Hodowle miałyby bowiem zniknąć po 12 miesiącach od uchwalenia ustawy. Równie dobrze można by zobowiązać wszystkich parlamentarzystów do uzyskania w ciągu roku stopnia magistra z ekonomii. I to pod rygorem utraty mandatu. Jeśli posłowie i senatorowie dokonają takiego wyczynu, to będziemy mogli pogadać o likwidowaniu biznesów w takim samym czasie.
Rok na zrównanie z ziemią jakiegokolwiek sektora gospodarki to świadectwo ignorancji. W takim tempie można zakończyć startupy prowadzone w kuchni na laptopie. Ale nie przedsięwzięcia mające sporą infrastrukturę, działające od lat i wsparte dużymi liniami kredytowymi. Przedsiębiorstwa utrzymujące dostawców sprzętu, kooperantów, pośredników itd. itp. Rozumiem intencje inicjatorów. Jestem w stanie się z nimi zgodzić. Ale trzeba przestrzegać zasad!
Spójrzmy na przykład z drugiego końca skali. Górnictwo! Konieczność osiągnięcia neutralności klimatycznej to dla niego wyrok. Po negocjacjach z górnikami rząd zamknie kopalnie do 2049 roku. Nikt przytomny nie zdecydowałby się na skrócenie tego czasu do jednego roku. Jeśli nawet ktoś byłby tak głupi, to górnicy przyjadą do niego i przeprowadzą lekcję uświadamiająco-dyscyplinującą. Po tym zabiegu delikwentowi nigdy podobny pomysł nie przyjdzie do głowy. Budynek Kancelarii Premiera był scenerią takich wydarzeń. I to nie jeden raz.
Proces wygaszania każdego rodzaju działalności gospodarczej musi uwzględniać reguły biznesowe. A także jej tło społeczno-gospodarcze. Nieważne, czy chodzi o hodowców zwierząt futerkowych, czy górników. To zawsze są konkretni ludzie i ich życie. Ekspresowa likwidacja całego sektora w dobie kryzysu, gdy liczy się każde miejsce pracy, nie wydaje się zbyt rozumna. Pływak próbujący przepłynąć kanał La Manche nie powinien godzić się na zabranie „przy okazji" paczki cegieł.
Polska branża futerkowa jest trzecia na świecie pod względem wielkości. Mimo że sama w sobie wielka nie jest. To przeważnie lokalne firmy. Ale do diabła, z takich „małych Ojczyzn" składa się właśnie Polska! Nie można ich tak sobie przekreślać! Dziś „polecą" hodowcy zwierząt futerkowych, a jutro np. prywatne media? Bo ktoś, kto dotąd tylko ich nie lubił, nagle przejdzie do czynów? Nie chcę już nawet wspominać, że za plecami małych norek rozwala się sporą część największego w Europie biznesu hodowli kurcząt. W Polsce jednak wszystko jest możliwe. Naszym posłom udało się już rozwalić farmy wiatrowe. Zahamowało to rozwój energii odnawialnej i przyniosło wymierne straty.