Bankructwo Alpine , czyli historia mostu w Mszanie

Nasza firma zbankrutowała, ludzie są bez pracy, a urzędnik za ogromne pieniądze chroni swoją pozycję - mówi Jarosław Duszewski, były szef koordynacji projektów infrastrukturalnych Alpine Bau w rozmowie z Piotrem Litką i Marcinem Mamoniem

Publikacja: 29.07.2013 16:52

Bankructwo Alpine , czyli historia mostu w Mszanie

Foto: Fotorzepa, Mateusz Pawlak matp Mateusz Pawlak

Dlaczego bardzo długi i kosztowny most na autostradzie A1 został zaprojektowany w terenie, przez który przepływa strumyk o szerokości trochę więcej niż metra?

To pytanie, na które próbuję sobie odpowiedzieć od kilku lat.

Zna pan odpowiedź?

Racjonalnej nie. Sam projekt tego odcinka autostrady został zlecony przez Generalną Dyrekcję firmie Complex Projekt z Katowic. Założeniem projektu było na początku to, że tam będzie nasyp, nie most. I tak było to realizowane. W pewnym momencie – jak już były wszystkie uzgodnienia, w 2005 roku – pojawiła się idea mostu MA 532. Okazało się, że dwaj architekci: dr inż. Stefan Jendrzejek (główny projektant mostu) oraz dyrektor naczelny firmy Complex Projekt mgr inż. Andrzej Miłkowski pojechali do Warszawy do ówczesnego wiceministra infrastruktury [Jana Kurylczyka z SLD odpowiedzialnego za drogi – przyp. autorów] i dostali zgodę na projekt tego mostu. Formalna zgoda została wydana w maju 2005 roku przez ówczesnego ministra infrastruktury [doktora Krzysztofa Opawskiego – przyp. autorów]. Rzadko się zdarza, żeby minister wydał zgodę na projekt, który jest niezgodny z obowiązującymi przepisami a tak było w tym przypadku.

Co było niezgodne z przepisami?

Zgoda dotyczyła odstąpienia od rozporządzenia dla drogowych obiektów mostowych, co umożliwiło niezgodną z tym rozporządzeniem budowę dwóch jezdni autostrady na jednej konstrukcji nośnej mostu (płycie) a nie jak powinno być zgodnie z przepisami: na dwóch niezależnych konstrukcjach nośnych (płytach). Nagle ten projekt pojawia się w oddziale Generalnej Dyrekcji w Katowicach. On nie pojawia się w koncepcji budowy całej autostrady, tylko od razu w wydanym przez wojewodę śląskiego zezwoleniu na budowę. Dziwne, prawda? Tym bardziej, że projekt całej autostrady, w tym trzydziestu różnych obiektów mostowych, kosztował około 20 milionów złotych, a za sam most Complex Projekt chciał dodatkowo 8 milionów.

Dlaczego aż tyle?

Ze względu na złożoność projektu – tak przynajmniej twierdzili projektanci, którzy takiej kwoty zażądali od oddziału Generalnej Dyrekcji w Katowicach. Z tego, co wiem, projektanci pieniędzy nie dostali do dziś. Kiedy my, Alpine, mieliśmy zacząć budowę tego mostu bez projektu wykonawczego, który jest podstawą takiej inwestycji, zaczęły się problemy. Powołaliśmy wtedy ekspertów i zamówiliśmy opinie. Okazało się, że w takim kształcie projektowym ten most nie ma prawa funkcjonować. W grudniu 2009 przez to wyrzucono nas z kontraktu, dorabiając propagandę o małym zaawansowaniu robót a politycznie GDDKiA pokazała wszystkim wykonawcom przed EURO 2012, co będzie robiła z niepokornymi firmami. Tak zaczęło powstawać coś co nigdy nie powinno powstać – most MA 532.

Jak tłumaczyli to projektanci mostu?

W ten sposób, że w Mszanie jest pradolina, chodzi o przewietrzanie tej doliny i piękno krajobrazu. Dorobiono „ideologię środowiskową". Przed drugim przetargiem, który ponownie wygraliśmy, wykonano tak zwany projekt różnicowy, uwzględniając niektóre nasze ekspertyzy. Najpierw w listopadzie 2011, a potem już na całego, w marcu 2012, most zaczął pękać na dość dużym odcinku i budowa została wstrzymana przez nadzór budowlany. Generalna Dyrekcja nie chciała się przyznać do błędu, bo w sądzie trwał już proces o odszkodowanie za pierwszy kontrakt z GDDKiA na kwotę 1 miliarda dwustu milionów złotych. Wszystkie prace zostały przez Alpine wykonane zgodnie z projektem, zaakceptowane i zatwierdzone przez Inżyniera Kontraktu, łącznie ze zbrojeniem i betonowaniem. My cały czas staraliśmy się ten nieszczęsny projekt realizować i ratować.

W jaki sposób?

Całą tę pradolinę, zanim zaczęliśmy budowę mostu, wzmocniliśmy specjalnymi palami za kwotę około 40 milionów złotych, za zgodą GDDKiA. Proszę pamiętać, że koszt wykonania samego mostu w kontrakcie to 58 milionów złotych. Kiedy most zaczął pękać i budowa została wstrzymana, GDDKiA zleciła opracowanie programu naprawczego zwolnionemu przez nas pracownikowi, dr inż. Zbigniewowi Skoplakowi. Program otrzymaliśmy w szczątkowej formie w październiku 2012 i GDDKiA poleciła nam go bez dyskusji wprowadzać w życie. Po obliczeniach wpadliśmy w zdziwienie, bo wyliczony nasz koszt programu naprawczego to 46 milionów złotych. Czyli prawie tyle co most!

Jaka była reakcja Alpine?

W pismach do Ministerstwa i na protokołowanych radach budowy zgłaszaliśmy swoje alternatywne pomysły bezpiecznego dla użytkowników zakończenia inwestycji. Było kilka propozycji: od najbardziej radykalnej, czyli wyburzenia mostu i wybudowania jak w pierwotnych założeniach GDDKIA nasypu z przepustem na strumyk (koszt 30 mln) aż po wariant tzw. sprężania wewnętrznego prof. Jana Biliszczuka (20 mln). Wszystkie nasze warianty umożliwiały zakończenie mostu i całego kontraktu do końca 2013 roku. Ponadto, z uwagi iż GDDKiA nie chciała się przyznać do winy za wszystkie błędy na tym obiekcie, mając za plecami toczący się proces sądowy, proponowałem polubowne zakończenie sporu, oddanie nam naszych ponad 300 mln zabranych należności i sfinansowanie z nich któregoś z naszych wariantów. Skarb Państwa nie poniósłby żadnej straty, a siedmioletnia budowa wreszcie by się zakończyła.

Co na to urzędnicy z Generalnej Dyrekcji?

To wszystko było dla nich mało. Po 4 miesiącach permanentnego straszenia Alpine egzekucją gwarancji bankowych (co tydzień przesuwanie egzekucji gwarancji na następny tydzień) po śmiesznych negocjacjach i rozmowach z GDDKiA w postaci SMS-ów  - to styl pana Witeckiego - p.o. Dyrektora Generalnego GDDKiA, zabierają nam gwarancje, w efekcie czego schodzimy z budowy. Zabranie naszych gwarancji największego banku w Austrii w czasie prowadzenia przez Zarząd Alpine rozmów z bankami o restrukturyzacji zadłużenia doprowadziło do bankructwa firmy. Pracę w Polsce traci kilkaset osób, w Europie i na świecie kilkanaście tysięcy, a przeprowadzenie programu naprawczego mostu ma zostać zlecone innej firmie, bez przetargu. Potem nowa firma ma dokończyć cały odcinek autostrady już podobno w przetargu. GDDKiA i pan Witecki ogłosiła wszem i wobec, że program naprawczy zostanie zrealizowany w terminie określonym decyzją Śląskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego do 31.08.2013 (to 6 tygodni) a cały most będzie gotowy do końca 2013 roku. Jest to kłamstwo, przede wszystkim ze względu na procesy technologiczne i moce przerobowe bardzo specjalistycznych dostawców elementów mostu.

Jakie będą koszty tego programu naprawczego?

Cały koszt tego mostu w kontrakcie to 58 mln, a GDDKiA wybrało teraz firmę za 52,4 mln. Ponadto GDDKiA przekaże tej firmie dodatkowo za 8 mln naszej przedpłaty, nieszczęsne, specjalistyczne pręty na kotwy z Wielkiej Brytanii, które pod naciskiem niewypłacania należnych nam kwot i gwarancji zamówiliśmy, przekazując je na własność GDDKiA. Czyli koszt programu naprawczego to ponad 60 mln. Oznacza to, że będzie to więcej niż  cena całego mostu, czyli 58 mln! A to nie wszystko. Potem trzeba będzie dokończyć most. Położyć asfalt, zbudować bariery i przeprowadzić wszystkie prace wykończeniowe. To następne co najmniej 30 mln. Czyli dokończenie odcinka autostrady to prawie 100 mln i twierdzenie GDDKiA, iż wszystko zostanie pokryte z naszych 55 mln gwarancji jest następnym kłamstwem. Skarb Państwa, aby przykryć błędy pana Witeckiego, dołoży następne około 40 mln, a mostu i autostrady w tym roku na pewno nie będzie i najprawdopodobniej w przyszłym również nie.

Za ile Alpine chciała dokończyć budowę mostu?

Gdyby GDDKiA zapłaciłoby nam, to zrobilibyśmy to za 46 mln i w to wchodziłyby wszystkie pozostałe prace, które jak wynika z obliczeń powyżej, będą kosztować GDDKiA prawie 100 mln.

To już, jak wiemy, wam się nie uda.

Moja firma zbankrutowała, ludzie są bez pracy a urzędnik za ogromne pieniądze chroni swoją pozycję. To jest tylko przykład Alpine.  Groźbą, szantażem i naciskami, tak jak nas, zmusza się inne firmy na wszystkich kontraktach, aby bez wynagrodzenia, za własne pieniądze, pokrywały błędy w projektach przygotowanych przez instytucję pana Witeckiego, czyli GDDKiA.

Czy most w Mszanie w ogóle zostanie ukończony?

Dla bezpieczeństwa użytkowników, mam nadzieję, że nie. Potwierdzają to również obecne decyzje pana Witeckiego o skanowaniu, czyli prześwietlaniu, jak rentgenem, mostu i łącznicy zjazdowej specjalistycznymi urządzeniami za miliony złotych. Urzędnicy pokrętnie to wyjaśniają troską o błędy budowlane Alpine. To jest śmieszne, bo co w takim razie robiono przez dwa lata? Alpine już sama to skanowała, ale takich błędów nie ma, wszystko zostało wybudowane i potwierdzone przez nadzór i GDDKiA, zgodnie z projektem, złym projektem, o którego zmiany walczyłem. Teraz GDDKiA dorobi ideologię o winie Alpine, która jako bankrut nie może już się bronić. Wkrótce zostanie ogłoszone, iż most trzeba rozebrać lub wprowadzić postulowane przeze mnie zmiany, tj. dodatkowe filary i wzmocnienia, które zmienią całkowicie projekt według którego budowała Alpine i o który (jako znakomity) walczyła GDDKiA.

Na co pan jeszcze dzisiaj liczy? Przegrał pan...

Nie. Wygram, jeśli kiedyś użytkownicy dostaną bezpieczną autostradę a GDDKiA zostanie rozliczona za łańcuch błędnych decyzji od 2009 roku, za most, który nigdy w obecnej formie nie powinien powstać. Obrona przez pana Witeckiego tego absurdalnego projektu kosztuje Skarb Państwa ciągle kolejne dziesiątki milionów złotych.

Jarosław Duszewski

– były Specjalny Komisarz ds. Koordynacji Infrastruktury całej grupy Alpine, zbankrutowanego koncernu, zarządzanego obecnie przez syndyka. Na prośbę hiszpańskiego Zarządu, Jarosław Duszewski wykonywał swoje obowiązki do 4 lipca 2013. Obecnie bez pracy w branży drogowej.

Dlaczego bardzo długi i kosztowny most na autostradzie A1 został zaprojektowany w terenie, przez który przepływa strumyk o szerokości trochę więcej niż metra?

To pytanie, na które próbuję sobie odpowiedzieć od kilku lat.

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację