Przejęcie Link4 przez PZU nie doprowadzi do spadku cen

Polak chciałby za wszystko zapłacić jak najmniej, a do tego jeszcze dostać coś za darmo. Takie pragnienia kończą się zwykle fatalną jakością usługi.

Publikacja: 23.04.2014 10:08

Przejęcie Link4 przez PZU nie doprowadzi do spadku cen

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Nie miejmy złudzeń - dla większości nabywców polis komunikacyjnych najważniejsza jest ich cena. Zbierane zwykle z drugiej ręki informacje (bo ciężko o rzetelne, porównywalne dane) o jakości usługi, od procesu likwidacji szkody, aż po jej wypłatę, gdy już przychodzi do zapłacenia od kilkuset do kilku tysięcy złotych za ubezpieczenie, tracą na znaczeniu. Niewątpliwie są dla klientów istotne, możliwe nawet, że wielu Polaków uważa je za najważniejsze, i potwierdzą to z pełnym przekonaniem w badaniach i ankietach, ale koniec końców to nie ona decyduje.

Statystyczny polski posiadacz samochodu, widząc informację o tym, że PZU kupuje konkurencyjny i postrzegany jako tańszy Link4, zastanawiać się będzie czy polisy będą tańsze. Obawiam, że nic z tego. Nie ma bowiem racjonalnego powodu, by tak się stało. Z dwóch powodów - obu czysto ekonomicznych.

Po pierwsze w porównaniu polisy komunikacyjne w Polsce należą do najtańszych w Europie. Odszkodowania - niekoniecznie. Zeszłoroczny wynik finansowy branży na sprzedaży OC, AC i NNW pokazuje, że choć wartość wypłat odszkodowań spadła, to przychody ze składek jeszcze bardziej. Innymi słowy - przy tych cenach biznes to, przynajmniej obecnie, coraz mniej rentowny. A ubezpieczyciele to w końcu firmy - ich udziałowcy liczą na zysk. Rachunek ekonomiczny powoduje więc, że nie ma co liczyć na niższe ceny.

Szermującym kwestią siły nabywczej, czyli wyznawców zasady: "nie ma nas co porównywać z innymi krajami Unii, bo zarabiamy mniej, więc powinniśmy proporcjonalnie mniej płacić", warto przypomnieć, że nawet pomimo różnych polityk cenowych na różnych rynkach, cena samochodu w większości krajów jest zbliżona. A koniec końców, upraszczając, to za jego uszkodzenie oraz szkody na zdrowiu, płaci zakład z naszych składek.

Drugi powód marnych nadziei na niższe ceny związany jest z dysonansem cenowym klienta. Chciałby on oczywiście zapłacić jak najmniej, ale przy tym, dobrze by było w tym darmowe holowanie, ubezpieczenie szyb, samochód zastępczy, bezpłatna konsultacja z prawnikiem, nocleg, gdy wypadek zdarzy się daleko od miejsca zamieszkania, szybką wypłatę pieniędzy oraz oczywiście miłą i dyspozycyjna konsultantka/konsultant. Innymi słowy chciałby za darmo lub prawie za darmo dostać usługi, które kosztują. To się nie stanie. Za jakość się płaci.

Polski rynek tanich polis OC, kanałów telewizyjnych przepełnionych reklamami, które przede wszystkim zachwalają cenę i szybkość, jest przez ten dysonans zdegenerowany. Klient musi podjąć decyzję - albo bardzo tanio i kiepsko, albo drożej i dobrze. I nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej. Przejęcie Link4 przez PZU nic tu nie zmieni, bo nie może.

Nie miejmy złudzeń - dla większości nabywców polis komunikacyjnych najważniejsza jest ich cena. Zbierane zwykle z drugiej ręki informacje (bo ciężko o rzetelne, porównywalne dane) o jakości usługi, od procesu likwidacji szkody, aż po jej wypłatę, gdy już przychodzi do zapłacenia od kilkuset do kilku tysięcy złotych za ubezpieczenie, tracą na znaczeniu. Niewątpliwie są dla klientów istotne, możliwe nawet, że wielu Polaków uważa je za najważniejsze, i potwierdzą to z pełnym przekonaniem w badaniach i ankietach, ale koniec końców to nie ona decyduje.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację