Trzeba ze związkowcami podjąć walkę. Na argumenty

Prezydent nie posłuchał apeli związków zawodowych i podpisał nowelizację kodeksu pracy dotyczącą elastycznego czasu pracy.

Publikacja: 05.08.2013 02:20

Trzeba ze związkowcami podjąć walkę. Na argumenty

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Bronisławowi Komorowskiemu należą się więc duże brawa, bo nie uległ rosnącej presji ze strony działaczy. Zwłaszcza że mógł łatwo zyskać tym poklask na lewicy, zyskać kilka punktów procentowych poparcia społecznego i zwiększyć przewagę nad przeżywającym tożsamościowe problemy Donaldem Tuskiem.

Podjęcie walki ze związkami zawodowymi ma dziś głęboki sens. Oczywiście powinna to być walka na racjonalne argumenty. Spowolnienie w gospodarce jest faktem, a może być jeszcze głębsze, jeśli nie uda się podtrzymać kruchego optymizmu wśród przedsiębiorców. A dziś gospodarce najbardziej potrzebni są przedsiębiorcy z nadzieją patrzący w przyszłość – to oni, a nie działacze OPZZ czy „Solidarności", tworzą miejsca pracy.

Kiedy więc władza – w sytuacji, gdy wciąż grozi nam wzrost bezrobocia – staje przed dylematem, czy utrzymać wszystkie prawa pracownicze, czy też elastycznie podejść do warunków zatrudnienia, powinna wybrać oczywiście tę drugą ewentualność, bo jest to korzystniejsze z perspektywy interesów całej gospodarki.

Po wejściu w życie zmian w kodeksie pracy właściciele firm będą mieli o wiele więcej możliwości dostosowania czasu pracy swoich pracowników do skali zamówień na ich produkty. Tak naprawdę jest to szansa na utrzymanie miejsc pracy, a nie – jak twierdzą działacze – likwidacja prawa do bezpiecznych i higienicznych warunków zatrudnienia.

W ciężkich czasach wybór jest prosty. I bynajmniej nie jest to spór ideologiczny, jakim chcą go widzieć związkowcy. To spór o to, czy mieć pracę na gorszych warunkach, czy też nie mieć jej wcale.

Związkowcy jednak tego widzieć nie chcą, marzy im się socjalne bezpieczeństwo, może z sentymentem wspominają PRL. Chętnie w tym kontekście przywołują konstytucyjny zapis, zgodnie z którym podstawą ustroju III RP jest społeczna gospodarka rynkowa. Tyle tylko, że ów paragraf w ustawie zasadniczej to tylko ogólna deklaracja, a nie gwarancja nienaruszalności wszystkich przepisów kodeksu pracy.

Panowie związkowcy, socjalizm umiera nawet w krajach skandynawskich. Lepiej więc sprzyjać tym, którzy będą dbać, by nie rosło bezrobocie, niż tym, którzy dbają wyłącznie o swoje posady i utrzymanie nieracjonalnych przepisów. Wolnorynkowa filozofia gospodarki nie jest wolna od błędów, ale na razie nikt nie wymyślił niczego lepszego.

Bronisławowi Komorowskiemu należą się więc duże brawa, bo nie uległ rosnącej presji ze strony działaczy. Zwłaszcza że mógł łatwo zyskać tym poklask na lewicy, zyskać kilka punktów procentowych poparcia społecznego i zwiększyć przewagę nad przeżywającym tożsamościowe problemy Donaldem Tuskiem.

Podjęcie walki ze związkami zawodowymi ma dziś głęboki sens. Oczywiście powinna to być walka na racjonalne argumenty. Spowolnienie w gospodarce jest faktem, a może być jeszcze głębsze, jeśli nie uda się podtrzymać kruchego optymizmu wśród przedsiębiorców. A dziś gospodarce najbardziej potrzebni są przedsiębiorcy z nadzieją patrzący w przyszłość – to oni, a nie działacze OPZZ czy „Solidarności", tworzą miejsca pracy.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację