W starych dobrych czasach, czyli przed 2000 rokiem, trudno było znaleźć obszar gospodarki, w którym Elektrim nie był obecny. Była centrala handlu zagranicznego aktywnie uczestniczyła w prywatyzacji polskiej gospodarki i inwestowała w firmy z tak odległych branż jak rolnictwo oraz przetwórstwo spożywcze i energetyka oraz telekomunikacja. Taką strategię miał ówczesny szef spółki Andrzej Skowroński. Konglomerat, jaki stworzyła spółka, odzwierciedlał więc naszą gospodarkę i to sprawiało, że wielu inwestorów zagranicznych uznawało, że wystarczy mieć papiery Elektrimu, by mieć ekspozycję na nasz rynek.
Gdy w ostatnich latach XX wieku czas świetności Elektrimu minął, a nasza giełda dzięki hossie zyskała całkiem sporo nowych spółek, budowanie w miarę zwartego portfela dającego ekspozycję na nasz rynek zajmuje nieco więcej czasu. Idący na łatwiznę mogą kupić ETF na WIG20.
Jesteśmy w połowie tekstu i zastanawiają się Państwo, co ma z tym wszystkim wspólnego tytułowy Twitter i PKP Cargo. Otóż moim zdaniem PKP Cargo – o ile będzie dobrze zarządzane – może stać się dla niektórych inwestorów czymś na kształt Elektrimu drugiego dziesięciolecia XXI wieku, czyli wehikułem dającym niezłą ekspozycję na naszą gospodarkę.
PKP Cargo to spółka co prawda kolejowa, ale ma ekspozycję – bezpośrednią lub pośrednią – na wiele branż. Przewozi bowiem takie towary jak węgiel, kruszywa i materiały budowlane oraz rudy i metale. To, ile przewiezie, w dużej mierze zależy od koniunktury gospodarczej. Dobrze to było widać w ostatnich latach. Gdy gospodarka zwalniała, przewozy kolejowe znacząco spadały. Gdy koniunktura się poprawiała – rosły. Miało to bezpośrednie odzwierciedlenie w przychodach spółki.
Firma ma też silne związki zawodowe, co daje ciekawe przełożenie na ryzyko społeczno-polityczne, które występuje w Polsce. Jej funkcjonowanie jest uzależnione od stanu infrastruktury, a ten z kolei po części zależy od nakładów, jakie przeznaczy na modernizację szlaków kolejowych rząd. Słowem Polska w pigułce.