Wszystkie grzechy administracji

Co pewien czas jesteśmy informowani o nienadążaniu przez naszą administrację z wdrożeniami różnych dyrektyw Komisji Europejskiej lub też o grożących nam karach pieniężnymi z tegoż powodu.

Publikacja: 16.10.2013 04:47

Hubert A. Janiszewski, ekonomista, członek PRB i rad nadzorczych spółek giełdowych.

Hubert A. Janiszewski, ekonomista, członek PRB i rad nadzorczych spółek giełdowych.

Foto: Fotorzepa/Radek Pasterski

Co ciekawe, zarzuty Komisji z reguły kierowane są pod adresem nie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego koordynującego i nadzorującego rozdysponowanie środków pozyskanych z Brukseli, ale prawie zawsze pod adresem poszczególnych resortów.

Jak się więc okazuje, Polska resortowa, zmora wielu lat, ciągle ma się dobrze.

Na celowniku Komisji jest tym razem Ministerstwo Zdrowia, raz z powodu nieuregulowania trybu i sposobów przechowywania zarodków stosowanych w in vitro (nie chodzi tutaj o sam zabieg blokowany od miesięcy przez katolickich ortodoksów) oraz o dyrektywę umożliwiającą wszystkim obywatelom Unii Europejskiej – w tym naszym rodakom – równy dostęp do usług medycznych na całym obszarze Unii.

Innymi słowy chodzi o to, że gdy przysłowiowy Kowalski nie może dostać się w rozsądnym czasie do określonego lekarza specjalisty, obecnie ma możliwość zasięgnięcia porady np. w Niemczech, Czechach lub w Hiszpanii!

Podobnie jest z zabiegami bardziej skomplikowanymi, takimi jak operacje okulistyczne, onkologiczne i last but not least aborcje niechcianej ciąży.

Jak się więc okazuje, Polska resortowa, zmora wielu lat, ciągle ma się dobrze

Idea dyrektywy jest prosta i logiczna, oparta na koncepcji wspólnego obszaru gospodarczego i politycznego, zapewniającego jego obywatelom maksymalnie równe lub porównywalne prawa.

Nasza administracja, a przede wszystkim Ministerstwo Zdrowia i jego przybudówka NFZ oraz Ministerstwo Finansów, chce jednakże istotnego ograniczenia naszego – Polaków –prawa do korzystania z nowych unijnych przepisów.

Chodzi o obawę, że Polacy masowo będą korzystać z otwartej możliwości leczenia się za granicą, a za ich leczenie nolens volens będzie płacić NFZ!

W gorączce dyskusji pomiędzy tymi naszymi trzema instytucjami (a może psami ogrodnika?) biurokraci nie mogą uzgodnić, czy refundacja ma nastąpić do poziomu kosztów leczenia w kraju, jakie zabiegi mogą być refundowane, a jakie nie, czy wszystkie leki – np. najnowszej generacji (czytaj najdroższe) – będą refundowane etc. i w rezultacie przeoczono datę wejścia w życie przepisów, co z kolei pozwala przez najbliższe miesiące w pełni korzystać z nowych możliwości.

Podobnych przykładów można mnożyć jeszcze sporo, ale wszystkie one potwierdzają smutną prawdę: w Polsce ciągle obywatel jest dla administracji, a nie administracja dla obywatela!

I ten stan musimy jak najszybciej zmienić.

Hubert A. Janiszewski, ekonomista, członek PRB oraz rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

Co ciekawe, zarzuty Komisji z reguły kierowane są pod adresem nie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego koordynującego i nadzorującego rozdysponowanie środków pozyskanych z Brukseli, ale prawie zawsze pod adresem poszczególnych resortów.

Jak się więc okazuje, Polska resortowa, zmora wielu lat, ciągle ma się dobrze.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku