Jawny licznik ukrytego długu

Och, ten Balcerowicz. Nie dość, że nie zamknął licznika długu, to jeszcze go rozbudowuje.

Publikacja: 21.09.2013 14:24

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

W piątek Forum Obywatelskiego Rozwoju ogłosiło, że od 30 września licznik długu publicznego zacznie wykazywać tzw. dług ukryty. To świetny pomysł, bo pokaże  rozmiar i znaczenie stale rosnących zobowiązań Państwa wobec obywateli, na które nie ma pokrycia. Można szacować, że te ukryte, niesfinansowane zobowiązania to od 2 do 5   bilionów złotych, podczas gdy klasyczny dług publiczny aktualnie wynosi ok. 900 mld zł  i za dwa lata dojdzie do 1 biliona. Pomysł jest świetny, mimo że przyjęta metodologia liczenia  z pewnością rozpęta polityczne ataki, wiele zależy bowiem od tego, które zobowiązania  zaliczyć do długu ukrytego i jak liczyć ich wartość. Dlatego nowy licznik dla porządku powinien wyraźnie rozdzielić, co jest długiem klasycznym, a co ukrytym.

Oczywiście zapowiedziane zmiany w liczniku długu wywołała tak zwana reforma OFE, czyli konfiskata części naszych oszczędności emerytalnych i ich zamiana na zobowiązania  w  ZUS. Wbrew temu, co opowiada minister Rostowski i jego pomagierzy, istnieje jakościowa różnica między zobowiązaniami wynikającymi z obligacji skarbowych posiadanych przez OFE, inwestorów zagranicznych, zagraniczne banki centralne etc., a tym co tam sobie powypisuje rząd na tak zwanych kontach w ZUS. Jednak ponieważ te papierowe zobowiązania gwałtownie rosną, pokazanie jak rosną i ile wynoszą ma głęboki sens.

Z pewnością rozbudowanie licznika długu zwiększy publiczną  świadomość, że    zobowiązania  nie zostaną dotrzymane, albo zostaną dotrzymane , ale ich sfinansowanie będzie wymagało gwałtownego powiększenia składek na ZUS, składek na NFZ i podatków. Ciekawe, że w tym tygodniu media zignorowały szczerą wypowiedź w „Rzeczpospolitej" byłego ministra i członka RPP,  kiedyś związanego z SLD, teraz z PO,  Dariusza Rosatiego, że papierowe zobowiązania w ZUS są fikcją, bo jak powiedział Rosati „hojne zasady waloryzacji przyjęte do tej pory są moim zdaniem nie do utrzymania w długim okresie".

Najnowsza projekcja  Funduszu Ubezpieczeń Społecznych do 2060 roku przewiduje co roku niesfinansowane zobowiązania na poziomie 40-50 mld złotych (w złotych z 2012 roku). Przez 45 lat będzie tego zatem ponad 2 biliony, a to tylko FUS.  Z rachunków jakie kilka lat temu opublikował  Janusz Jabłonowski z NBP wynikało, że  obok FUS dziura finansowa będzie narastać także  w zobowiązaniach Narodowego Funduszu Zdrowia ; znaczącą pozycją  w rachunku są też niepokryte zobowiązania KRUS.

Obok wzrostu obciążeń obywateli patentem na niesfinansowane zobowiązań  jest też ich prosta likwidacja  np. przez pogorszenie publicznej opieki zdrowotnej (zmniejszenie katalogu świadczeń bezpłatnych)  albo nominalne zamrożenie emerytur. W każdym razie jak nie kijem go to pałką w państwie dobrobytu na kredyt i obietnice.

Od  2015 roku według nowych standardów ESA 2010 dane o długu ukrytym powinny być przekazywane obowiązkowo, a wcześniej mogą być upubliczniane dobrowolnie (co na przykład czynią Brytyjczycy). Prezes FOR, Paweł Dobrowolski otrzymał jednak na piśmie informację z GUS, że spróbuje publikację  opóźnić do 2020 roku. Inicjatywa FOR jest w tej sytuacji absolutnie potrzebna. Szkodnictwo uprawiane  przez kolejne rządzące ekipy, które demontowały i demontują    finanse publiczne jest zapewne nie do zatrzymania, ale przynajmniej warto wiedzieć, kto i na jakie pieniądze nas zadłuża i robi w konia, w sposób jawny i po cichu.

W piątek Forum Obywatelskiego Rozwoju ogłosiło, że od 30 września licznik długu publicznego zacznie wykazywać tzw. dług ukryty. To świetny pomysł, bo pokaże  rozmiar i znaczenie stale rosnących zobowiązań Państwa wobec obywateli, na które nie ma pokrycia. Można szacować, że te ukryte, niesfinansowane zobowiązania to od 2 do 5   bilionów złotych, podczas gdy klasyczny dług publiczny aktualnie wynosi ok. 900 mld zł  i za dwa lata dojdzie do 1 biliona. Pomysł jest świetny, mimo że przyjęta metodologia liczenia  z pewnością rozpęta polityczne ataki, wiele zależy bowiem od tego, które zobowiązania  zaliczyć do długu ukrytego i jak liczyć ich wartość. Dlatego nowy licznik dla porządku powinien wyraźnie rozdzielić, co jest długiem klasycznym, a co ukrytym.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację