Dlaczego Boeing nie płaci

Szef resortu skarbu, minister Włodzimierz Karpiński, rozmawiał z ambasadorem Stanów Zjednoczonych o odszkodowaniu dla Lotu. Czy polityk i dyplomata powinni mieszać się w sprawy między dwoma firmami? W tym przypadku nie ma żadnych wątpliwości, że jak najbardziej.

Publikacja: 09.08.2013 13:29

Dlaczego Boeing nie płaci

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Nie chodzi nawet o to, że Boeing potraktował Lot fatalnie. I, że szefowie Boeinga już nie pamiętają pod jaką presją polityczną ze strony firm i rządów europejskich, polski przewoźnik twardo zdecydował, że zamówi dreamlinery, a nie któryś z modeli Airbusa.

Nie było wtedy łatwo. W grudniu 2002 r. Polska była jeszcze kandydatem ubiegającym się o członkostwo w Unii Europejskiej i w ramach dostosowywania się do funkcjonowania we wspólnocie wydawało się, że nasze firmy powinny przyłożyć się do wzmocnienia europejskiej gospodarki. LOT z błogosławieństwem ówczesnego premiera, Marka Belki postawił jednak  wówczas na Amerykanów i najnowocześniejszy samolot na świecie. Czy to był dobry wybór?  Zdecydowanie tak, chociaż pojawiają się wątpliwości, czy mimo ogromnych opóźnień, Boeing pod presją przewoźników nie pospieszył się zbytnio z dostarczeniem maszyn właścicielom, w tym naszemu Lotowi. Jednocześnie wiadomo, że przełomowe innowacje, a taką jest właśnie dreamliner, zawsze są narażone na niedoróbki i konieczność wprowadzenia modyfikacji. Nie inaczej przecież było z superjumbo - Airbusem 380, także projektem spóźnionym, wielokrotnie poprawianym, a za opóźnienia i defekty Airbus musiał płacić klientom. Tylko same Emirates otrzymały z tego tytułu od Airbusa 110 mln dolarów odszkodowania.

Nie ma co teraz zastanawiać się czy było warto. Można jednak wyciągnąć wnioski na przyszłość. I to bardzo bliską.

Polska jest dzisiaj jednym z niewielu krajów w Europie, które prowadzą rewolucyjną modernizację swojej armii i jej uzbrojenia. W każdym z przetargów występują amerykańskie potęgi powiązane z Boeingiem jeśli nie kapitałowo, to przynajmniej wielkimi kontraktami. Te potęgi teraz nie ukrywają, że postępowanie Boeinga wobec malutkiego Lotu bardzo je niepokoi. Że arogancja koncernu z Chicago może zaszkodzić ich szansom na wielomilionowe kontrakty w Polsce. Wiadomo, że ze swojej strony starają się wywrzeć naciski. To dlatego właśnie postawa Boeinga wobec LOT-u, który musiał porywać się na wynajmowanie kancelarii prawnej budzi zdumienie. Pieniądze, jakich chce od Amerykanów Lot nie mogą być problemem wobec miliardów dolarów przelewających się przez konta Boeinga. Chodzi więc o coś innego. O co? Oficjalnie nie bardzo wiadomo.

Dlatego właśnie decydujący o tym kto dostanie w Polsce zbrojeniowe konfitury powinni się teraz dobrze zastanowić i spojrzeć na sytuację całościowo, zobaczyć co i z kim można i warto ugrać. Nie dbać wyłącznie o interesy jednej branży, czy wręcz niewielkiej grupy firm, ale  spojrzeć na strategiczny polski interes.

Oczywiście polska armia musi zostać wyposażona tak, jak być powinna.To nie podlega żadnej dyskusji. Ale kto wie, może właśnie teraz przyszedł czas na wielkie manewry trwałego włączenia Polski do europejskiego przemysłu? Zaproszenia od wielkich europejskich firm zbrojeniowych zostały już doręczone gdzie trzeba. Pozostaje więc podjąć decyzję i dać do zrozumienia komu trzeba, że cierpliwość tradycyjnego polskiego sojusznika bliska jest wyczerpania.

Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku