Przestańmy być Wietnamem Europy

Promujmy polskie przedsiębiorstwa, które na światowym wolnym rynku odnoszą sukcesy i kreują polskie marki – apeluje prezes Grupy Mokate.

Publikacja: 11.03.2013 23:15

Marek Tarnowski, prezes Grupy Mokate

Marek Tarnowski, prezes Grupy Mokate

Foto: Materiały Producenta

Red

Ratunku! Kobieta mnie bije!" – krzyczał ze zdziwieniem bohater „Seksmisji". Sympatyczny, acz kontrowersyjny Max,  mistrz pierwszego kroku bokserskiego, nie może pogodzić się z sytuacją, w którą wepchnęła go historia. Okrutny los. Kobieta była sprawniejsza i silniejsza od niego i zrozumiał to już po pierwszym starciu. Niemożliwe stało się możliwe. Okazał się fizycznie słabszy. Mało tego, widzi, że ma do czynienia z całym potężnym aparatem państwa rządzonym przez kobiety. Tak, tak same baby. Duże i małe, grube i chude, ładne i brzydkie, brutalne i wrażliwe, czyste i brudne, mądre i głupie – cały przekrój. Skolko ugodno.  Baby na górze, baby na dole. Baby w rządzie i baby w sądzie. Wszędzie.

Dominuje eksport niskoprzetworzonych lub w ogóle nieprzetworzonych produktów „no name"

To wszystko wywołuje oczywiście przygnębiające wrażenie dla tradycyjnie nastawionego mężczyzny. Ale Max jednak się nie poddaje. Nie popada w depresję jak jego smutny kolega intelektualista. Bardzo szybko otrząsa się z doznanego szoku. Po pierwszym starciu już wie, że otwarty protest nic nie da. Nie organizuje więc strajku generalnego jak tenże smutny kolega intelektualista. Poza drobnymi, emocjonalnymi sytuacjami, nie decyduje się na otwartą demonstrację osobistych poglądów. Nie macha flagami. Analizuje za to wnikliwie swoje położenie. Sprawdza własne silne i słabe strony, i jednocześnie szuka słabości potężnego państwa. Weryfikuje swoje główne atuty i rozpoczyna przygotowania skutecznego fortelu, aby znaleźć drogę rozwiązania problemu. Otwarcie wprawdzie nie protestuje, ale tylko pozornie podporządkowuje się kulturze i regułom kobiecego państwa. I, co chyba najistotniejsze, Max nie akceptuje też największej zdobyczy damskiej cywilizacji – nowoczesnego sposobu rozmnażania się poprzez partenogenezę. Jak wiadomo, chodzi tutaj o „pocieranie jajo o jajo".

Max był bardzo konsekwentny. Uparcie dążył do „wyjścia z sytuacji". Zdefiniował swoją strategię i potrafił ją wdrożyć. Dzięki konsekwencji i temu, że zaryzykował, uratował nie tylko siebie, ale całą ludzkość. Ludzie przestali być oszukiwani. Wyszli z czeluści na powierzchnię, a Mężczyzna i Niewiasta znowu odnaleźli swoje naturalne miejsca w cywilizacji. A przecież mógł nie ryzykować. Mógł żyć wygodnie w „doskonałym społeczeństwie". Wystarczyło, aby dał się – elegancko mówiąc – naturalizować. Lemingować. Okazać submisywność wobec dominującego babstwa i... żyć jak pączuszek w maśle.

Bezrobocie elementem wolnego rynku

Kiedy prezydent USA ogłaszał „Gospodarka, głupcze", z kontekstu wypowiedzi wynikało, że ma na myśli poprawę konkurencyjności amerykańskich produktów na krajowym, jak i światowym rynku. W tamtej kulturze gospodarka to tyle co kreowanie wartości dodanej, to wzrost marż produktów, to więcej innowacji. Kiedy polski premier próbował to powtarzać, to zarówno on sam, jak i media od razu umieściły to w kontekście bezrobocia. Medialne wyjaśnienia budują kulturowy archetyp. Polska wersja „Gospodarka, głupcze" to poprawa konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, ale w kontekście walki z bezrobociem. Jeśli więc któraś z zachodnich korporacji, kokietowana przez wszystkie możliwe władze, łaskawie utworzy dodatkowe miejsca pracy korzystając z faktu, że mamy jedne z najniższych kosztów pracy w Unii, to już jest wielki sukces. Media są zachwycone i nie szczędzą pochwał politykom. A przecież wysokie bezrobocie jest skutkiem, objawem stanu gospodarki, a nie jego przyczyną. Bezrobocie jest elementem wolnego rynku. Z bezrobociem całkowicie nigdy się nie wygra. Tak jak alkoholik nigdy nie wygra z kacem (chociaż ciągle z nim walczy).

Ten sposób myślenia był ostatnio bardzo widoczny, kiedy przez polskie media przewinęła się krótka acz intensywna fala komentarzy na temat sukcesów eksportu polskiej żywności. Same peany. Nikt nie zwrócił uwagi, że przeszło 90 proc. jest to eksport niskoprzetworzonych lub w ogóle nieprzetworzonych produktów „no name", których konkurencyjność wynika z niskich kosztów pracy, a nie ze szczególnej wiedzy polskich przedsiębiorstw i że niewielka zmiana kursów walutowych wystarczy, aby taki eksport zaczął spadać.

Nikomu nie chciało się wnikać w konkretne (przynajmniej główne – sic!) cyfry obrazujące strukturę takiego eksportu i przyczyny jego konkurencyjności. Co innego, jeśli mamy do czynienia z problemami np. seksualności.  Ostatnio toczona w mediach dyskusja na temat stopnia skomplikowania relacji pomiędzy transseksualistą a homoseksualistą zabrała więcej czasu i bardziej rozgrzała dziennikarzy, niż problem jakości budowanych autostrad, spadającej liczby rejestracji patentów w naszym kraju czy właśnie zagadnienia konkurencyjności polskich produktów. Więcej niż  problemy nielicznych polskich marek odnoszących sukcesy za granicą. Taka jest nasza kultura. Jej modele, wzorce myślenia tworzą gospodarkę. Dlatego właśnie nie możemy eksportować wyżej przetworzonych produktów, a tylko koncentrujemy się na montażu pralki czy samochodu osobowego dla zachodnich koncernów. W tych wypadkach miejsca pracy będą dopóty, dopóki koncern przyciśnięty przez swoje związki zawodowe, swój polityczny, a nie ekonomiczny interes, nie przeniesie produkcji do innego kraju. Smutny kolega intelektualista albo się z tym pogodzi, albo, co najwyżej, zorganizuje protest z flagami przeciwko takim zjawiskom. Jeśli w ogóle je zrozumie. Wszystko zaczyna się od tego, co ludzie mają w głowach. Jakie cele sobie stawiają. Jeśli przyjmowany wzorzec bycia producentem o najniższych kosztach pracy, bycia Wietnamem Europy ma być dla Polaków cool, to trudno się dziwić, że tak duża część młodych chce stąd uciekać. Nie ma nadziei. Nie chce uczestniczyć w gospodarce, w której nikt nie stawia sobie za cel kreacji wartości dodanej. Gospodarce, w której media promują wzory nakazujące radość z tego, że w ogóle ma się pracę. Ucieka, bo nie chce się „poddać naturalizacji".

Potrzeba dobrych wzorców

Pokażmy inne wzory myślenia. Promujmy polskie przedsiębiorstwa, które na światowym wolnym rynku odnoszą sukcesy i kreują polskie marki. Wzorujmy się na gospodarkach tworzących wysoką wartość dodaną, a nie tych, które opierają się na niskich kosztach pracy.  Wprowadźmy historię gospodarczą do szkół średnich jako przedmiot obowiązkowy. Może zrównoważyłaby nieco uprawianą przez nas namiętnie apologię nieudanych powstań i okresów niewoli. Okrutny los. A może byśmy przestali promować ciągle przegranych bohaterów? Promujmy tych, którzy wygrywali, a nie tych, którzy mieli tylko dobre intencje. Studia nad działalnością polskich postaci gospodarczych, od Stanisława Staszica po „współczesnych Wedlów" mogą być równie fascynujące, jak analiza historii oparta na goryczy szabli i lancy. Kopernik, proszę państwa, wcale nie był kobietą.

Jak brzmiało hasło, które uruchamiało windę zabierającą Maksa na powierzchnię?

Ratunku! Kobieta mnie bije!" – krzyczał ze zdziwieniem bohater „Seksmisji". Sympatyczny, acz kontrowersyjny Max,  mistrz pierwszego kroku bokserskiego, nie może pogodzić się z sytuacją, w którą wepchnęła go historia. Okrutny los. Kobieta była sprawniejsza i silniejsza od niego i zrozumiał to już po pierwszym starciu. Niemożliwe stało się możliwe. Okazał się fizycznie słabszy. Mało tego, widzi, że ma do czynienia z całym potężnym aparatem państwa rządzonym przez kobiety. Tak, tak same baby. Duże i małe, grube i chude, ładne i brzydkie, brutalne i wrażliwe, czyste i brudne, mądre i głupie – cały przekrój. Skolko ugodno.  Baby na górze, baby na dole. Baby w rządzie i baby w sądzie. Wszędzie.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację