy 6 lutego 2013 roku.

Co w tym wypadku znaczy ekonomiczny sens połączenia? Jak szacujecie potencjał naszego rynku?

W pierwszych miesiącach oczekujemy 80-procentowego wypełnienia samolotów. Tak było, kiedy otworzyliśmy połączenia z Genewą i Kopenhagą.

Nie obawiacie się, że wasze plany może pokrzyżować kryzys finansowy, który zmniejsza popyt także na podróże?

Warszawa nie wygląda na stolicę kraju dotkniętego kryzysem. Mam wrażenie, że tak samo jak Niemcy   wprawdzie odczuje spowolnienie gospodarcze, ale znacznie słabiej niż inne kraje. Zresztą Emirates miały wysokie wypełnienie samolotów także podczas kryzysu finansowego 2008/2009. Dzieje się tak również  dzięki naszemu modelowi biznesowemu, bo latamy do 125 najróżniejszych portów na całym świecie.

A zazwyczaj jest tak, że ruch zwiększa się dzięki powiększającej się ofercie i bilety kupują  ludzie, którzy, być może, w podróż nie wybraliby się w ogóle.

Czy Emirates mają  już umowy  z polskimi przewoźnikami, którzy dowoziliby pasażerów do Warszawy?

Zawsze szukamy  miejscowego partnera i współpracujemy z nim, kiedy ma to sens ekonomiczny. Jeśli się okaże, że może się to odbywać z korzyścią dla obu stron, zaproponujemy współpracę LOT.

Czy był pan zaskoczony, kiedy także Qatar Airways otworzył połączenie z Warszawą, i to dwa miesiące wcześniej niż Emirates? A Dauha jest także wygodnym portem przesiadkowym...

Zazwyczaj kiedy my otwieramy jakieś połączenie, natychmiast robi to również Qatar.

I nie obawia się pan wojny cenowej?

Nie „gryziemy się" ze sobą. To zdrowa konkurencja. Zapewne tak samo będzie również w przypadku Polski. Ruchu wystarczy dla wszystkich i zapewniam, że wojny cenowej nie będzie.

Podczas trwających targów lotniczych ILA w Berlinie Emirates wystawiły swojego superjumbo. Dlaczego chcieliście aż tak zademonstrować swoją obecność w tym mieście?

Zrobiliśmy to po raz drugi we współpracy z Airbusem. Poprzednio dwa lata temu. Sądząc po ogromnym zainteresowaniu zwiedzaniem tej maszyny, była to dobra decyzja. Sprowadzenie A380 nie było łatwe, ponieważ musieliśmy tę maszynę wycofać z rozkładu, ale ILA to trzecie największe targi lotnicze w Europie, więc stwierdziliśmy, że warto.

Rozumiem, że jest to dopiero drugi przypadek, kiedy Emirates mogą wylądować w Berlinie. Nadal nie macie zezwolenia na latanie do stolicy Niemiec?

W Niemczech latamy do czterech portów na mocy umowy dwustronnej. A na otwarciu połączenia z Berlinem bardzo nam zależy. Mam nadzieję, że już wkrótce taka decyzja zapadnie.

Czy wówczas to połączenie nie będzie konkurowało z  rejsami do Warszawy?

W żadnym wypadku. Latamy do Amsterdamu i Duesseldorfu i oba te połączenia okazały się sukcesem. Podobnie jest z Hamburgiem i Kopenhagą.

W jakim stopniu wysoka cena  paliw pogorszy wasze wyniki finansowe?

Niestety, wszystkie linie mają dzisiaj ten sam problem. Dzisiaj wydatki na paliwa, to 40 proc. naszych kosztów operacyjnych. Mam nadzieję, że ropa stanieje, bo naprawdę jest bardzo drogo.

Konkurencja oskarża was, że korzystacie z dotowanych paliw u siebie w kraju. Czy to prawda?

Prawdą jest, że w Dubaju paliwo jest znacznie tańsze niż np. we Frankfurcie czy w Monachium. Ale prawdą jest również to, że Lufthansa tankuje w Dubaju po takich samych cenach co my. Natomiast mamy w Dubaju doskonałe warunki – na przykład nasze lotnisko jest czynne 24 godziny na dobę, co w Europie nie jest możliwe. To dobre miejsce do robienia biznesu. Dzięki temu mogliśmy się tak szybko rozwinąć.

CV

Volker Greiner jest związany z branżą od 1993 roku. Pracował siedem lat na różnych stanowiskach w American Airlines. Od czerwca 2000 roku przeniósł się do Emirates, gdzie początkowo był szefem sprzedaży i marketingu na Niemcy. Od lipca 2010 roku został wiceprezesem linii.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką