Czy Airport City, czyli miasteczko zbudowane wokół lotniska i wcale niekoniecznie związane jedynie z branżą lotniczą, można wybudować wokół każdego portu lotniczego?
MAX HIRSH: W zasadzie tak, chociaż pod warunkiem, że jesteśmy w stanie zapewnić temu otoczeniu niezbędne warunki rozwoju i ściągniemy na lotnisko pasażerów o odpowiednim profilu. Jeśli jednak mówimy o budowie nie miasteczka, ale miasta z ulicami i urbanistyczną infrastrukturą, gdzie swoje siedziby miałyby także firmy nawet niezwiązane z transportem lotniczym, ale korzystające z bliskości portu, oraz atrakcje turystyczne, to sprawdziłoby się najlepiej w bliskości dużego centrum przesiadkowego. Do tego jednak potrzeba, aby pojawiło się tam co najmniej 45–50 mln pasażerów rocznie. Jeśli takie lotnisko byłoby znacząco mniejszych rozmiarów, to trzeba być naprawdę trzeźwym realistą, aby porywać się na obudowywanie go nielotniskową infrastrukturą.
Rozumiem, że pod warunkiem dostępu do odpowiednich gruntów, takie airport city można wybudować wokół każdego, także już istniejącego lotniska. A skoro jest to taki dobry biznes, to czy na świecie jest zainteresowanie takimi inwestycjami?
Oczywiście, że można się zdecydować na stworzenie takiej infrastruktury już istniejącego lotniska, ale pod warunkami, o których wcześniej mówiłem. Dzisiaj na świecie to często spotykana praktyka. Bo jeśli przyjrzymy się modelowi biznesowemu, jaki jest najpowszechniejszy na lotniskach globalnie, okazuje się, że około 40 procent przychodów pochodzi wcale nie z opłat lotniskowych od linii lotniczych i obsługi pasażerów, ale właśnie dzięki biznesom towarzyszącym – czyli sklepom wolnocłowym, restauracjom, parkingom, a także dzięki rozwojowi nieruchomości wokół portów lotniczych. I teraz, kiedy nie tylko linie lotnicze, ale i lotniska borykają się z zapaścią w przychodach z latania z powodu pandemii Covid-19, okazuje się, że właśnie ta nielotnicza infrastruktura jest w stanie przynieść im znaczące przychody. Oczywiście, nie są one zbliżone do tych sprzed pandemii, ale w dużej mierze ratują finanse lotnisk. Dzisiaj lotniska, które w czasach sprzed pandemii były w stanie zapewnić sobie znaczące przychody pozalotnicze, teraz są w najlepszej kondycji. Kiedy znikają samoloty i pasażerowie, którzy zazwyczaj nimi latali, wraz z nimi znikają przychody lotnicze. Jeśli jakieś lotnisko posiada nieruchomości po stronie zewnętrznej lotniska – jak chociażby biura, hotele...
Chwileczkę, ale ten kryzys jest także na rynku nieruchomości biurowych i w branży hotelowej. Przecież w czasach pandemii pracownicy biur działają online, a w hotelach nie ma gości?