Swoją wczorajszą decyzją o tym, by przyznać tworzące się miejsce na nowe cyfrowe kanały telewizyjne wyłącznie TVP (która ma już przecież jako jedyny nadawca cały pakiet naziemnych cyfrowych stacji na wyłączność) Krajowa Rada dość nieprzyjemnie zaskoczyła prywatnych nadawców. I zapewne skończy się to kolejną awanturą cyfryzacyjną na etapie otwartych dla wszystkich konsultacji. Największe grupy telewizyjne optowały za zablokowaniem nowego multipleksu dla nowych graczy, tu decyzja KRRiT zapewne jest po ich myśli. Chciały także, by nowy multipleks wykorzystać na rozwinięcie obecnej oferty cyfrowych stacji do wersji HD. Problem w tym, że nie chodziło im o kanały TVP, ale przede wszystkim o własne.
W ten sposób uniknięto by „podszczypywania" reklamowego rynku przez nowe małe stacje oraz uruchamiania pozbawionych możliwości zarabiania ubogich programowo kanałów. Można by też nową konkurencję do multipleksów dopuścić, ale wprowadzić za pakiet nowych stacji opłaty dla widzów. Wtedy jego finansowanie miałoby „drugą nogę". Byłoby to jednak posunięcie z gatunku eksperymentalnych w kraju, gdzie za darmo można już oglądać ponad 20 stacji i gdzie w pierwszej kolejności patrzy się na ceny. Widać zresztą, że już płacimy za takie usługi niechętnie: płatna oferta naziemnych kanałów oferowana przez Cyfrowy Polsat nie zrobiła furory.
Choć nikt nie kwapi się specjalnie do wszczynania nowej debaty, także dlatego, że obecnie omawiany multipleks ma swoje techniczne wady i wcale nie jest dla nadawców gwiazdką z nieba (nie będzie można odbierać z niego sygnału za pośrednictwem obecnych anten), z przyczyn prawnych coś trzeba w jego sprawie zadecydować. W Niemczech niezadowolenie nadawców z braku możliwości rozwijania naziemnej oferty HD było tak silne, że RTL i ProSiebenSat1 groziły nawet, iż z końcem 2013 roku usuną swoje stacje z multipleksów. Ostatecznie jednak dały się ugłaskać zapewnieniem o stworzeniu im dalszych możliwości rozwijania kanałów technologicznie.
Lepiej, żeby spory o multipleksy nie trwały wiecznie, bo przed krajami europejskimi wciąż kluczowa decyzja o tym, co zrobić z tzw. drugą dywidendą cyfrową, czyli zwolnionymi po wyłączeniu analogowej telewizji zasobami częstotliwości (w Polsce to dwa kolejne multipleksy). Mogą trafić zarówno pod internet szerokopasmowy, jak i nowe cyfrowe stacje. Jeśli w Polsce nadawcy nie będą potrafili porozumieć się w ich sprawie z regulatorami i branża nie wykrzesa z siebie szeroko zakrojonego sensownego planu rozwijania naziemnej telewizji cyfrowej w kolejnych latach, nowe zasoby trafią po prostu do operatorów szybkiego internetu. A chyba mimo wszystko nie o to nadawcom chodzi.