Przez to, że wiele ważnych transakcji fuzji i przejęć ogłaszanych jest w poniedziałek, ukuto określenie „merger monday". Dlaczego akurat w poniedziałek jest tak popularny? Słyszałem wyjaśnienie, że wynika to z tego, że weekend to świetny czas na dopieszczenie ostatnich szczegółów komunikatów i ewentualnych prezentacji.
Ile w tym prawdy – nie wiem, ale serdecznie współczuję wszystkim, którzy dwa dni wolne poświęcają w – zapewne – nerwowej atmosferze na finalizację pracy związanej z planowaną transakcją.
W ostatnim tygodniu nie było zbyt wielu poniedziałkowych transakcji, ale za to jedna z nich miała mocny polski akcent. PKN Orlen ogłosił przejęcie kanadyjskiej spółki wydobywczej TriOil Resources. Transakcja nie ma imponującej wartości. 736 mln złotych – z czego 563 mln zł przypadają na koszt zakupu akcji, a reszta to wartość zadłużenia netto przejmowanej firmy – na globalnym rynku fuzji i przejęć nie jest kwotą powalającą na kolana.
Dwa „merger monday" wcześniej ogłoszono wart 130 mld dolarów wykup pakietu akcji Verizon od brytyjskiego Vodafone, a tego samego dnia, w którym PKN poinformował o transakcji w Stanach Zjednoczonych, ogłoszono wart 1,28 mld dolarów zakup firmy Boise przez Packaging Corp of America.
Jeśli jednak transakcję PKN sprowadzimy do rodzimej rzeczywistości, to jej wartość jest naprawdę duża, a megatransakcje z udziałem rodzimych firm jako kupujących są rzadkością. W całym 2012 roku nasz rynek fuzji i przejęć wart był 6,5 mld euro. Według publikowanych w lipcu danych za I półrocze 2013 roku (ostatnie dane, jakie znam), wartość polskiego rynku takich transakcji wyniosła tylko 1,8 mld euro i była aż o 48 proc. niższa niż w tym samym okresie 2012 roku.