Krzysztof Adam Kowalczyk: Zasadzki płacy minimalnej

Pokusa regionalizacji płacy minimalnej będzie w Polsce rosła, im bardziej będą ją windowali politycy. Ale uwaga – ubocznym efektem może być więcej biurokracji.

Publikacja: 28.07.2023 03:00

Krzysztof Adam Kowalczyk: Zasadzki płacy minimalnej

Foto: Adobe Stock

Czy warto zregionalizować w Polsce płacę minimalną? Pracodawcy często podnoszą taki postulat, tłumacząc że w wolniej rozwijających się regionach krajowe minimum jest zbyt wysokie i blokuje tworzenie miejsc pracy. Jak wynika z panelu „Rzeczpospolitej”, ekonomiści są regionalizacji niechętni.

Jak regionalizacja płacy minimalnej działa w praktyce?

O tym możemy przekonać się na przykładzie innych krajów Unii Europejskiej, w których de facto już istnieje. Każde państwo ma bowiem własne reguły ustalania minimum. Waha się ono (stan na 1 stycznia 2023 r.) od 399 euro w Bułgarii, poprzez 579 na Węgrzech, 717 w Czechach, 746 w Polsce, 840 na Litwie, do 1709 we Francji, 1981 w Niemczech i aż 2397 euro w Luksemburgu.

W efekcie tam, gdzie lokalne minimum jest wysokie, często opłaca się ściągnąć pracowników zatrudnionych przez firmy z regionów o niskim przeciętnym wynagrodzeniu (i niższym minimum). Dotyczy to zwłaszcza usług. Jako dumping socjalny jest to piętnowane przez lokalne związki zawodowe i polityków. W rezultacie w wielu sektorach podjęto już w UE działania utrudniające taką konkurencję. Nakładają one na biznes brzemię dodatkowych kosztów i biurokracji, jak choćby pakiet mobilności w transporcie.

Podobnie byłoby w Polsce. W sektorach o niskiej produktywności – jak handel czy usługi sprzątania – pracownicy zostaliby zatrudnieni przez pośredników ze ściany wschodniej, gdzie minimum byłoby niższe. Pojawiłyby się żądania walki z takimi praktykami i władza dołożyłaby firmom dodatkowe obowiązki biurokratyczne.

Pokusa regionalizacji będzie jednak tym większa, im bardziej windowany będzie poziom minimum. W latach 2023-2024 skoczy ono w sumie o ponad 40 proc. W regionach o niskiej produktywności część miejsc pracy przestanie istnieć lub będą opłacane pod stołem.

Co z premią za wykształcenie?

Tymczasem politycy uwielbiają windować minimum, bo to podwyżki z cudzej kieszeni. Są przekonani, że dzięki temu podnoszą średni poziom płac w całym kraju. Tymczasem tylko spłaszczają ich strukturę, zwłaszcza w budżetówce. To szkodliwe, bo ginie premia za wykształcenie, gdy np. młody nauczyciel po studiach zarabia tyle, ile ktoś kto właśnie skończył zawodówkę i zamiata szkolne korytarze.

O ogólnym poziomie płac nie decydują administracyjne decyzje rządzących, ale produktywność gospodarki i… demografia. Wystarczy rzut oka na dane. W Czechach płaca minimalna jest znacznie niższa niż u nas, ale przeciętne wynagrodzenie wyższe (w 2022 r. 1400 euro/mies. wobec 1231 euro/mies. w Polsce). Powód? W mocno uprzemysłowionym kraju wydajność pracy jest wyższa. Ponadto przemiany społeczne sprawiły, że Czesi wcześniej natknęli się na barierę demograficzną wpływającą na liczbę rąk do pracy. Na jedno i drugie minimum ustalane przez polityków nie ma raczej wpływu, więc im mniej przy nim będą majstrować, tym lepiej dla nas i dla gospodarki.

Czy warto zregionalizować w Polsce płacę minimalną? Pracodawcy często podnoszą taki postulat, tłumacząc że w wolniej rozwijających się regionach krajowe minimum jest zbyt wysokie i blokuje tworzenie miejsc pracy. Jak wynika z panelu „Rzeczpospolitej”, ekonomiści są regionalizacji niechętni.

Jak regionalizacja płacy minimalnej działa w praktyce?

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody