Rozmawiamy z firmami w Polsce

Oferujemy miejsca pracy i transfer technologii – mówi Lutz Bertling, prezes Eurocoptera

Publikacja: 11.10.2012 00:21

Rozmawiamy z firmami w Polsce

Foto: AFP

Rz: Czy produkcja śmigłowców to dzisiaj dobry biznes?

Lutz Bertling:

Dla naszej firmy – przyszłościowy. W 2011 roku mieliśmy 12-procentowy wzrost. W tym powinien być w granicach 9–11 proc. Rośnie nasz zysk i udział rynkowy. Korzystamy na tym, ponieważ większość naszej sprzedaży jest poza Europą. Czyli tam, gdzie kryzys zadłużeniowy mniej boli. W tej chwili naszym największym wyzwaniem jest mądrze ten wzrost zagospodarować. Ale spowolnienie również dotknęło naszej firmy. Osiągnęliśmy jednak dobre wyniki finansowe dzięki inwestycjom strategicznym rozpoczętym podczas największej fazy kryzysu. Dlatego nasz wzrost wyniesie w tym roku 10 procent zamiast 12. Nie przeżywam tego specjalnie, bo taki spadek nie oznacza kryzysu.

Co w takim razie jest specyficznego w tym rynku, że możliwy jest rozwój nawet w najgłębszym kryzysie?

Po pierwsze wysokie ceny ropy naftowej. Kiedy baryłka ropy kosztuje ponad 100 dolarów, koncerny naftowe ruszają na poszukiwania złóż i zwiększają jej wydobycie. Jednym z najlepszych narzędzi do tego celu są właśnie śmigłowce. Po drugie: odnotowaliśmy ostatnio popyt na śmigłowce do użytku cywilnego, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. 50 procent udziałów w rynku amerykańskim należy właśnie do Eurocoptera. I wreszcie rynek wojskowy poza Europą: w Meksyku, Brazylii, Malezji. Również w Europie mamy kilka projektów. Dodatkowo jeszcze w ubiegłym roku rozpoczęliśmy rozwój naszych usług. Dzisiaj od Chin poprzez Australię, USA po Brazylię jesteśmy jednym z największych na świecie operatorów symulatorów lotu. Ten rynek także nieustannie rośnie.

Jaka część biznesu Eurocoptera jest wojskowa?

Średnio 45–50 proc. biznesu. Jeśli spojrzymy na dostawy nowych maszyn, to jest to już tylko ok 25. proc. Inaczej w usługach, bo wojsko zazwyczaj eksploatuje swoje helikoptery znacznie dłużej i nakręca biznes: potrzebne są części zamienne, serwis, unowocześnienie floty.

Skąd przyjdzie wzrost w tych trudnych czasach?

Stawiam na Azję, która wydaje się dziś najbardziej dynamiczna z rynków. Na rynku indyjskim widzimy spowolnienie, ale z kolei Malezja, Wietnam, Filipiny, Indonezja – tam wszędzie rynek rośnie dynamicznie. Jeśli chodzi o Chiny, to jeśli tylko zostaną tam złagodzone obecne ostre regulacje, rynek wręcz eksploduje. Oczekuję, że w roku 2015 będzie tam latało 500 śmigłowców, w 2020 zaś przynajmniej półtora tysiąca. Dzisiaj jest to zaledwie 300. Dobrą sprzedaż mamy w Ameryce Łacińskiej.

Czy towarzyszył pan kanclerz Angeli Merkel w tym roku w podróży do Chin?

Tak, dwukrotnie.

Takie podróże pomagają w rozwoju biznesu?

Tak, jeśli akurat toczą się negocjacje i trzeba je przyspieszyć. Najczęściej podróż z głową państwa czy szefem rządu to silny akcent w końcowych negocjacjach, czasem przypieczętowanie transakcji. Pomaga również wsparcie szefa rządu. Zwłaszcza w takim kraju jak Chiny, gdzie o tym, co dzieje się w kraju, decyduje rząd w Pekinie.

Jak ważny jest dla pana rynek polski?

Bardzo. Na wystawie lotniczej ILA w Berlinie wyeksponowaliśmy polski śmigłowiec ratowniczy i zależy nam, aby wygrać przetarg wojskowy. Nie chodzi przy tym wyłącznie o samo zamówienie. Polskie firmy weszły już do naszego systemu dostawców komponentów i to nie tylko do śmigłowców, ale np. drzwi do samolotów Airbusa. Udało się wam zbudować potężny przemysł lotniczy.

Zdaje sobie pan jednak sprawę, że w przetargu na śmigłowce dla polskiej armii pozycja Eurocoptera jest najsłabsza: nie macie w Polsce fabryki, a Sikorsky i Augusta mają?

Właśnie taka sytuacja daje siłę. Dowiedliśmy projektami w Brazylii, Meksyku, Australii, Kazachstanie, że w przypadku wygranej w przetargu jesteśmy w stanie rozwijać lokalną produkcję. Tworzymy miejsca pracy i nie są to etaty w typowym offsecie, gdzie daje się do przepracowania ileś tam tysięcy godzin, a kiedy już się je wypłaci, firma zwija interes. Filozofią Eurocoptera jest włączanie zakładów do naszego globalnego systemu dostaw. Uważam, że wielkie inwestycje na cztery–pięć lat mijają się z celem. Inne firmy, które ubiegają się o wygranie tego zamówienia, mają już swoje zakłady w Polsce i niezależnie od tego, czy zwyciężą czy nie, pozostaną w kraju. Eurocopter stworzyłby nowe miejsca pracy.

Co położy pan na stole w swojej ofercie? Chodzi mi o produkt i inwestycje.

Na razie jest za wcześnie, żeby mówić o planach i partnerach w Polsce. Jedno jest pewne: dojdzie do transferu technologii, bo maszyny będą składane i produkowane w Polsce. W Polsce zostaną także przeprowadzone próby w locie. Do tego dochodzi jeszcze szerokie włączenie polskich firm do grona naszych dostawców komponentów.

Czy Eurocopter jest już w kontakcie z polskimi firmami, które potencjalnie mogą wejść do tego grona?

Tak, rozmawiamy z polskimi firmami i uprzedzam następne pytanie: nie wymienię nazwy żadnej z nich. Mogę jedynie powiedzieć, że te rozmowy są już bardzo konkretne. Razem z nimi będziemy przygotowywali ostateczną ofertę.

Lutz Bertling

jest Niemcem, prezesem i dyrektorem generalnym Eurocoptera SAS od 2 listopada 2006 roku. Karierę zawodową zaczął w 1988 roku w firmie Adtranz, potem w DaimlerChrysler Rail Systems. W 1999 przeszedł do DASA, firmy, która weszła do europejskiego konsorcjum EADS. Absolwent Politechniki w Brunszwiku. Ma 50 lat. ?

Rz: Czy produkcja śmigłowców to dzisiaj dobry biznes?

Lutz Bertling:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację